Prosząca o anonimowość właścicielka dwóch owczarków w rozmowie z Polsat News próbowała wyjaśnić, dlaczego jej psy biegały po osiedlu Zawarcie, atakując i zabijając inne zwierzęta. Ich ofiarą padł york, rozerwany na strzępy na oczach 10-latki oraz kundel, który zmarł mimo ofiarnej interwencji właściciela, ugryzionego podczas próby obrony pupila. Kobieta przekonywała, że jej psy spłoszyła petarda rzucona na sąsiednią działkę.
Kobieta kupiła dziecku nowego psa
Właścicielka agresywnych psów zgłosiła się na policję i przyznała do winy, polegającej na nienależytej opiece nad zwierzętami. Obiecała, że naprawi szkody wyrządzone przez jej podopiecznych. Udało jej się skontaktować z rodziną 10-latki, której kupiła nowego yorka. Zapewniła też, że sfinansuje koszty opieki psychologicznej, która może być potrzebna dziecku.
Właścicielka owczarków: Od razu zareagowałam
– Jestem w stanie wyobrazić sobie, co czują właściciele tych psów. Moja reakcja była natychmiastowa. Od razu zareagowałam, nie chciałam by dziewczynka miała traumę – mówiła w rozmowie z dziennikarzami. Zapewniła też, że pomoże mężczyźnie, któremu nie udało się uratować swojego psa. Chce zwrócić m.in. koszty opieki weterynaryjnej, poniesione w celu ratowania życia kundelka.
Czytaj też:
Korwin-Mikke „uczy” psa, by nie bał się fajerwerków. „Ktoś powinien zawiadomić prokuraturę”
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS