Moi rozmówcy zastanawiali się, jak oświetlą ulice i jak wypłacą pensje, o realizowaniu inwestycji nawet nie wspominając, bo te szły pod nóż jako pierwsze.
Zmiany podatkowe, w tym te zawarte w Polskim Ładzie, zmniejszyły dochody własne samorządów, co było poważnym ciosem dla ich budżetów. Sytuację pogarszały brak środków z KPO, chaos prawny i coraz to nowe zadania do wykonania. To w połączeniu z pandemią, wojną, kryzysem energetycznym, uchodźczym i inflacją sprawiło, że samorządowcy dostrzeli dawno niewidziane dno szkatuły. Rząd Zjednoczonej Prawicy co prawda postanowił zrekompensować tę wyrwę dotacjami, jednak były one niewystarczające, a do tego niepewne. Trudno było cokolwiek planować, skoro nie było jasne, czy dotacje będą utrzymane, a jeśli tak, to jak duże i w jakiej formie. Na coraz większe uzależnienie finansowe władzy lokalnej od władzy centralnej zwróciła uwagę m.in. NIK w swoim tegorocznym raporcie.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS