Krakowskie Biuro Festiwalowe, które pilotuje ten projekt poprosiło, abym opowiedział publicznie o tej przygodzie, wrzucając do tego zdjęcie. Takie mamy czasy. Informacja bez obrazka traci na klikalności.
Reperkusje prostego posta okazały się dość szerokie i nie mam na myśli zainteresowania mediów, po których się wożę (czego pokłosiem jest i ten felieton). Ludzie reagowali bardzo różnie.
Oryginalne źródło: ZOBACZ
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS