Mieszkańcy alarmują, że ilość komarów na Wilanowie i Ursynowie w ostatnich tygodniach drastycznie się zwiększyła. Do tego stopnia, że mieszkańcy boją się wychodzić z domu. Najgorsza sytuacja, jak usłyszała nasza reporterka Anna Zakrzewska, jest w okolicach Potoku Służewieckiego.
Jestem pogryziona w bardzo wielu miejscach. Jest to dla nas wszystkich bardzo dokuczliwe. Z tego co wiem, to one dotarły też na Siekierki i na Stegny. To są takie komary, które zostawiają tak wielkie bąble… Coś strasznego – mówi nam mieszkanka okolic Potoku Służewieckiego.
My mamy dzieci, które po szkole chodzą na plac zabaw i od kilku tygodni musimy z tego placu zabaw uciekać już po 15 minutach, bo po prostu nie da się wytrzymać. Nie pomagają nawet żadne repelenty. Nic. Po prostu koszmar – słyszymy od mieszkańca jednego z bloków przy ul. Kuratowskiego.
Muszę przyznać, że parę dni było upiornych. Wlatywały nam do samochodów, do domów, nie dało się wytrzymać. W trakcie wakacji nie było tu żadnych komarów, a te które się teraz pojawiły atakowały nawet w ciągu dnia – co się rzadko przecież zdarza – i były bardzo zajadłe – dodaje inna mieszkanka.
Jak dowiedziała się nasza reporterka, miasto nie zamierza przeprowadzać żadnych oprysków na komary.
W Zarządzie Zieleni m.st Warszawy usłyszeliśmy, że od wielu lat miasto nie stosuje takich praktyk “ze względów ekologicznych”. Urzędnicy przekonują także, że opryski są nieefektywne, bo należałoby przeprowadzić je w promieniu co najmniej kilku kilometrów, tak by dały pożądany efekt. Poza tym szkodzą wszystkim owadom, a nie tylko tym przeciwko którym są stosowane.
Opracowanie:
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS