Gorzej niż na Węgrzech, w Rumunii, Serbii czy w maleńkiej Chorwacji. Opinia redaktora naczelnego Mateusza Cieślaka.
***
Jest nasze pierwsze olimpijskie złoto. Wywalczone przez Aleksandrę Mirosław, o której (dolary przeciwko żołędziom) większość fanów sportu jak dotąd nie słyszała.
Ja nie mogłem oderwać się od nagrania biegu po ściance wspinaczkowej – właśnie tak, biegu, którym ta niesamowita zawodniczka z Lublina ustanowiła rekord olimpijski. To, co ona zrobiła, to jakieś czary i dowód na to, że niezbadane jest miejsce, gdzie kończą się możliwości ludzkiego organizmu.
Podobne wrażenia miałem zresztą oglądając zmagania naszych siatkarzy z reprezentacją Słowenii. To było starcie tytanów i tak się różniło od meczu siatkówki sprzed 20 lat, jak różni się rakieta kosmiczna od dwupłatowca.
Na tym niestety swe zachwyty zakończę, gdyż w klasyfikacji medalowej igrzysk olimpijskich Polska jest na 30 miejscu. To chciałbym zestawić z ceremonią otwarcia, podczas której zaprezentowano wszystkie reprezentacje olimpijskie. Ta nasza była jedną z liczniejszych – czy uwierzycie, że liczy sobie aż 210 osób?
Nie zgodzę się przy tym z tymi ochami i achami nad brązem Igi Świątek i pozostałymi trzema brązowymi medalami oraz jednym srebrnym. Zwycięzca jest tylko jeden. Srebro i brąz, życiowe rekordy, miejsce w dziesiątce najlepszych świata, to oczywiście ma znaczenie, ale mniejsze, drugorzędne, poboczne. Można gratulować, można i należy doceniać, ale te pienia i peany na temat „sportowego święta” i „wielkiego dnia Polski w Paryżu”, bo gdzieś tam jest trzecie miejsce na pudle, to już gruba przesada.
Polska nigdy sportową potęgą nie była. I nigdy zapewne nie będzie. Gdzie nam do USA, Chin, Australii, Francji, Wielkiej Brytanii albo Niemiec.
Ale w klasyfikacji medalowej gorsi jesteśmy również od Węgier, Rumunii, Chorwacji, Serbii, Azerbejdżanu, Grecji czy maleńkiego Honkongu. A nawet od Ukrainy.
Czy ma to w ogóle znaczenie? I owszem. Nawet bardzo wielkie. Nie od dziś wiadomo, jak istotną rolę odgrywa sport – bywa orężem politycznym, służy do integracji społecznej, czasem nawet kształtuje państwowość. Łączy miliony ludzi. Budzi takie emocje, że czasem nawet prowadzi do prawdziwej wojny, co świetnie opisał mistrz Kapuściński w „Wojnie futbolowej”.
Polska nie jest tu żadnym wyjątkiem. Ma odpowiednie ministerstwo, związki sportowe i federacje. Z naszych podatków idą miliony złotych na to, by sportowcy mogli trenować i brać udział w międzynarodowych zawodach. I zwyciężać.
Ósme w rankingu medalowym Włochy mają już na koncie 26 krążków, z tego 9 złotych, 10 srebrnych i 7 brązowych. A my… 1 złoto, 1 srebro i 4 medale brązowe.
Mnie się to kojarzy z Mierzeją Wiślaną. Gigantyczne pieniądze wydane a efekt lichy. Pomijając tłumy ludzi przyjeżdżających, by na ten efekt popatrzeć.
***
Zapraszamy was na stronę iboma.media. Znajdziecie tam bardzo ciekawe treści.
***
Chodziło o nasze zdrowie i życie: „Czas próby. Część trzecia”.
Po kliknięciu otworzy się strona z filmem. Tam wystarczy kliknąć „odtwórz film”.
***
KOMENTARZE: TYLKO FACEBOOK.
Masz problem, widzisz problem, masz ważną informację? Daj nam znać:
[email protected] lub przez „Wyślij Wiadomość” na Facebooku Katowice Dziś.
***
Poszukujemy współpracowników. Skontaktuj się mailowo lub przez Fb.
***
Redaktor naczelny Katowice Dziś Mateusz Cieślak.
***
Fot. Wikimedia.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS