Choć od katastrofy smoleńskiej minęło ponad 11 lat i w kwestii znajomości faktów odbyliśmy gigantyczną drogę, wiedza ta niektórym absolutnie nie przeszkadza w powtarzaniu tych samych, propagandowych bredni, które Moskwa podyktowała w 2010 roku. „Światli” krzewiciele mitu „pancernej brzozy” wciąż z pogardą mówią o „sekcie smoleńskiej” i drwią z chęci wyjaśniania przyczyn katastrofy. I nawet śmiałe posunięcia Putina, który całemu światu śmieje się w twarz, nie są w stanie zmienić ich przekonań. KGB-owska operacja „montaż” rozegrana została wzorcowo.
Nie ma rzeczy, której zwolennicy rosyjskiej wersji zdarzeń z 10 kwietnia nie byliby w stanie podważyć i okpić. Szanowani w kręgach międzynarodowych naukowcy, dowodzący wybuchu na pokładzie Tupolewa, zostali zdyskredytowani i utrwaleni w opinii publicznej w seriach memów jako szaleńcy. Świadkowie z miejsca zdarzenia, w tym piloci JAKa, zostali zepchnięci na margines. Nawet porażające odkrycia podczas ekshumacji, dowodzące jasno, że zbezczeszczono ciała, pakowano je bezładnie do czarnych worków i wrzucano do przypadkowych trumien, nie są w stanie przemówić do ich wyobraźni.
Politycy Platformy Obywatelskiej idą w zaparte, nawet gdy widzą fotografie Ewy Kopacz w prosektorium, pozującej z Rosjanami do zdjęć przy ciałach ofiar katastrofy. I choć zeznania rodzin, pozostawionych samych sobie, potwierdzają się z tym, co widzimy, politycy opozycji przekonują, że Kopacz wykazała się wyjątkową empatią i zaangażowaniem.
CZYTAJ TAKŻE: Żółwiki Tuska, zdjęcia Kopacz, orędzie żałobne Komorowskiego i bolesna bierność. Polska stała się zakładnikiem rosyjskiej propagandy, która trwa do dziś
Długo by wyliczać nieprawidłowości w przygotowaniach wizyty do Smoleńska, począwszy od remontu Tupolewa w Samarze, poprzez zabezpieczenie lotu, decyzje które zapadały tuż po katastrofie i całą sekwencję wydarzeń późniejszych. Wiele już o tym powiedziano i napisano. Ale w całej sprawie najbardziej uderza błyskawicznie rozprzestrzeniona rosyjska narracja, podjęta natychmiast w Polsce i masowo rozpowszechniana we wszystkich kanałach komunikacji. Wszystko rozegrano według precyzyjnie nakreślonych scenariuszy propagandowych. Niesamowicie uderza w tym kontekście scena z książki „Montaż” Vladimira Volkoffa, który mistrzowsko opisał strategie działań rosyjskich służb w krajach Zachodu, w tym przypadku we Francji.
Jedną z pierwszych scen jest spotkanie Pitmana, oficera sowieckiego wywiadu zagranicznego, z werbowanym na agenta wpływu Aleksandrem Dmitryczem, późniejszym założycielem wpływowego wydawnictwa, działającego propagandowo na rzecz Sowietów. Pitman uświadamia go, jakie techniki manipulacyjne stosują rosyjskie służby specjalne w krajach, które chcą objąć swoim wpływem:
Posługujemy się pięcioma różnymi technikami, pozwalającymi kierować postępowaniem naszego przeciwnika.
Po pierwsze, biała propaganda, polegająca po prostu na stałym powtarzaniu „Jesteśmy od was lepsi”. Można to powtarzać milion razy.
Dalej, czarna propaganda, do której trzeba trzech partnerów: przypisuje się przeciwnikowi zamiary, których on wcale nie żywi, a które nie będą się podobały temu trzeciemu, to dla niego gra się tę komedię.
Dalej, intoksykacja. To może być dwóch lub trzech partnerów. Chodzi o oszukiwanie za pomocą metod subtelniejszych niż zwykłe kłamstwo. Na przykład nie podrzucam panu fałszywych informacji, ale zaaranżuję coś takiego, że pan mi je wykradnie.
Wreszcie dezinformacja, pojęcie, którego oznaczamy też dla oznaczenia wszystkich tych metod. W węższym sensie dezinformacja jest w stosunku do intoksykacji tym, czym strategia wobec taktyki.
Pitman zatrzymał się, popatrzył na Sekwanę (…).
— A piąty sposób?
Trucizna zaczynała działać.
— Piąty sposób jest tajny, Aleksandrze Dmitryczu. Jesteśmy jedynym mocarstwem, które wypracowało pewne techniki.(…) Jedno słowo tylko: piąty sposób polega na wywieraniu wpływu. Cztery pozostałe to w porównaniu z nimi dziecinne zabawki.
Nie trzeba wielkiego wysiłku, by wypunktowane przez Volkoffa techniki dostrzec u nas, w procesie zakłamywania prawdy o katastrofie smoleńskiej. Wszystkie opisane sposoby Rosja opanowała do perfekcji, a solidnie umocowani w Polsce agenci wpływu, dyktują opinii publicznej co ma myśleć. Są w świecie naukowym, eksperckim, medialnym, politycznym. Mieliśmy więc „pijanych pilotów”, zmuszanie ich do lądowania, bajkę o „pijanym generale”, niekompetentną załogę, potem przekopywanie ziemi na metr w głąb, rzetelne działania, niemożliwość przeprowadzenia śledztwa międzynarodowego, konieczność powierzenia śledztwa Rosjanom. Pojawiła się zgraja ekspertów zeznających na rzecz Rosji, oskarżających Polaków. Porażała bierność polskiego rządu wobec decyzji dyktowanym przez Kreml. Błyskawicznie zadziałał też impuls do zdławienia wspólnoty narodowej, która zjednoczyła się przed Pałacem Prezydenckim. Ludzie Palikota sprawnie skrzyknęli agresywnych imprezowiczów, którzy atakowali modlących się na Krakowskim Przedmieściu ludzi, zastraszali ich, sikali na znicze. I nie był to wcale koniec operacji. To zaledwie początek, narastający boleśnie w kolejnych latach.
Nawet Komisja Europejska przyznała w międzynarodowym raporcie, że rosyjskie służby infiltrują wpływowe środowiska wielu krajów UE. Tym bardziej obecne są w Polsce. Czują się tu przecież nadal jak u siebie. I co? Zupełnie nic. Aneksja Krymu, likwidacja opozycjonistów krytykujących działania Kremla i całkowita bezkarność Putina. I choć od czasu do czasu pojawia się jakaś groźba sankcji dla Rosji, twarde działania kontynuowane są bez żadnych konsekwencji. Zdarza się że jakiś zagraniczny polityk nieco tupnie podczas przemówienia, zaapeluje do prezydenta Rosji, ale na tym się kończy. Rosyjskie czołgi nadal stacjonują na Ukrainie, a Nord Stream 2 idzie pełną parą, gdyż Niemcy nawet myślą z niego rezygnować. Tak wygląda międzynarodowa rzeczywistość. Sposób, w jaki Rosja ograła Polskę w kwestii katastrofy smoleńskiej, jest porażający i świadczy o słabości polskiego państwa za rządów PO. Jest też dowodem głębokiej naiwności politycznej koncepcji „resetu”. Może dziś, po 11 latach, gdy jesteśmy wyposażeni w tyle nowych faktów i mamy pełną wiedzę o bezwzględności działań Putina, jest wreszcie przestrzeń do odkłamania propagandowej wersji moskiewskiej? Pytanie retoryczne… Bo, gdy widzi się nową falę zachwytu neomarksizmem, nasuwają się same gorzkie odpowiedzi…
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS