Powodem kłopotów pacjentki był nie bałagan w służbie zdrowia, ale nieprzestrzeganie przez szpital w Krotoszynie procedur obowiązujących w przypadku podejrzenia zarażenia koronawirusem. Tak ocenia sytuację Wojciech Andrusiewicz, rzecznik prasowy ministra zdrowia.
Przypomnijmy: pani Anna Morawska trafiła do szpitala w Krotoszynie po wizytach w Kalifornii i Włoszech, jak o tym informowaliśmy. Miała wysoką gorączkę, kłopoty z oddychaniem, a więc objawy przypominające zarażenie koronawirusem.
W szpitalu postąpiono zgodnie z procedurami: odizolowano pacjentkę i wysłano próbki do badania do Warszawy, czy to na pewno koronawirus. I to właśnie na te wyniki pacjentka czekała 88 godzin w izolatce, a w tym czasie przygotowała nagranie opisujące bałagan i chaos, jeśli chodzi o postępowanie w przypadku koronawirusa. Zastrzegła, że szpitalowi w Krotoszynie nie ma nic do zarzucenia – lekarze postępowali zgodnie z procedurami, stracili też wiele prywatnego czasu, chcąc przyspieszyć choćby otrzymanie wyników. Niestety, w warszawskim laboratorium pracuje się do 15.00. “Po godzinie 15 koronawirus ma wolne, spędza czas z rodziną” – jak mówiła z goryczą w swoim nagraniu.
Nagranie pani Anny zakwestionował już rano minister Szumowski twierdząc, że Państwowy Zakład Higieny przyjmuje próbki całą dobę, jednak diagnostyka nie zawsze może być szybka, bo czasami trzeba powtórzyć badanie, żeby mieć pewność co do wyniku. I nie czas jest tu najważniejszy, ale prawidłowa diagnostyka.
I sugerował, że wina leży po stronie szpitala.
Rzecznik resortu określił to bardziej dosadnie: jak informuje Radio Poznań, w szpitalu jego zdaniem złamano procedury postępowania przygotowane na wypadek wystąpienia podejrzenia koronawirusa. Bo żadnego zagrożenia koronawirusem w jego ocenie nie było i szpital objął pacjentkę tymi procedurami bez powodu. Wytyczne GIS mówią przecież jasno o 14-dniowym okresie wylęgania wirusa. A tymczasem pani Anna wróciła z Włoch 21 dni wcześniej. Argumentów szpitala, że po wizycie we Włoszech pani Anna była też w Kalifornii i mogła mieć styczność z osobami zarażonymi choćby na lotniskach w różnych krajach – rzecznik nie uznał za zasadne.
Rzecznik zaprzecza też, żeby laboratorium było czynne do 15.00. Jego zdaniem “jeszcze do niedawna Laboratorium Państwowego Zakładu Higieny było czynne do godz. 22.00 “a od kilku dni jest czynne całą dobę 7 dni w tygodniu”.
Ministerstwo już rozpoczęło kontrolę i czeka na wyjaśnienia szpitala w tej sprawie.
el
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS