A A+ A++

Nie tylko życie pisze takie scenariusze. Najnowsza polska produkcja Netflixa też opowiada o współczesnym „niedopasowaniu”. „Pod wiatr” to historia Ani i Michała. Ona ukończyła prestiżowe warszawskie liceum i dostała się na medycynę w Londynie. On pracuje jako instruktor kitesurfingu. Poznają się na Helu i nie wszyscy kibicują ich związkowi.

Kategoria mezaliansu to dzisiaj lustro, jakie społeczeństwo sobie podstawia, w ten sposób określa jaka są normy, jakie obowiązują wzorce, wartości.

– Mezalians to zaburzenie porządku świata, w którym ludzie z zasady trzymają z osobami podobnymi do nich – mówi socjolożka dr Helena Chmielewska-Szlajfer z Akademii Leona Koźmińskiego. – To pokazuje, że jesteśmy konserwatystami, bo w głębi ducha uspokaja nas stabilność społecznych hierarchii.

Mezalians, czyli o różnicach klasowych

Choć o tradycyjnie rozumianym mezaliansie dzisiaj raczej nie ma mowy. W Europie najsilniej miał się w czasach, kiedy podział na trzy stany (szlachecki, duchowieństwo i resztę społeczeństwa) był bardzo sztywny i przejście z jednego do drugiego było niemożliwe. We Francji małżeństwo kogoś ze stanu szlacheckiego z kimś ze stanu niższego oznaczało bardzo konkretne konsekwencje: odebranie tytułu, dodatkowe daniny. Dlatego decydowały się na to głównie kobiety, które znalazły się w finansowych kłopotach i jedynym ratunkiem było małżeństwo z bogatym nieszlachcicem. Ona zyskiwała środki do życia, ale traciła prestiż, on kupował wyższą pozycję.

A jednak socjologowie nie mają wątpliwości, że mezalians nie tylko nie umarł, ale mimo upływu lat ma się dobrze.

– W Polsce, przez lata nie wypadało mówić o klasach i różnicach finansowych. PRL przecież wytworzył iluzję, że żyjemy w społeczeństwie, w którym wszyscy jesteśmy równi – mówi dr Małgorzata Bulaszewska z Uniwersytetu SWPS. Ale wiemy, że to nieprawda i stosujemy różne eufemizmy na wyrażenie tego, np. para „nie pasuje do siebie”, albo jest „nie z tego samego środowiska”, albo jeden z partnerów jest z „gorzej sytuowanej rodziny”.

Ostatnio Bulaszewska sama się złapała, na przywiązaniu do myślenia kategoriami klasowości.

– Syn przyprowadził swoją sympatię i całkowicie odruchowo zapytałam, co robią jej rodzice – śmieje się Bulaszewska. Kiedy okazało się, że ojciec jest dziennikarzem, a mama nauczycielką, ulżyło jej. – Dopiero po chwili uświadomiłam sobie, że to było pytanie powodowane podobnym niepokojem, może nie o zasoby materialne, ale kapitał kulturowy.

Bo dzisiaj mezalians dotyczy innych kwestii niż przed 100-200 laty. O ile kiedyś miał bardzo praktyczny, ekonomiczny wymiar, dzisiaj ma aspekt wyłącznie społeczny.

– Przynależność do stanów czy późniejszych klas nie jest tak sformalizowana i sztywna jak kiedyś. Ale jako społeczeństwo nadal mamy o nich pewne wyobrażenia i często podświadome oczekiwanie, że będą respektowane. Naruszenie tych obecnie „miękkich” zasad w przypadku związku dwojga ludzi jest czasem odczuwane jako mezalians – mówi dr Helena Chmielewska-Szlajfer.

Zasadniczo o mezaliansie mówi się, kiedy jakiś związek odstaje od normy, partnerzy różnią się nie tylko zamożnością, ale wiekiem, narodowością, miejscem zamieszkania.

– Znajomi patrzyli jak na wariatkę – mówi Dominika, lat 46, która parę kat temu na wakacjach poznała młodego leśniczego. Zakochała się i po paru miesiącach przeniosła do niego na wieś. Mogła sobie na to pozwolić, bo zrezygnowała z etatu i postanowiła pisać książki. Mogła to robić zarówno w Warszawie, jak i wsi oddalonej od niej o 250 kilometrów. – Zdziwiłam się, bo uważałam grono swoich przyjaciół za osoby otwarte, liberalne, tolerancyjne. Ale okazało się, że większość potępiła moją decyzję, tłumacząc, że marnuję sobie życie, że mój partner wziął mnie na seks i w ogóle czy się jego nie wstydzę.

– Mezaliansem nazywa się związek, który nie przystaje do szeroko pojętej normy grupy dominującej – mówi Bulaszewska. Tyle że dzisiaj grupa dominująca jest raczej konserwatywna.

W takich warunkach związek z kimś o ciemniejszym kolorze skóry jest uznawane za swoistą deklasację, coś wstydliwego. Nie ma też przyzwolenia na związki starszych kobiet z młodszymi mężczyznami.

– Natychmiast pojawiają się podejrzenia, że chodzi o seks i pieniądze. Ciekawe, że model ona młodsza, on starszy nie budzi takich emocji i ostracyzmu. Zmieniło się pole mezaliansu: z finansowego na tożsamościowe – mówi Bulaszewska.

Nie lubimy Kopciuszka

Helena Chmielewska-Szlajfer z zawodowej ciekawości przegląda portale plotkarskie, bo są głosem tak zwanych zwykłych ludzi. Obserwuje, co tam opisuje się jako mezalians, choć bez użycia tego słowa. Przyznaje też, że ostatnio natknęła się na dyskusję wokół serialu o Georginie Rodriguez, partnerce Christiano Ronaldo. Ludzie nie mogą się pogodzić, że jeden z najsłynniejszych piłkarzy na świecie, wybity i bajecznie bogaty sportowiec, związał się ze sprzedawczynią ze sklepu. Owszem z drogimi ciuchami, ale wciąż – ze sklepu. – Ludzie często nie przyjmują do wiadomości, że Ronaldo też pochodzi z prostej rodziny, jest synem kucharki – mówi dr Helena Chmielewska-Szlajfer. – W tym związku widzą spełnienie bajki o Kopciuszku. Ale my wbrew pozorom nie lubimy Kopciuszków z happy endem, bo takie historie zasadniczo zaburzają nasz porządek świata. Jesteśmy podejrzliwi w stosunku do tego rodzaju historii awansów społecznych. Reakcja ludzi pokazuje, że patrzymy na związek jak na wymianę i oczekujemy, żeby została zachowana w niej równowaga. Kiedy w naszym mniemaniu jej nie ma, mamy poczucie niesprawiedliwości.

Może dlatego tak dobrze został przyjęty związek Georga Clooneya z Amal Alamuddin. Owszem, ona nie mogła pochwalić się taką popularnością jak serialowy doktor Ross z kultowego serialu „Ostry dyżur”, ale miała za to za sobą międzynarodową karierę w świecie prawniczym. Nikt nie mówił o mezaliansie, bo oboje byli gwiazdami, tyle że w swoich dziedzinach.

A Adam na razie gra na czas. Czeka, aż rodzice się przyzwyczają do Doroty.

– Agresja, z jaką na nią zareagowali, pokazała mi, że nasza inteligencka tolerancja, otwartość jest pozorna i łatwo ją wystawić na próbę. Mam wrażenie, że mniejsze opory by mieli, gdybym nawet się związał z dziewczyną o innym kolorze skóry. Ale z polskich dołów społecznych? To niewybaczalne – przyznaje z żalem mężczyzna.

Czytaj też: „Stać ich na egzotyczne wakacje i auto w leasingu. Ale życie klasy średniej podszyte jest nieustannym lękiem”

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł22. lutego – Dziś obchodzimy Dzień Myśli Braterskiej i Europejski Dzień Ofiar Przestępstw
Następny artykułCztery osoby zginęły w wypadku pod Tarnowem