Ukraińskie wojska przygotowują się do ostatniej bitwy o przejęcie kontroli nad portowym miastem Mariupol. Jednocześnie przyznają, że kończy im się amunicja. “Pozostała nam tylko walka wręcz. Oznacza to dla części z nas śmierć, a dla pozostałych niewolę” – podano w komunikacie ukraińskiej formacji wojskowej.
Strategiczny port Ukrainy – Mariupol jest częściowo w rękach Rosjan. Walki o miasto od początku są niezwykle ciężkie. Szacuje się, że 90 proc. budynków w mieście zostało zniszczonych. Prezydent Zełenski w wystąpieniu przed parlamentem Korei Południowej mówił dziś, że w Mariupolu zginęły dziesiątki tysięcy ludzi. “Miasto jest zniszczone, zginęły dziesiątki tysięcy ludzi, a mimo to Rosjanie nie kończą swojej ofensywy” – powiedział.
Ukraińcy przyznają, że przed nimi ostatnia bitwa o Mariupol. Ostatnia, bo skończyła im się amunicja.
“Zrobiliśmy wszystko, co możliwe i co niemożliwe; w poniedziałek prawdopodobnie stoczymy ostatnią walkę, ponieważ nie mamy już amunicji” – przekazała na Facebooku ukraińska 36. Samodzielna Brygada Piechoty Morskiej im. Kontradmirała Mychajła Biłyńskiego, broniąca Mariupola przed rosyjskimi wojskami.
“Nikt już nie chce z nami rozmawiać, zostaliśmy spisani na straty. (…) Pozostała nam tylko walka wręcz. Oznacza to dla części z nas śmierć, a dla pozostałych niewolę” – podano w komunikacie ukraińskiej formacji wojskowej.
W relacji z Mariupola podkreślono dramatyczną sytuację 36. brygady.
“Bombardowano nas z samolotów, ostrzeliwano ogniem artyleryjskim, z czołgów. (…) Walczyliśmy przez ponad miesiąc bez dostaw uzbrojenia, bez wody, bez jedzenia. Niemalże piliśmy wodę z kałuż, umieraliśmy całymi grupami. Prawie połowa naszej brygady to ranni. Ci, którym nie oderwało ręki lub nogi i mogą chodzić, wracają na pole walki. Cała piechota zginęła, dlatego do wroga strzelają już artylerzyści, żołnierze obrony przeciwlotniczej, łącznościowcy, a nawet kierowcy, kucharze i orkiestra. Oni giną, ale walczą” – przekazano.
36. brygada krytycznie oceniła działania ukraińskiego dowództwa wojskowego, od którego miała nie otrzymać niezbędnego wsparcia.
“Wróg zepchnął nas do fabryki Azowmasz, okrążył, nakrył ogniem i teraz próbuje zniszczyć. Były możliwości, żeby przysłać nam rezerwy w celu wzmocnienia i przedłużenia naszej obrony. Była też szansa, żeby przełamać rosyjskie siły i przebić się z miasta do naszych wojsk. (…) Rozmawialiśmy z głównodowodzącym (wojskami – red.), który obiecał odblokowanie Mariupola. (…) Nic z tego nie zostało jednak zrealizowane” – relacjonowali żołnierze piechoty morskiej.
W oblężonym przez rosyjskie wojska i stale ostrzeliwanym Mariupolu, na południowym wschodzie Ukrainy, panuje katastrofa humanitarna. W ocenie mariupolskiej rady miejskiej mogło tam dotychczas zginąć od pięciu do nawet kilkudziesięciu tysięcy osób. Pojawiają się doniesienia, że Rosjanie zaczęli spalać zwłoki zabitych mieszkańców w mobilnych krematoriach, by ukryć ślady zbrodni.
Według różnych szacunków, w położonym nad Morzem Azowskim Mariupolu wciąż przebywa 120-160 tys. osób.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS