A A+ A++

Dzisiaj od naszego fraka planowania – Dagmary – dowiecie się, jak organizować sobie pracę z mały dzieckiem u boku, korzystając ze schematu bloków czasowych. Dwa punkty odniesienia – pracujesz z dzieckiem w domu, i co się zmienia gdy maluch idzie już do przedszkola. Może sprawdzi się i u Was 🙂


Dagmara

Średnio kilka razy w roku wpadam na pomysł nowego „idealnego” sposobu na planowanie czy to projektów biznesowych, czy spraw domowych, a nawet planowania posiłków. Ogółem lubię wymyślać i usprawniać system planowania i organizacji czasu. Pewnie dlatego zostałam freakiem planowania 😉 Uwielbiam wszystko rozpisywać, sprawdzać i testować. Najwięcej możliwości daje planowanie szczegółowych zadań, obszarów życia, projektów czy wydarzeń. Jednak jeśli chodzi o uporządkowanie codzienności z małym dzieckiem, od dłuższego czasu jestem wierna jednej metodzie, o której przeczytałam na jakimś australijskim blogu i którą zmodyfikowałam pod swoje wymagania.

Mianowicie mniej więcej od początku roku organizuję sobie czas na podstawie bloków czasowych. Przez pierwsze miesiące bieżącego roku pracowałam z domu, jednocześnie opiekując się dzieckiem na pełen etat, natomiast od września kilka godzin dziennie syn jest już w przedszkolu. To zmieniło diametralnie podział czasu w ciągu dnia, jednak dzięki temu, że zostałam przy tym samym systemie, mogę Wam dziś przedstawić oba warianty.

Wcześniej mój schemat podziału czasu na bloki projektowałam na komputerze w programie typu Excel, drukowałam, a następnie wklejałam do segregatora jako pierwszą stronę. Dzięki temu, wiedząc, co muszę zrobić w najbliższym czasie, mogę to z łatwością rozplanować w danym dniu. Teraz wolę mieć bloki rozpisane ręcznie, bo gdy dochodzą nowe elementy typu zajęcia pozalekcyjne czy nowe stałe obowiązki związane z pracą, łatwiej jest mi je dopisać, niż drukować nową tabelkę. Musiałam się tylko postarać, żeby była równie ładna ;). Metoda ta polega na podzieleniu dnia na bloki czasowe według najlepiej odpowiadających nam reguł, co przedstawię zaraz na dwóch przykładach. Następnie na kartce obok roboczo spisujemy jak najwięcej naszych obowiązków czy też po prostu stałych zadań/wydarzeń, i przyporządkowujemy je danym blokom czasowym. Według mnie im więcej wypiszemy, tym lepiej: zakupy, spacer, praca, czas na książkę, gotowanie, sprzątanie, czas na zabawę, załatwianie spraw na mieście itd., itd. Absolutnie nie muszą to być tylko elementy naszego dnia, które powtarzają się codziennie. Przechodząc do konkretów…

DZIECKO W DOMU

Tak wyglądał mój podział na bloki czasu, kiedy mój synek nie chodził jeszcze do przedszkola. Wtedy głównym kryterium podziału było to, kiedy śpi, a kiedy nie śpi. Wczesny poranek, drzemka oraz wieczór to trzy bloki czasu, kiedy moje dziecko spało i w które wpisywałam obowiązki związane z pracą lub czasem dla siebie. Przedpołudniowy i popołudniowy blok spędzaliśmy razem. Jeśli mam dziecko zapisać do lekarza, to wiem, że zrobię to w godzinach porannych. Jeśli idziemy na plac zabaw, to w bloku porannym, bo w blokach porannych korzystamy z tego, że mniej dzieci jest na trampolinach. Jeśli brakuje zakupów do obiadu, to robimy je przy okazji spaceru, kiedy dziecko jest jeszcze wypoczęte i w dobrym humorze (rzadko się zdarza, że musimy je robić w ciągu dnia, jak wiecie z , ALE różnie bywa). A kiedy nie zdążę odpowiedzieć na maile przed pobudką, to mam na to jeszcze dwa bloki związane z pracą w ciągu dnia. Dzięki temu nie zaglądam też do skrzynki pocztowej kilkanaście razy dziennie, a tylko wtedy, kiedy jest na to czas.

Mam też taką zasadę, że nie sprzątam mieszkania w czasie, kiedy dziecko śpi, bo nie chcę marnować czasu przeznaczonego na pracę. Robię to wtedy gdy jesteśmy razem, bo staram się również przy okazji je do tego angażować. Po prostu wiedząc, co mam do załatwienia w ciągu dnia, z pomocą schematu układam to szybko w logiczny i najbardziej wygodny dla mnie harmonogram.

Wiadomo, że zdarzają się dni, kiedy moja babcia bierze prawnuka na kilka godzin do siebie. Wtedy po prostu w tym czasie po kolei robię wszystkie zadania przewidziane na bloki, kiedy „dziecko śpi”. Dzięki temu jestem do przodu z kolejnym dniem, albo np. mogę jeden dzień odpuścić sobie wieczorny blok pracy i pójść wcześniej spać. Tak samo wyjścia do kina/teatru/fryzjera itd. są planowane niezależnie od tego schematu, bo wiadomo, że wtedy dziecko jest pod opieką kogoś innego.

DZIECKO W PRZEDSZKOLU

Jak widać powyżej harmonogram dnia zmienił się mocno, od kiedy nastał czas przedszkola, jednak jest kilka punktów wspólnych. Zmieniło się również to, że teraz rozrysowuję go ręcznie w . Podzieliłam kartkę na sześć równych części, każdą oznaczyłam konkretnym kolorem i określiłam pory dnia. Można również podzielić kartkę na proporcjonalne do czasu prostokąty. Mnie jednak źle się z nich korzystało, ponieważ w najkrótszych, a co za tym idzie najwęższych blokach czasowych, trudno by było coś wypisać.

Nadal staram się wstawać pierwsza, bo ten czas rano jest dla mnie bardzo ważny. Jednak nie poświęcam go już wtedy na pracę, ponieważ w ciągu dnia mam jeden długi blok, który jest do tego przeznaczony, i w ustalonych godzinach nie robię nic innego. Zdecydowanie wolę taki system niż trzy razy dziennie „po trochu”, ale wiadomo, do każdej sytuacji trzeba się było dostosować.

Kiedy wypisuję plan dnia pt. „DZISIAJ ZROBIĘ” w moim notatniku, bardzo często od razu zakreślam zadania kolorami odpowiadającymi blokom czasowym. Między 7.00 a 9.00 mam czas na przygotowanie synka do przedszkola, odprowadzenie go oraz powrót do domu. O 9.00 zaczynam pracę. Jedno spojrzenie na taką listę i wiem, że wychodząc z domu do przedszkola, muszę od razu wrzucić do torebki to, co mam do załatwienia na poczcie, bo wstąpię tam w drodze powrotnej chwilę przed dentystą :).

Podsumowując:

  • Stworzyłam najbardziej odpowiadający mi podział na bloki czasowe.
  • Na podstawie rodzinnego planu miesięcznego patrzę, czy w najbliższych dniach są zaplanowane jakieś ważne wydarzenia.
  • W notatniku „DZISIAJ ZROBIĘ” planuję poszczególne dni z zachowaniem kolejności, opierając się na moim schemacie bloków czasowych, gdzie również mam miejsce na niespodziewane zadania, które, choćbym nie wiem jak była zorganizowana, zawsze się znajdą.

I coś, co się tyczy obu tych wariantów: gdy moje dziecko budzi się z gorączką i katarem, to patrzę na tabelkę, śmieję się w głos, chowam ją głęboko do szuflady i lecę na żywioł! Tak jak Ola kiedyś zauważyła: sytuacja, na którą nie przygotuje nas żadna książka o sukcesie pisana przez wielkich męskich mówców biznesowych :).

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułPrzychody Esotiq & Henderson wzrosły o ok. 11% r/r do ok. 14 mln zł w IX
Następny artykułŚwiatła na DK74 w Świętokrzyskiem przed terminem? Ruszają testy