Istnieje poważny rozdźwięk między deklarowanymi przez Niemcy kwotami pomocy a tym, co rzeczywiście trafia na Ukrainę – zwraca uwagę w rozmowie z PAP ekspert warszawskiego Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Kamil Frymark.
Swoje mówią, mniej robią
Od kilku miesięcy Niemcy prowadzą ofensywę komunikacyjną prezentując się jako lider Europy w niesieniu pomocy Ukrainie. Pomoc RFN jest znacząca i zalicza się do największych w Europie. Problem polega na rozdźwięku pomiędzy deklarowanymi kwotami – obecnie to już nawet 14 mld euro, o których ostatnio mówił kanclerz Olaf Scholz w Bundestagu – a tym, co rzeczywiście trafia na Ukrainę; chodzi np. o uwzględnianie w zestawieniach planowanych dopiero dostaw
— podkreśla Frymark, który jest autorem publikacji „Niemieckie wsparcie dla Ukrainy: ofensywa komunikacyjna”, gdzie dokładnie analizuje różnice między obietnicami, a faktycznym stanem rzeczy.
Różne rozumienie przez Niemcy pomocy
Drugim problemem jest to, co dokładnie Niemcy uznają za wsparcie Ukrainy. I tu zaczynają się schody, bo niemieckie ministerstwa wliczają w taką pomoc np. koordynację transportów i pomoc w przemieszczaniu się uchodźców z Ukrainy na terenie RFN, czy uznawanie dokumentów przejazdowych ukraińskich kierowców, zwolnienie z opłat drogowych dla transportów humanitarnych. Ponadto Niemcy do tej pomocy zaliczają również pewne środki przekazywane np. Mołdawii, Rumunii lub krajów Partnerstwa Wschodniego w bardzo szerokim kontekście toczącej się wojny
— wylicza ekspert OSW. Jako przykład podaje wsparcie w wysokości 11,2 mln euro na rzecz demokratyzacji i stabilizacji w państwach ościennych, a także monitorowanie mediów w Rumunii. Wsparcie udzielone wybranym rosyjskim organizacjom pozarządowym również zakwalifikowano jako wsparcie dla Kijowa.
W co gra niemiecki rząd?
Motywacją Olafa Scholza jest z jednej strony przekonanie niemieckiej opinii publicznej, że zaangażowanie RFN wychodzi poza kontrowersyjne w Niemczech kwestie militarne – największa część pomocy bilateralnej, 56 proc. z deklarowanych pod koniec grudnia 12,5 mld euro – została przeznaczona na wsparcie uchodźców wewnątrz RFN. Z drugiej strony niemiecki rząd chce pokazać, że „gra w lidze” z Amerykanami i Brytyjczykami, jeżeli chodzi o pomoc Ukrainie. Nie bez znaczenia jest również fakt tak dużego wsparcia ze strony państw Europy Środkowej, w tym Polski. Oprócz tego, „wykazując” jak bardzo Berlin jest zaangażowany w niesienie pomocy Kijowowi, niemiecki rząd liczy na złagodzenie presji międzynarodowej na zwiększenie obecnego wsparcia, zwłaszcza w kwestiach militarnych
— zwraca uwagę Kamil Frymark.
Priorytetem kreowanie wizerunku lidera
Priorytetem jest utwierdzenie Niemców w przekonaniu o liderowaniu w pomocy Ukrainie. Głosy krytyki pod względem metodologii lub konkretnych przykładów pomocy nie przebijają się do niemieckiej opinii publicznej. Zarazem większość Niemców nadal opowiada się za wsparciem Ukrainy
— podsumowuje ekspert.
CZYTAJ TAKŻE:
— Niemcy umniejszają polską pomoc dla Ukrainy? Ciekawe informacje w „NYT”. „Berlin mści się ustami najważniejszych polityków”
— Skurkiewicz: Pomoc Francji i Niemiec dla Ukrainy jest naprawdę minimalna w stosunku do potencjałów obu krajów
— Czy Amerykanie znów postawili na Niemców? Ktoś musi zapłacić za odbudowę Ukrainy, a może zrobić to tylko UE, kontrolowana przez Berlin
rdm/PAP
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS