Po upublicznieniu nagrania przez pacjentkę podejrzaną o zarażenie koronawirusem, która 88 godzin czekała na wyniki badań, na szpital posypały się gromy, a ministerstwo rozpoczęło kontrolę. W obronie placówki stanął starosta Stanisław Szczotka.
Zdaniem starosty – jak informuje Radio Poznań – personel szpitala zachował się spokojnie i odpowiedzialnie. Nie złamał procedur, jak zarzuca mu ministerstwo, wręcz przeciwnie, właśnie je zastosował, odizolowując pacjentkę podejrzaną o zarażenie koronawirusem.
Starosta przypomniał, że testy na grypę wykazały, iż tej choroby pacjentka nie ma – jak o tym informowaliśmy. Lekarze w Krotoszynie wzięli też pod uwagę to, że co prawda pacjentka z Włoch wróciła trzy tygodnie wcześniej, zalecenia GIS mówią zaś o dwóch tygodniach wylęgania się wirusa, jednak później była w Kalifornii i na lotniskach stykała się z różnymi osobami. Poza tym czas wystąpienia objawów choroby u różnych pacjentów wygląda różnie – tydzień opóźnienia nie jest niczym niezwykłym. Dlatego dobrze, że szpital podjął takie środki ostrożności, bo co by było, gdyby ich nie zastosował, a okazałoby się, że pacjentka jednak jest zarażona?
Starosta przypomina też, że nie doszłoby do takiej sytuacji, gdyby wyniki badania na obecność koronawirusa nadeszły w porę, czyli w ciągu 48 godzin – przypomnijmy, że przyszły po 88 godzinach. Dlatego to nie szpital należy oskarżać o sianie paniki.
Najważniejsze jednak, zdaniem starosty, że pacjentka czuje się lepiej i mogła już opuścić szpital.
el
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS