Niewiele ponad osiemdziesiąt kilometrów od granicy z Polską leży Ołomuniec, dawna stolica Moraw, a obecna stolica regionu Hana. Magiczne miasto, które Lonely Planet nazwał ukrytym skarbem Europy.
– O Ołomuńcu mówi się, że to Praga bez turystów – mówi Štefan Blaho, przewodnik, który włada biegle sześcioma językami. Mówi także po polsku. Nie tylko bawi się słowami, przechodzi płynnie a to z francuskiego, a to z włoskiego, przemyci określenie po niemiecku, ale przede wszystkim dzieli się z nami zachwytem nad miastem. A przez to, że oprowadza grupy z Włoch, Niemiec, Austrii czy Hiszpanii – ten zachwyt wraca do niego. Bo Włosi widzą tu mały Rzym, Austriacy mały Wiedeń, a Hiszpanie małą Barcelonę.
Štefan Blaho nie lubi takich porównań. – Ołomuniec to Ołomuniec. Jest jedyny w swoim rodzaju, zjawiskowy, magiczny – rozmarza się. – Kiedyś musiał być najpiękniejszy, bo teraz jest tylko piękny.
– Najwyraźniej nie tylko my – Czesi – mamy tendencję do porównywania miejsc do bardziej znanych w kraju i na świecie – mówi Irena Janakova, która oprócz polskiego włada jeszcze rosyjskim i angielskim. – Rzeczywiście o Ołomuńcu mówi się, że to mała Praga. Moje miasto jest największym po Pradze miejskim obszarem chronionym w Republice Czeskiej. Ale trzeba podkreślić, że jest tu mniej ludzi i jest taniej niż w stolicy kraju.
O Ołomuńcu mówi się, że to ‘mała Praga’ 54115341 / shutterstock
Olbrzymi potencjał
– Ołomuniec to miasto niespodzianka. Nie tylko dla Czechów, ale równie obcokrajowców. Wszyscy znają Pragę, a mało kto wyjeżdża na Morawy, gdzie swoim blaskiem świeci Ołomuniec. Ma olbrzymi potencjał – dodaje Blaho.
– Ołomuniec był kiedyś miastem księży, potem żołnierzy, a teraz jest miastem studenckim. Na dwóch rynkach Górnym i Dolnym młodzi ludzie relaksują się, raczą piwem i toczą intelektualne dysputy w licznych kawiarniach, restauracjach i pubach – opowiada Irena.
Kiedyś to były koszary. Teraz mieści się w tym miejscu świetna restauracja Lunch Eatery & Bakery Long Story Short Gazeta.pl
Kiedyś to były koszary. Teraz mieści się w tym miejscu świetna restauracja Lunch Eatery & Bakery Long Story Short Gazeta.pl
Po zwiedzaniu wkrótce i my usiądziemy nad kuflem złocistego napoju w jednym z nich. Na razie wciąga nas miasto.
O Ołomuńcu mówiło się, że to miasto księży albo duchowa metropolia, ponieważ miasto najpierw było siedzibą biskupstwa morawskiego, później arcybiskupstwa, a następnie stolicą Moraw. W późniejszych latach została przekształcona na twierdzę. Niestety złoty wiek rozwoju miejscowości przerwała wojna trzydziestoletnia. Wojska szwedzkie zajęły i zniszczyły miasto.
Znani goście
– Cieszę się, że jesteście tutaj z własnej dobrej i nieprzymuszonej woli, bo kilka znanych postaci przebywało w Ołomuńcu pod przymusem – w pewnym momencie mówi Blaho. – W ołomunieckim więzieniu przez cztery lata przebywał generał La Fayette. Uwięzienie amerykańskiego dowódcy było nie w smak Washingtonowi, który nawet przekupił strażnika więziennego, żeby go uwolnić. Ale niestety po krótkiej chwili na wolności, generał znowu znalazł się w lochu. W więzieniu przetrzymywany był również Hugo Kołłątaj, który napisał tu swoje trzytomowe dzieło “Rozbiór krytyczny zasad historii o początkach rodu ludzkiego”.
W ołomunieckim więzieniu przez cztery lata przebywał generał La Fayette Gazeta.pl
W więzieniu przetrzymywany był również Hugo Kołłątaj Gazeta.pl
W późniejszych latach w XIX wieku Zygmunt Freud odurzał się kokainą, by przetrwać pobyt w Ołomuńcu. Bo choć ojciec psychoanalizy urodził się w Príborze, położonym około 40 km od byłej stolicy Moraw, to cztery tygodnie, które spędził w mieście w 1886 roku jako lekarz wojskowy uważał za stratę czasu. Sądził, że służba wojskowa odciąga go od pracy naukowej. Z radością więc opuścił i wojsko i Czechy, aby poślubić swoją długoletnią przyjaciółkę Martę i oddać się w pełni pracy badawczej. Cztery lata później ukazała się jego pierwsza publikacja “Objaśnianie marzeń sennych”.
Trochę też pod przymusem został dłużej w mieście 11-letni Wolfgang Amadeusz Mozart. Miał przyjechać na chwilę, a został kilkanaście miesięcy. Ojciec genialnego kompozytora chciał znaleźć tu schronienie przed plagą czarnej ospy, która dziesiątkowała wiedeńczyków, a niestety nastolatek i tak na nią zachorował. Efektem tego pobytu jest szósta symfonia F-dur, którą artysta nazwał także ołomuniecką.
– Już nie przesadzajmy z tymi przymusowymi pobytami w naszym mieście. Można odnieść wrażenie, że to miasto skazańców – śmieje się Irena. – Mnie pod pistoletem nikt tutaj nie trzyma. Lubię Ołomuniec, tutaj skończyłam studia, razem z mężem postanowiliśmy tutaj zamieszkać, tutaj urodziły się moje dzieci. Ołomuńczycy są dumni, że stąd pochodzą. Są lokalnymi patriotami. Tym bardziej że w latach komunistycznych mieszkańcy tego regionu – haneńczycy – byli prześladowani. W latach 50. rząd skonfiskował ich gospodarstwa, zabronił używania gwary hanackiej, dzieci w szkołach były karane za posługiwanie się językiem swoich dziadków. Takie działania negatywnie odbiły się na tożsamości hanackiej. Okazało się, że młodzi ludzie nie znają już tej mowy. W ostatnich więc latach podejmowane są działania, aby przywrócić tę zakazaną niegdyś kulturę i tradycję.
Ołomuniec nie został zniszczony podczas II wojny światowej Seqoya / shutterstock
Bogactwo do zobaczenia
Na pytanie, co Irena najbardziej lubi w swoim mieście, odpowiada, że małe uliczki tuż przy Górnym Rynku. – Mają taki romantyczny klimat. Dobrze czuję się w parkach. Jest w nich spokojnie, można odetchnąć od gwaru miasta – opowiada Janakova. – Idąc na spacer wzdłuż Młyńskiego Potoku przez park Bezrucovy sady można podziwiać potężne umocnienia częściowo przebudowane w XIX wieku. Można odwiedzić również dwa ogrody botaniczne: Rozarium lub Ogród Botaniczny Uniwersytetu Palackiego. Ten drugi obiekt mieści się na terenie dużego parku Smetanovy sady. Chętnie wracam na wzgórze katedralne.
Fontanna Juliusza Cezara Gazeta.pl
Fontanna Ariona Gazeta.pl
Zaczynamy zwiedzanie od Górnego Rynku. Znajdują się tutaj cztery wodotryski: Juliusza Cezara, Merkurego, Ariona i Herkulesa. O Ołomuńcu mówi się, że to miasto fontann. Postać Gajusza Juliusza znalazła się tutaj nieprzypadkowo. Odwołuje się do legendy, jakoby to on był założycielem miasta, a psy, które znalazły się w jego towarzystwie symbolizują wierność władcy.
Na uwagę zasługuje też fontanna Ariona, która miała powstać tuż po wojnie trzydziestoletniej, a stanęła na rynku dopiero w 2002 roku. Składa się z trzech rzeźb: żółwia z rzeźbą na grzbiecie, mitycznego poety Ariona dźwigającego delfina oraz postaci dziewczynki i chłopca.
Fontanna Ariona Justinas Galinis / shutterstock
Fontanna Ariona rogiol / shutterstock
Największa duma
Trudno przejść jednak obojętnie wobec najbardziej zjawiskowego zabytku. To Kolumna Trójcy Przenajświętszej. Mierzy 35 metrów wysokości i zachwyca bogactwem zdobień. W 2000 roku została wpisana na listę UNESCO.
Kolumna Trójcy Przenajświętszej Mitzo / shutterstock
To kolumna wotywna, morowa, którą niegdyś wznoszono w podzięce Matce Bożej za pomoc w zwalczeniu plagi. W mieście jest już jedna taka Kolumna Mariacka na Rynku Dolnym. Jej twórca Wacław Rander był jednak rozczarowany jej skromnością i zaproponował zbudowanie na Górnym Rynku czegoś znacznie imponującego. Rajców miejskich przekonał argument, że z własnej kieszeni pokryje część kosztów. W 1716 roku przystąpiono do budowy. Rander zdołał wybudować pierwsze piętro kolumny i niestety zmarł.
Kolumna Trójcy Przenajświętszej Gazeta.pl
Kolumna Trójcy Przenajświętszej mierzy 35 metrów wysokości i zachwyca bogactwem zdobień Gazeta.pl
Na szczęście prac nie zarzucono. Po 38 latach 9 września 1754 roku kolumna została poświęcona, a w uroczystości uczestniczyła cesarzowa Maria Teresa. Na tę najwyższą barokową rzeźbę w Europie Środkowej składa się kilkadziesiąt rzeźb o tematyce religijnej, a do tego kryje w sobie niewielką kaplicę.
Zwieńczenie Kolumny Trójcy Przenajświętszej LiuSol / shutterstock
W kolumnę wmontowano też pozłacaną kulę. Dlaczego? Gdy podczas wojny siedmioletniej miasto było ostrzeliwane przez wojska pruskie, do dowódcy udała się delegacja Ołomuńczyków z prośbą, aby nie strzelać do kolumny. Nie wiadomo, co przynieśli ze sobą w darze posłańcy, faktem jest, że kolumna przetrwała.
Zegar astronomiczny Gazeta.pl
Zegar astronomiczny Gazeta.pl
Niestety drugiej wojny światowej nie przetrwał zegar astronomiczny umieszczony na ratuszu, który ponoć budził króla Jana III Sobieskiego. Gdy zatrzymał się w mieście 26 sierpnia 1683 roku w drodze do Wiednia w liście do królowej Marysieńki skarżył się na głośną pracę ratuszowego zegara z ruchomymi figurkami. Obecnie można go podziwiać w odnowionej formie. W 1946 roku podjęto decyzję o jego renowacji, ale w duchu socrealistycznym.
Katedra św. Wacława Gazeta.pl
Wspominaliśmy już, że niegdyś Ołomuniec był miastem księży. Mówi się, że liczba kościołów, kaplic czy obiektów sakralnych w przeliczeniu na jednego mieszkańca jest największa w całych Czechach. Ale najbardziej imponująca jest katedra świętego Wacława. Jej budowę rozpoczął książę Świętopełk na początku XII wieku. Pierwotnie była wznoszona w stylu romańskim, w XIII wieku po pożarze nadano jej gotycką formę. Świątynia wyróżnia się rozmachem, ale czymś jeszcze. Z boku obiektu, nie bacząc na zachowanie symetrii, dobudowano trzecią wieżę. Mierząca 101 metrów jest obecnie najwyższa w całych Morawach i druga co do wielkości w Republice Czeskiej. Najwyższa znajduje się w Pilźnie i mierzy 102,26 metra wysokości.
W 1803 roku od uderzenia pioruna spłonęły wszystkie wieże. Na krótki czas całość zaaranżowano w stylu neoklasycznym. W latach 80. XIX wieku rozpoczęto regotyzację wnętrza, której efekty możemy podziwiać do dziś. Na uwagę zasługuje kaplica św. Stanisława wybudowaną przez biskupa Stanislava II Pavlovskýego, a także kaplica Loretańska z pięknymi malowidłami Johanna Christopha Handke. W jednym z neogotyckich ołtarzy zostały umieszczone relikwie św. Jana Sarkandra.
Warto wejść także do Muzeum Archidiecezjalnego, które mieści się w Domie kapituły katedralnej, na placu św. Wacława w sąsiedztwie katedry św. Wacława. W trakcie zwiedzania można zobaczyć wnętrza Pałacu Biskupiego oraz kaplicę św. Barbary.
– W sali tronowej Pałacu Biskupiego abdykował austriacki cesarz Ferdynand I, a władzę przejął Franciszek Józef I. O tym wydarzeniu przypomina popiersie cesarza ustawione w rogu sali – informuje przewodnik.
Kościół Marii Panny Śnieżnej Gazeta.pl
Wnętrze kościoła Marii Panny Śnieżnej Gazeta.pl
– A teraz zabieram was do najskromniejszego kościoła – mówi z uśmiechem Blaho. I prowadzi nas do kościoła Marii Panny Śnieżnej. – To jedno z najładniejszych wnętrz sakralnych w całym Ołomuńcu. Oczywiście utrzymane jest w stylu barokowym więc ocieka złotem i bogatym zdobnictwem.
– Miłośników współczesnej sztuki zapewne ucieszy polski akcent. Na ścianie kamienicy przy ulicy Denisovej 295/27 obok króla Edwarda VII namalowano Marię Skłodowską-Curie – dodaje przewodnik.
Na ścianie kamienicy przy ulicy Denisovej 295/27 obok króla Edwarda VII namalowano Marię Skłodowską-Curie Gazeta.pl
Kilka pytań
Siadamy w jednym z pubów, zamawiamy piwo Litovel i zastanawiamy się, czy to na pewno dobry pomysł, żeby Ołomuniec spotkał los Pragi, Wenecji czy Barcelony.
– To jest dobre pytanie. Jeśli przyjechałoby tyle turystów, ile przyjeżdża do Pragi, to Ołomuniec straciłby swoje genius loci i przestałby być ukrytym skarbem – odpowiada Irena. – Nikt nie chce, żeby Ołomuniec zmagał się z overtourismem, bo jaka liczba turystów jest idealna?
Rynek Górny w Ołomuńcu Gazeta.pl
Pomiędzy jednym kuflem piwa a drugim Irena zdradza, dlaczego jeszcze Czesi śmieją się z Polaków. I wymienia inne słowa, która można znaleźć w słowniczku czesko-polskim: jeż to kaktus pochodowy, pchła – gangster koszulowy, gajowy – wędrowiec poleśny a kozica to koza turystyczna.
– Mówicie za szybko i jesteście trochę za poważni – tłumaczy. – U nas wszystko toczy się wolniej, z większym dystansem. Zamiast popadać w smutek, złość czy frustrację wolimy obrócić smutną sytuację w żart. Przykład? Gdy podczas pandemii COVID-19 wprowadzono wiele restrykcji, u nas natychmiast zamiast paniki i dla “pokrzepienia ducha” zaczęły powstawać dowcipy, ilustracje, memy, śmieszne rysunki. Ale przyznaję bardzo nam zaimponowaliście swoją postawą i tym, że z takim zaangażowaniem rzuciliście się na pomoc Ukraińcom. Myślę, że gdyby podobna sytuacja spotkała Słowaków, postąpilibyśmy tak samo. Może więc jesteśmy bardziej podobni niż nam się wydaje – mówi na koniec z uśmiechem Janakova.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS