MOW-y to ośrodki dla trudnej młodzieży. Uciekającej z domów, wagarującej, łamiącej prawo. Tych, którzy w nich mieszkają, państwo w przepisach nazwało „niedostosowanymi społecznie”. Czyli takimi, którzy wymagają specjalnej organizacji nauki, metod wychowania, pomocy psychologiczno-pedagogicznej itd.
O skierowaniu do MOW-ów orzekają sądy rodzinne. O tym, do którego z blisko 100 ośrodków w Polsce się trafi, decyduje tzw. centralny system kierowania. Zasada jest taka: dzieci z danego województwa muszą być kierowane poza to województwo. Dlatego w ośmiu świętokrzyskich MOW-ach przebywają wychowankowie z innych regionów w Polsce. W drugą stronę działa to podobnie.
Niebawem tych świętokrzyskich ośrodków może być jednak mniej.
Wychowanków mniej
Kielce chcą zlikwidować swój MOW przy ul. Dobromyśl. Jeszcze w lutym na sesję ma być skierowany projekt uchwały intencyjnej w tej sprawie. Po tym, a przed podjęciem zasadniczej uchwały, opinie wydać mają kurator i związki zawodowe.
– Pieniądze przeznaczone na takie ośrodki [z subwencji] są niewystarczające. Liczba dzieci nie pozwala na pokrycie kosztów stałych – twierdzi wiceprezydent Kielc Marcin Różycki. Na wrzesień 2020 roku (wtedy zgłaszane są wyliczenia do subwencji) w MOW-ie było tylko 21 wychowanków na 36 miejsc. Wiceprezydent twierdzi, że miasto musi dokładać rocznie „grubo ponad milion złotych”.
Uważa, że w Świętokrzyskiem jest wystarczająco dużo ośrodków, a w wielu innych województwach mniej. – W województwie łódzkim jeden, w podkarpackim dwa, w pomorskim trzy – podaje przykłady.
Różycki przekonuje, że kielecki ośrodek od 1 września mogłoby przejąć stowarzyszenie. Liczy, że znajdzie się chętny. Mówi m.in., że miasto zaproponowało pracownikom przejęcie MOW-u. – Stowarzyszenie nie ma takich obostrzeń jak samorząd. Jest w stanie utrzymać takie miejsce – uważa.
“Teraz ktoś się obudził”
Pracownicy postawą miasta są jednak rozczarowani. – Nie rozumiemy tej decyzji. Od dwóch lat, ale i za poprzedniej władzy, zabiegaliśmy o uruchomienie szkoły branżowej przy ośrodku. Jakby miasto nas posłuchało, dziś problemu by nie było – twierdzi jeden z nich, prosząc o anonimowość. Bo dziś przy MOW-ie działają trzy klasy podstawówki (od 6 do 8). – Tymczasem to uczniowie szkół ponadpodstawowych stanowią ponad 60 proc. ogółu wychowanków – dodaje nasz rozmówca.
W MOW-ie twierdzą, że miasto i teraz poprosiło o wyliczenia, a nawet skłaniało się do uruchomienia szkoły. Szacowano, że dzięki temu z subwencji uda się uzyskać dodatkowe ok. 900 tys. zł. Przyjdą nie tylko nowi uczniowie, ale jednocześnie zostaną też obecni ósmoklasiści. – Pod koniec tygodnia dowiedzieliśmy się jednak, że jesteśmy do likwidacji – mówi nam pracownik, nie kryjąc swojego żalu.
Opowiada, że pracownicy byli nawet skłonni do częściowej rezygnacji z dodatku za trudną pracę. Wylicza, że to dałoby oszczędność rzędu ok. 100 tys. zł, a do ośrodka przypisane są 33 etaty.
Pracownicy napisali też list do radnych: „Nie zamykajcie ośrodka, otwórzcie szkołę” – apelują.
„Od kilku lat, od reformy edukacyjnej likwidującej gimnazja, staramy się o otwarcie szkoły branżowej. Bezskutecznie niestety. Nie mamy możliwości się rozwijać, a jednocześnie ograniczamy w ten sposób ilość wychowanków kierowanych do naszego Ośrodka. (…). Spotykamy się nie tyle z oporem, co z ignorowaniem nas. Teraz nagle ktoś się obudził, że jest mało wychowanków” –czytamy w liście.
“Od kiedy oświata ma przynosić dochody?”
Wiceprezydent pytany o szkołę ponadpodstawową przy MOW-ie odpowiada: – To wymaga przebudowania całego ośrodka. Nie mamy tam ani warsztatów dla uczniów ze szkoły branżowej, ani nauczycieli przygotowanych do nauczania przedmiotów zawodowych. A czy będzie przez to więcej uczniów? To gdybanie.
W MOW-ie twierdzą, że kielecki ośrodek ma jedne z lepszych opinii w kraju. I że domy dziecka same zabiegają o kierowanie do niego podopiecznych. Kielecki MOW współpracuje też z wieloma instytucjami lokalnymi. – Mało kto wie, ale to w dużej mierze dzięki naszej współpracy z policją udało się rozbić sklep z dopalaczami przy ul. Koziej – opowiada nam pracownik ośrodka.
Różycki przyznaje, że ośrodek jest „prowadzony bardzo dobrze”. Ale jednocześnie przekonuje, że pieniędzy z subwencji brakuje, co powinno być “wyraźnym sygnałem dla rządzących”.
Interpelację w sprawie MOW-u złożyła radna Joanna Winiarska z klubu Bezpartyjni i Niezależni. – Wychowanków jest mniej, ale to wynika z tego, że mamy pandemię, a sądy pracują w ograniczonym zakresie. I przez likwidację gimnazjów. Dlatego większość ośrodków uruchomiła szkoły ponadpodstawowe. Kielecki ośrodek też tego chciał – twierdzi Winiarska. W interpelacji zarzuca: „Mamy jeden z najlepszych ośrodków MOW w Polsce i go zamykamy, bo nie przynosi dochodów. Pytanie: od kiedy oświata ma przynosić dochody?”. Twierdzi, że ośrodek w Kielcach zyskałby na znaczeniu, bo powiat kielecki likwiduje dwa swoje ośrodki wychowawcze.
Kolejne ośrodki do likwidacji
Radni powiatu kieleckiego już podjęli uchwałę intencyjną w sprawie likwidacji ośrodków w Rembowie i Podzamczu Chęcińskim. Choć przy nich działają akurat szkoły ponadpodstawowe. Wicestarosta Tomasz Pleban wylicza, że powiat musi dołożyć w tym roku do obu ośrodków w sumie 5,7 mln zł. Tymczasem jeszcze trzy lata temu było to ledwie 1,5 mln zł. Sześć lat temu – ok. 600 tys. zł. Skąd tak rosnące kwoty? I tu słyszymy o mniejszej liczbie wychowanków, przez co kosztów nie równoważy otrzymywana subwencja. W Rembowie w ciągu sześciu lat wychowanków ubyło z 49 do 18, w Podzamczu z 70 do 43.
– Przede wszystkim należy stwierdzić, że utrzymanie MOW-u nie należy do zadań powiatu, a sieć tych ośrodków w samym tylko województwie świętokrzyskim jest za gęsta. Na osiem tego typu ośrodków w województwie świętokrzyskim „obłożenie” wychowankami jest przeważnie poniżej 60, a nawet 50 proc. W 2020 roku w Polsce funkcjonowało 94 MOW-ów, a to znaczy, że większość powiatów w Polsce (ponad 260) nie ma problemów z tym związanych – uważa wicestarosta Pleban. Pytany, czemu wychowanków tak drastycznie ubywa, przypuszcza w ten sposób: – Trzeba pamiętać, że choć to młodzież z problemami, często po wyrokach, to jednak sytuacja w Polsce jest zupełnie inna niż kilka lat temu. Trochę się poprawiło, nie ma takiej biedy, i to się przekłada na spadającą liczbę wychowanków. Pewnie i 500 plus powoduje, że rodzicom bardziej zależy i bardziej zajmują się dziećmi.
Plan w powiecie jest taki, że likwidowane MOW-y przejmą stowarzyszenia. W Rembowie jest już ponoć chętny. Koszty mają wtedy spaść co najmniej o jedną trzecią.
Kielce, 27 marca 2019 rok, Podzamcze Chęcińskie, Młodzieżowy Ośrodek Wychowawczy PAWEŁ MAŁECKI
– Można będzie zatrudnić pracowników na podstawie Kodeksu pracy, a nie z Karty nauczyciela. To umożliwi racjonalizację w zatrudnieniu. Teraz, mimo mniejszej liczby uczniów, dyrektorzy zmuszeni byli utrzymywać taki sam stan kadry – mówi Pleban. Co z nauczycielami i pozostałymi pracownikami? To ponad 100 osób. – Większość nauczycieli nadal mogłaby być zatrudniona w MOW-ach, przez stowarzyszenia. Ale przecież wśród nauczycieli są osoby w wieku emerytalnym czy pracujący dodatkowo w tych placówkach. Cały czas jest dużo ofert pracy dla nauczycieli na stronie Kuratorium Oświaty w Kielcach. Wszyscy otrzymają stosowne, w przypadku nauczycieli sześciomiesięczne, odprawy. Myślimy bardzo poważnie nad utworzeniem kolejnego domu pomocy społecznej dla 72 osób, bo potrzeby w naszym powiecie są ogromne. Część pracowników niepedagogicznych moglibyśmy zagospodarować w tej nowo utworzonej jednostce – twierdzi Pleban.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS