Korzystanie z motocykla, poza całą masą frajdy i niezapomnianych wrażeń, daje również możliwość wciśnięcia się tam, gdzie pojazdy dwuśladowe nigdy nie dadzą rady. Nie zawsze jednak nasze zyskiwanie czasu jest neutralne dla innych kierowców. Tak jest chociażby w czasie omijania kolejek do bramek na autostradzie czy przejścia granicznego.
Motocykliści mają wśród kierowców aut zarówno życzliwych kibiców, jak i wrogo nastawionych przeciwników. Mam jednak wrażenie, że tych pierwszych jest na szczęście zdecydowanie więcej. Widać to w czasie przeciskania się w korkach czy omijania stojących kolumn pojazdów. Zazwyczaj robię to z zupełnie czystym sumieniem, w końcu najczęściej zanim kierowca auta wrzuci jedynkę i ruszy, mnie już dawno nie ma.
Doceniając to, że mogę nie stać w korku, staram się go również nie powiększać. Kiedy już muszę się zatrzymać, np. przed światłami, robię to tak, by nie zajmować samochodziarzom dodatkowego miejsca, zazwyczaj tuż przed linią zatrzymania. To samo z parkowaniem – zawsze z gdzieś z boku, tam gdzie auto i tak nie stanie.
Przeciskanie się na bramkach
Są jednak sytuacje, gdzie wciśnięcie się motocyklem w kolumnę pojazdów nie jest neutralne i spowoduje to, że ktoś w aucie będzie musiał poczekać dłużej. Najbardziej jaskrawym przykładem są kolejki przed bramkami na autostradzie. Nie ma cudów, o ile w korkach możemy być sprawni i zwinni, samego procesu płatności nie da się w magiczny sposób ominąć i zajmuje on określony czas. Powiedziałbym, że w przypadku motocyklistów nawet dłużej. Ściągnij rękawice, odnajdź w kieszeni, plecaku lub tankbagu zmięty bilet i pieniądze, zapłać, schowaj portfel, załóż rękawice, odjedź… Nie wszyscy mają pojemne schowki w przedniej owiewce.
Nie dziwi mnie zupełnie, że niektórzy kierowcy aut mogą być sfrustrowani spryciarzem, który wepchnął się przed nich na bramce i zamula. Dlatego jeśli kolejka nie jest zbyt długa, nigdy nie korzystam z mojego “motocyklowego przywileju”. Wychodzę z założenia, że minuta czy dwie mnie nie zbawią, a o wizerunek i sympatię innych użytkowników warto dbać.
Co jednak, kiedy np. w okresie wakacyjnym sznur aut przed bramkami ciągnie się przez wiele kilometrów, a żar leje się z nieba? Zachowania w kolejce nie regulują żadne specjalne przepisy, ciężko tu mówić o legalności lub nielegalności wciskania się motocyklem. Trzeba po prostu zdać się na uprzejmość i zachować jak najwięcej zdrowego rozsądku.
Ja zazwyczaj podjeżdżam w pobliże bramek, ale nigdy nie wpycham się przed sam szlaban. Wyszukuję większą lukę przed pojazdami poruszającymi się wolniej, najczęściej ciężarówkami i autobusami. Podnoszę rękę, uśmiecham się do kierowcy i to najczęściej wystarczy. Jeśli nie, szukam szczęścia na pasie obok lub czekam na znak od innego kierowcy – najczęściej trwa to krótką chwilę.
Zachowanie w takich sytuacjach w dużej mierze zależy od osobowości motocyklisty. Nie brakuje bezczeli, którzy bez pardonu pakują się przed maskę auta i nie ruszają ich trąbienie, wygrażanie pięścią czy krzyki przez otwartą szybę. Z drugiej strony mamy też wśród nas sporo osób niezbyt, nazwijmy to, odważnych społecznie, dla których taka sytuacja, w której w praktyce trzeba coś delikatnie wymusić, jest dużym stresem.
Omijanie kolejki na granicy
Na przejściach granicznych sytuacja jest podobna, choć tu czas oczekiwania bywa znacznie dłuższy, stąd chęci do przepuszczania nas może być u kierowców aut znacznie mniej. Na szczęście bardzo często celnicy widząc motocyklistów sami wzywają ich do wcześniejszej odprawy. Jeśli się to nie zdarzy, trzeba niestety uzbroić się w cierpliwość lub zdać na uśmiech, urok osobisty i zdolności negocjacyjne. Jeśli je posiadacie, wygraliście życie – a przynajmniej sporo czasu na przejściu granicznym.
Podsumowując – przeciskając się w kolejce przed bramkami czy przejściem granicznym korzystamy ze swojego nieformalnego przywileju, ale nie prawa. Warto mieć to na uwadze i zachować maksimum uprzejmości – ta potrafi zdziałać cuda.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS