W wielu regionach Polski notowany jest aktualnie niski poziom wód gruntowych. Znaczący wpływ na ten stan rzeczy miała zeszłoroczna zima, niemalże całkowicie pozbawiona opadów śniegu. Brak utrzymującej się pokrywy śnieżnej sprawił, iż przy wiosennym wzroście temperatur, gleby, a co za tym idzie źródła podziemne, nie otrzymały bardzo ważnego o tej porze roku, zastrzyku wody. Susza jest zatem realnym zagrożeniem, które już teraz dotyka nie tylko rolników uprawiających ziemię, ale wszystkich mieszkańców naszego kraju, mimo że wielu z nas jeszcze tego nie zauważa.
Ograniczone zasoby wody pitnej sprawiają, iż jej racjonalne zużycie powinno być naszym nawykiem, a nie działaniem nadzwyczajnym charakterystycznym dla okresu kryzysu. Niestety, tak nie jest. Dopóki brak w dostępie do wody nie będzie uciążliwy dla większości społeczeństwa, problem będzie bagatelizowany. – Utrudnienia w dostawie wody dotyczą przede wszystkim małych i średnich gmin, gdzie sieć wodociągowa ma niewielkie możliwości zwiększenia ilości wody pobieranej z ujęć. Wody może zabraknąć tylko w przypadku ujęć wód powierzchniowych lub płytkich ujęć wód podziemnych, ale szanse na to są małe, bo nawet jak któreś wodociągi mają takie ujęcie, to nie jest ono jedyne. Większe jest prawdopodobieństwo, że wyschną indywidualne ujęcia wody – mówi Sebastian Szklarek, ekohydrolog z Polskiej Akademii Nauk.
– W przypadku oszczędzania wody najczęściej mówi o zakręcaniu kranu przy myciu zębów czy innych prostych domowych metodach. Brakuje w tym wszystkim odpowiedniej edukacji, co do naszych trawników. Bo najpierw kosimy trawnik równo z ziemią, a później intensywnie podlewamy, żeby miał szansę w czasie suszy odrosnąć. W okresach suszy powinniśmy zatem zapomnieć o krótko przystrzyżonym, zielonym, angielskim trawniku – podkreśla Szklarek.
Zmiana codziennych nawyków, odrobina wysiłku oraz bardziej ekologiczne praktyki, są w stanie sprawić, że każdego miesiąca gospodarowanie domowe będzie przyczyniać się do znacznych oszczędności drogocennej kranówki. A zatem – jak na co dzień oszczędzać wodę?
Bierzmy prysznic zamiast kąpieli
W jednej wypełnionej wannie może znajdować się nawet 200 litrów wody. To dokładnie tyle wody, ile znajduje się w 130 półtoralitrowych butelkach. Gdyby tę samą wodę zamiast do wanny, wlać właśnie do butelek, jeden człowiek mógłby ją pić przez ok. trzy miesiące, zakładając, że minimalne, dzienne spożycie wody to ok. 1,5 litra. Rezygnacja z kąpieli w wannie na rzecz prysznica, to jednorazowa oszczędność nawet do 100 litrów wody.
Zakręcajmy kran podczas mycia zębów
Jeden nawyk jest w stanie sprawić, że każdego dnia marnowane są setki, a nawet tysiące litrów wody. A przecież zakręcenie kranu nie jest wcale takie trudne. Zakręcając wodę podczas 4-minutowego mycia zębów, można zmniejszyć zużycie wody nawet o 20 litrów. Im więcej osób w rodzinie, tym większe oszczędności wody każdego dnia, które z kolei realnie wpłyną także na oszczędności w domowym budżecie.
Naprawmy cieknący żuraw w spłuczkę
Cieknący kran w kuchni, bateria w umywalce, nieszczelna słuchawka prysznicowa, czy cieknąca spłuczka muszli klozetowej, to zestaw bardzo popularnych przypadków, które zdarzają się w naszych gospodarstwach domowych. Na pozór błahe nie budzą naszego niepokoju. Niepostrzeżenie znacząco zwiększają zużycie wody w gospodarstwie. W skali miesiąca tworzą się bardzo znaczące straty i w budżecie domowym. W ciągu doby cieknące urządzenia gospodarstwa domowego mogą stać się przyczyną ubytku sięgającego kilkudziesięciu litrów wody.
Źródło: RPWiK
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS