Czym jest wiara w Naród? Jak pojmujemy ideę narodową? Postulatem idei narodowej jest w i a r a w Naród, w jego wartości, w jego moc twórczą. O pojmowaniu idei narodowej w artykule drukowanym w „Polityce Narodowej” jeszcze w roku 1938 (nr 7, str. 497), czytamy, że nie można być nacjonalistą, gdy się w swój naród nie wierzy. Nie dokona się niczego wielkiego, jeżeli najsłuszniejsze nawet hasła i plany nie uruchamiają sił narodu, nie budzą ich i nie mnożą. Kiedyś, gdy świadomość narodowa była słaba, gdy była udziałem nielicznych jednostek, lub ciasnej ich grupy, można było prowadzić politykę nie oglądając się na to, jak ją przyjmą nieuświadomione masy społeczeństwa. Masy te były bierne, żyły ciasnym życiem miasta lub stanu. Były przedmiotem, a nie podmiotem działań politycznych. Nie dziwmy się zatem nowemu rządowi, że nawołuje do wiary we własne siły. Mamy tak długo oczekiwaną niepodległość, jesteśmy niepodlegli, a słowo to ma wiele znaczeń, zaś w historii naszego Narodu, wyeksploatowane zostało niemalże do końca. Długa jest lista tych, przeciwko którym powstawaliśmy z upadku, z kolan ze swojej piędzi ziemi i z ziemi obcej. Wiele było wschodzących zórz, jutrzenek, przedświtów oraz świtów zwiastujących słoneczny dzień, ale też mamiących nadzieją, że oto wreszcie… Są słowa nieposłuszne, są słowa jak grobowe kamienie i są słowa jak oddech śpiącego dziecka ulatające gdzieś w dal. Są też słowa grzmiące jak górski potok w listopadowe noce, w grudniowe noce, we wszystkie noce minionych stuleci. Wystarczy wczytać się w księgę tej naszej historii, a usłyszymy je i poznamy wszystkie, co z nich zrodzone i co z nich już umarłe. Łańcuch pokoleń leży pogrzebany z coraz bardziej rdzewiejącym napisem: ZA NIEPODLEGŁOŚĆ. Ten listopadowy blask świec na naszych cmentarzach wydobywa, literka po literce zrozpaczonym matkom i ojcom sens istnienia ich synów i córek, czas ich walki. W te dni nosimy w sobie cały ból świata. Pomiędzy słowem Ojczyzna a słowem Niepodległa jest głęboka otchłań. Po kładce czasu przechodzimy z pokolenia na pokolenie z coraz bardziej ucieleśniającym się słowem- sztandarem: Niepodległość. „Buntowałem się, ale sądzę, że ten skrwawiony węzeł powinien być ostatnim, jaki wyzwalający się potarga”, pisał Zbigniew Herbert. Ostatni węzeł listopadowy, grudniowy, kiedy byliśmy podlegli komuś, czemuś. Studnia wieków… NIEPODLEGŁOŚĆ. Najcierpliwsze ze słów, uparte, wyświechtane na wietrze wiejącym poprzez pola bitewne, a wiecznie żywe, pulsujące jak krew w aorcie nadziei. Idziemy, idziemy razem ku ostatnim być może ze wszystkich drzwi ku prawdziwej wolności i niepodległości. I d z i e m y !
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS