Mimo że do końca rundy zasadniczej pozostało już tylko 4 kolejki, to dla nich ten mecz był pierwszym zwycięskim. Ważne wydarzenie dla młodych koszykarzy zasługuje na osobny artykuł w naszym sportowym dziale portalu.
Kadeci MKS-u Gorlice przystępowali do dzisiejszego spotkania w roli „chłopców do bicia”. Ostatnia drużyna w tabeli była skazywana już przed meczem z ekipą UKS Kadet Oświęcim na porażkę. Trudno było o pozytywne prognozy na dzisiejsze spotkanie, gdy w pierwszym meczu tych drużyn w Oświęcimiu padł wynik 55:114.
Dziś w końcu po 12 przegranych spotkaniach gra podopiecznych Wojciecha Rykały w końcu odpaliła.
W pierwszej kwarcie gospodarze dotrzymywali kroku rywalom, ulegając im tylko nieznacznie 19:23. Nieoczekiwanie i zaskakująco dla wszystkich kolejna dziesiątka padła już łupem gorliczan, którzy zaczęli poczynać sobie z rywalem coraz śmielej i widać było, że są nakręceni na zwycięstwo (42:35)
Po zmianie stron MKS utrzymywał przewagę jeszcze w pierwszych trzech minutach kwarty, potem przewagę osiągnęli przyjezdni, którym udało się doścignąć rywala, ale mimo wszystko wynik 68:67 był zaskoczeniem dla oświęcimian, którym zaczęły trząść się ręce.
Początek ostatniej kwarty to zażarta walka o każdą piłkę i każdy metr boiska. Gracze z Oświęcimia stosowali krycie na całym boisku, a nasi koszykarze umiejętnie wychodzili z własnej połówki i punktowali z kontrataków. W kluczowych momentach udało im się też trafiać za 3, zaczęło im wychodzić wszystko i przede wszystkim uwierzyli, że mogą pokonać rywali.
Ostatni raz drużyna Kadeta Oświęcim prowadziła 77:78, a potem grali już tylko nasi, wygrywając końcówkę 11:0.
Radość po końcowej syrenie podopiecznych Wojciecha Rykały była bardzo duża. Zdruzgotani przeciwnicy po końcowej syrenie od razu udali się do szatni, odpuszczając sobie tradycyjne pożegnanie z drużyną przeciwną.
Do zakończenia rozgrywek … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS