autor: DM
Strzelam i jeżdżę – wirtualnie i w realu. Później o tym piszę – krytycznie lub z zachwytem.
Konsole zmieniają się w pecety? Kończąca się powoli ósma generacja z PS4 i XOne przyniosła nam sporo zaskakujących rozwiązań, które w świecie pecetów są od dawna czymś oczywistym.
Kiedyś konsole to były konsole, a pecety to były pecety. Te pierwsze oferowały przede wszystkim prostotę obsługi. Wkładało się kartridż lub płytę i już po chwili się grało. Na pececie trzeba było przejść przez złożony proces instalacji, czasem uaktualnić jakieś sterowniki, powalczyć z różnymi błędami, by później nieco poeksperymentować z ustawieniami grafiki oraz sterowania. W ekstremalnych sytuacjach przekonywaliśmy się, że już czas na kosztowny upgrade sprzętu. Wszystko to miało zarówno pewne wady, jak i zalety, ale to temat na zupełnie inny artykuł. Odchodząca powoli w przeszłość ósma generacja konsol, z Xboksem One i PlayStation 4 na czele, mocno bowiem w tych różnicach namieszała.
Wydawało się, że to raczej obsługa gier na komputerach osobistych będzie ulegać coraz większym ułatwieniom – i rzeczywiście pod pewnymi względami tak się stało. Są gry, które automatycznie dobierają najlepsze dla nas ustawienia graficzne i układ sterowania, instalacja to dwa kliknięcia w launcherze, a aktualizacje ściągają się same. Część z tych rzeczy zależy jednak od konkretnego wydawcy i nie weszła do jakiegoś ogólnego standardu, a mnogość konfiguracji pecetów wciąż potrafi sprawiać problemy. Nie wspominając nawet o osobnym zestawie launcherów koniecznych do zarządzania naszą kolekcją gier.
Zarządzanie biblioteką gier na pececie jest dziś prostsze niż kiedyś, choć zbyt duża liczba launcherów nieco komplikuje sprawę.
O wiele bardziej zauważalne stało się jednak zupełnie przeciwne zjawisko. To konsole obecnej (jeszcze) generacji zaczęły znacznie bardziej niż kiedyś przypominać pecety. Granie na nich przestało być takie proste i intuicyjne. Pojawiły się problemy i dylematy znane z blaszaków. Z drugiej strony konsole przejęły też sporo zalet i funkcji komputerów osobistych. Można na nich przeglądać internet, oglądać Twitcha czy YouTube’a. Różnice pomiędzy PC pod biurkiem a „klockiem” lub „plejką” w salonie stają się coraz mniej zauważalne i wszystko wskazuje na to, że konsole z nadchodzącej generacji jeszcze bardziej zbliżą się do pecetów.
Pro i X, czyli upgrade sprzętu na konsolach
Kolejne wersje konsol w środku cyklu funkcjonowania danej generacji to nic nowego. Do tej pory jednak ulepszone wersje typu „slim” charakteryzowały się głównie brakiem chorób wieku dziecięcego, lepszym chłodzeniem, mniejszymi wymiarami i ostatecznie dyskiem o większej pojemności. Tymczasem Microsoft i Sony, poza „slimkami”, po raz pierwszy zaoferowały o wiele mocniejsze wersje obecnego sprzętu w postaci PS4 Pro i Xboksa One X. Z szybszymi procesorami, lepszymi układami graficznymi i większą ilością pamięci RAM były one odpowiednikiem upgrade’u peceta.
O wiele mocniejsze wersje konsol w środku cyklu były bezprecedensowym posunięciem Sony i Microsoftu.
Wszystko zaczęło się od premiery ósmej generacji konsol z nieco rozczarowującymi parametrami sprzętowymi. Okazało się, że wersje konsolowe tytułów multiplatformowych mają spore problemy z utrzymywaniem stałej, płynnej animacji, a braki mocy były najbardziej odczuwalne na Xboksie One. Twórcy gier próbowali różnych sztuczek, redukując liczbę detali lub w ostateczności skalując rozdzielczość. Zamiast standardowego na pecetach 1080p, niektóre tytuły działały na konsolach jedynie w 900p, a czasem nawet w 700p.
Stojący wtedy na czele Sony Interactive Entertainment Andrew House mówił wprost, że PS4 Pro jest lekiem na to, by ludzie nie migrowali na pecety w poszukiwaniu najlepszej grafiki, co ponoć było normalne w połowie cyklu życia sprzętu. Z kolei Phil Spencer, szef Xboksa w Microsofcie, przekonywał, że konsole nie powinny zaliczać skoku generacyjnego, a przechodzić stopniową ewolucję w postaci nieco szybszych modeli, tak jak to się dzieje w przypadku pecetów. Tak naprawdę jednak wydaje się, że mocniejsze wersje były konieczne, by wiele tytułów działało tak, jak się do tego przyzwyczailiśmy – płynnie i bez większych problemów.
Pogoń za 4K
Jednym z powodów wypuszczenia na rynek lepszego sprzętu była coraz większa popularności telewizorów 4K.
Mocniejsza grafika na konsolach była również po części wynikiem dążenia do wyświetlania gier w rozdzielczości 4K, co w pewnym momencie stało się dość modnym hasłem reklamowym. Choć rzeczywiście o 4K najczęściej mówiło się przy okazji nowych kart graficznych do PC, dla konsol chyba istotniejsze znaczenie miał fakt coraz większej popularności i malejących cen telewizorów 4K. Według ankiet platformy Steam pecetowi gracze korzystający z monitorów i rozdzielczości 4K stanowią wciąż niewielki odsetek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS