Ojciec nie był zły, kochał Kingę i jej rodzeństwo – w to wierzyły dzieci – tylko nie umiał tego okazać. Kochał ich na swój sposób. Po prostu innym ojcom wychodziło to lepiej i nie byli agresywni. No i do kościoła chodził, modlił się gorliwie, tak jak matka. To wszystko ciąży nad dzisiejszym życiem Kingi.
Kinga idzie do kościoła na godz. 17, dlatego prosi, żebyśmy rozmowę skończyli przed czwartą. Idzie, bo czuje taki przymus. Jest w trakcie trzydziestotrzydniowego przygotowania do aktu zawierzenia Maryi. Potem będzie już mogła oddać się jej całkowicie. A to znaczy, że nieważne, co się zdarzy, Kinga będzie miała poczucie bezpieczeństwa.
Ma trzydzieści dwa lata i mieszka pod Kielcami. Cierpi na silne zaburzenia obsesyjno-kompulsywne, które wyrażają się przede wszystkim na tle religijnym.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS