Orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE dotyczy wyłącznie kredytów, w odniesieniu do których sąd krajowy (np. polski) stwierdzi wcześniej abuzywność (tj. zawarcie w umowie kredytowej niedozwolonych – w świetle art. 385(1) Kodeksu cywilnego- postanowień) – powiedział prezes Związku Banków Polskich Krzysztof Pietraszkiewicz. Ma on nadzieję, że nie dojdzie do “absurdalnego uprzywilejowania” kredytobiorców.
3 października 2019 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w sprawie (sygn. ) dotyczącej kredytów we frankach szwajcarskich. Stwierdził, że prawo UE nie stoi na przeszkodzie unieważnieniu umów dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich. Wyrok może mieć istotny wpływ na sytuację Polaków, którzy mają kredyty mieszkaniowe w tej walucie.
Zobacz również:
Odnosząc się do wyroku Pietraszkiewicz zaznaczył, że orzeczenie TSUE kolejny raz potwierdza, że ocena umowy kredytowej nie może i nie powinna się odbywać w sposób automatyczny. Wyraził nadzieję, że sądy polskie, które będą rozstrzygały spory pomiędzy bankami a klientami, “będą postępowały tak, aby szukać racjonalnego rozwiązania, jednocześnie zapewniającego stabilność polskiej gospodarki i systemu finansowego”.
Podkreślił, że “orzeczenie TSUE dotyczy wyłącznie tych kredytów, w odniesieniu do których sąd krajowy stwierdzi wcześniej abuzywność – nie abstrakcyjną abuzywność, tylko abuzywność w konkretnej umowie wraz z całą dokumentacją”.
Przypomniał, że z danych ZBP wynika, że do tej pory ok. 2 proc. kredytobiorców kredytów walutowych zdecydowało się na skierowanie sprawy do sądu. “Powody kierowania spraw do sądu bywają różne i dotychczasowe doświadczenia mówią, że przy zakończonym postępowaniu około 10 proc. tych decyzji sądowych było rozstrzygane na korzyść klientów” – powiedział.
Pietraszkiewicz wyraził nadzieję, że nie dojdzie do “absurdalnego uprzywilejowania” kredytobiorców. “Wierzymy też, że w wyniku tych orzeczeń nie będzie dochodziło do absurdalnego uprzywilejowania osób, które i tak, sumarycznie, płacą mniej za kredyty walutowe frankowe, niż kredytobiorcy złotowi” – oświadczył.
Dodał, że Związek spodziewa się, iż sądy będą uwzględniały wyjątkowość sytuacji, w jakich znaleźli się klienci i w jakich znalazły się banki. Ta wyjątkowość – jak wskazał – polegała m.in. na tym, że ludzie chcieli zaciągać kredyty na mieszkania, a na polskim rynku brakowało krajowych oszczędności i banki musiały importować kapitał. “W 2008 r. banki miały łącznie zaimportowany kapitał w wysokości 220 mld zł i to dodatkowo, ponad zebrane w kraju oszczędności. Bez tych pieniędzy nie wybudowano by kilkuset tysięcy mieszkań” – podkreślił.
Pietraszkiewicz tłumaczył, że świadczenie spełnione przez bank w umowie kredytu ma dwojaki charakter: z jednej strony bank ma obowiązek udostępnienia kredytobiorcy określonej kwoty środków pieniężnych, z drugiej natomiast – spełnia świadczenie polegające na zaniechaniu żądania zwrotu kwoty kredytu przed nadejściem terminu ustalonego w umowie. “Przez ten czas kredytobiorca może korzystać z oddanego mu kapitału” – zaznaczył.
Polecamy:
Zobacz również:
Prezes wskazał również, że w przypadku unieważnienia umowy bank może zażądać opłat z tytułu udostępnienia kapitału i “roszczenia banku (…) mogłoby istotnie przewyższyć stan zobowiązania”. Dodał, że “chodzi o to, by nie dochodziło przez przypadek, czy na skutek emocji, do popełnia jakiegoś poważnego błędu przez samego konsumenta”.
Pytany o to, czy potrzebne są regulacje dotyczące kredytów frankowych, powiedział, że “po dodatkowych analizach i ekspertyzach można się zastanowić nad regulacjami ustawowymi”. Dodał, że to zadanie dla władz regulacyjnych.
“Pragnę przywołać nie tylko stanowisko sektora bankowego, ale także Komitetu Stabilności Finansowej (KSF), który wyrażał jednoznaczne stanowisko, że regulacje, szczególnie daleko idące regulacje w minionych latach, byłyby nieuzasadnione, ale przede wszystkim mogłyby wówczas grozić zdestabilizowaniem części polskiego systemu finansowego. Mówię o zapisach dokumentów opracowywanych przez KSF, Komisję Nadzoru Finansowego. Taka regulacja była na pewno bardzo trudna, tym bardziej, że ona bardzo często była opierana na ogromnych emocjach, także czasami na dezinformacji, niepełnej ekspertyzie, bez zasięgania opinii czy KNF, czy KSF, czyli właściwych instytucji (…), które by to oceniały” – dodał.
Orzeczenie TSUE jest następstwem pytań, które do TSUE skierował Sąd Okręgowy w Warszawie w 2018 r., który zajmował się sprawą kredytu państwa Dziubaków.
W 2008 r. wzięli oni kredyt hipoteczny na 40 lat. Bank dał im kredyt w złotówkach, ale był on indeksowany (przeliczany) we frankach szwajcarskich. Kredytobiorcy wnieśli do Sądu Okręgowego w Warszawie o unieważnienie umowy z uwagi na nieuczciwe według nich postanowienia dotyczące mechanizmu indeksowania. Twierdzili, że postanowienia te były niezgodne z prawem, ponieważ umożliwiały bankowi jednostronne i dowolne określanie kursu walut. Podnosili, że bank jednostronnie określa saldo kredytu, a także wynik przeliczenia raty kredytu w walucie obcej na kwotę w walucie polskiej.
Warszawski sąd miał wątpliwości prawne, dlatego skierował do TSUE pytania prejudycjalne, domagając się wykładni unijnego prawa w kwestii nieuczciwych warunków w umowach konsumenckich.
W maju 2019 r. rzecznik generalny TSUE wydał opinię korzystną dla skarżących. Wskazał, że sąd nie może samodzielnie uzupełnić luk w umowie po wyeliminowaniu niezgodnych z prawem zapisów ani orzec, że umowa ma dalej obowiązywać, zostawiając tę decyzję konsumentowi. Wskazał też, że unijne przepisy nie zezwalają na to, by sąd krajowy uznał umowę o kredyt frankowy za nieważną, wbrew interesowi kredytobiorcy.
Zobacz również:
Wyrok TSUE zostanie przekazany warszawskiemu sądowi okręgowemu i będzie dla niego wiążący.(PAP)
autor: Ewa Wesołowska
ewes/ pad/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS