A A+ A++

Znany białoruski muzyk i prezenter radiowy Alaksandr Pamidorau zmuszony był wyemigrować do Polski, ponieważ po aresztowaniu za udział w podwórkowym koncercie został pozbawiony możliwości pracy w zawodzie. Za granicą też nie jest łatwo, ale wystarczyły dwa dni, żeby w internetowej zbiórce zgromadzić środki na początek jego nowego życia na wygnaniu. Biełsat zapytał „ojca białoruskiego rapu” o jego ostatnie miesiące na Białorusi, a także o to, na jakie problemy napotkał podczas pierwszych tygodni na emigracji.

Alaksandr Pamidorau przed pierwszym koncertem w Polsce. 6 stycznia 2021 r. Zdjęcie: Ina Sinkiewicz

Alaksandr Krywaszejeu, białoruski muzyk znany pod pseudonimem Alaksandr Pamidorau, na scenie występuje już od 33 lat: swój pierwszy zespół Pjanyje Hosti założył w 1988 roku. Brał udział w projektach muzycznych „Narodny albom”, „Swiaty wieczar” i „Ja naradziłsia tut”, nagrał dwie płyty i kilka albumów solowych z zespołem Pomidor/OFF, udzielił głosu w popularnym klipie „Budźma Biełarusami” (biał. Bądźmy Białorusinami). W 2011 otrzymał Koronę Rocka – nagrodę przyznawaną najlepszym muzykom rockowym na Białorusi.

Wielokrotnie pojawiał się na scenach różnorodnych koncertów i festiwali jako prowadzący. Jako DJ i prezenter radiowy pracował w kilku popularnych białoruskich stacjach radiowych, m. in. w radiu Roks-M, z którego został zwolniony w listopadzie 2020 roku.

Areszt i zakaz wykonywania zawodu za podwórkowy koncert

Jesienią 2020 roku Pamidorau został zatrzymany za próbę zorganizowania koncertu podwórkowego – jednego z wielu, na których gromadzili się przeciwnicy reżimu. Do aresztu trafił razem z liderem zespołu Gods Tower Lesley’em Knifem (który później został skazany na „chemię” – ograniczenie wolności połączone z pracą na rzecz państwa) za „obrazę urzędnika” i który ostatecznie wyjechał z Białorusi.

Do Polski uciekł białoruski dudziarz – więzień polityczny

W grudniu 2021 roku Pamidorau opowiedział, że musiał pracować jako ładowacz na Rynku Kamarouskim w Mińsku. I nawet jako ładowacza niechętnie go zatrudniano, bo „to ten, sławny”, „po co pakować się kłopoty”, no i „ten biało-czerwono-biały tatuaż na ramieniu”…

– Teraz wielu ludzi żyje w takich warunkach: nawet ci, którzy zostali, aby pracować, zostali właściwie wypędzeni z kraju – mówi Alaksandr. – W radiu powiedzieli mi, że nie ma dla mnie pracy, bo mój głos jest zbyt rozpoznawalny, wszyscy wiedzą, kim jestem.

Bycie spikerem popularnej stacji radiowej nie pomogło mu w znalezieniu nowej pracy. Poza tym, biznes radiowy został wstrzymany, na antenie nie pojawia się nic nowego, stacje radiowe odwołują audycje białoruskich wykonawców. Z wykształcenia Pamidorau jest reżyserem teatralnym, ale ciężko o takie stanowisko. Koncerty również są obecnie niemożliwe. Nawet w fabryce niełatwo jest się zatrudnić, bo firmy ciągle zwalniają pracowników, którzy „wykazują jakąkolwiek aktywność społeczną, nawet w sieci”.

Alaksandr mówi, że sam widział jaki stosunek mają do niego niedoszli pracodawcy: nie chodzi tylko o listy zwolnień i „telefony z góry”, ale też o to, że czasami sami Białorusini „włączają swojego wewnętrznego cenzora, swojego dyktatora, żeby tylko nie było problemów”. Muzyk stara się podchodzić do tego z dozą humoru, ale nawołuje do walki z tym, jak Białorusini zostali wychowani – z brakiem odpowiedzialności za własne czyny i z brakiem woli walki o swoje. Ostatnie dwa lata, jak sądzi, pokazały, że można to zmienić.

Brak „zorganizowanego systemu zatrudnienia” w białoruskiej diasporze

Pamidorau obchodził swoje 50. urodziny jako bezrobotny emigrant, córce musiał składać życzenia urodzinowe przez telefon.

– Do niedawna ja, jak wielu innych, próbowałem zostać. Wielu ludzi zostaje i cały czas mierzy się z dylematem: zostać, czy wyjechać – mówi Alaksandr. – Krąg zacieśnia się coraz bardziej: z jednej strony represje, a z drugiej sytuacja pandemiczna. A decyzja jest dość trudna, bo przecież rodzice, dzieci…

12 stycznia 2022 roku Białoruska Rada Kultury ogłosiła zbiórkę pieniędzy, by pomóc mu rozpocząć nowe życie w Polsce. W ciągu dwóch dni zebrano niezbędne 9 tys. złotych, ale zbiórka trwa. Ale pieniędzy nie starczy na długo – muzyk znów musi szukać pracy. Niestety przeprowadzka przypadła na okres świąteczny, kiedy szukanie zatrudnienia jest problematyczne.

Alaksandr Pamidorau przed pierwszym koncertem w Polsce. 6 stycznia 2021 r. Zdjęcie: Ina Sinkiewicz

Pamidorau nie ocenia, czy te 9 tys. to dużo, czy mało. Wyjaśnia, że „to tylko dzięki dobrej woli ludzi”, a inicjatywa zbiórki nie wyszła od niego. Obiecał jednak, że jedną trzecią zebranych pieniędzy przekaże Białoruskiej Radzie Kultury dla innych muzyków i ich rodzin. Dodaje, że teraz czuje odpowiedzialność przed swoimi słuchaczami.

– Po świętach będzie łatwiej – mówi. – Są oferty, są różne opcje. Po prostu zajmę się szukaniem pracy, jak robi to wiele osób, które zostały zmuszone do wyjazdu. Mam ręce i nogi i, tfu, tfu, tfu, dobre zdrowie. Poza tym był już koncert i dzięki ludziom pojawiły się też jakieś datki, jest za co żyć. Nie ma sensu liczyć na to, że praca za granicą przyjdzie sama „tylko dlatego, że jesteś Białorusinem” – to inny rynek i są tam już inni ludzie.

Pamidorau mówi, że za granicą trzeba pracować dwa razy ciężej. Również radio nie działa tak jak na Białorusi – zarówno na Ukrainie, jak i w Rosji podejście do pracy i przekazywania informacji jest zupełnie inne. Przez siedem lat Pamidorau próbował szukać pracy w radiu na Ukrainie – na ogólnych zasadach, poprzez przesłuchania, doszedł nawet do finałowego castingu, ale w końcu mu się nie udało.

Niektóre diaspory, jak wietnamska czy kaukaska, szybko pomagają nowym rodakom-emigrantom w znalezieniu choćby tymczasowego zatrudnienia. Białoruska diaspora nie ma takiego „zorganizowanego systemu zatrudnienia”. Ale jest wsparcie, wiele osób stara się pomóc, na ile jest to możliwe.

Przed wyjazdem nagrał „Pożegnanie z Ojczyzną”

Jesienią 2021 roku zespół Pomidor/OFF nagrał dwa utwory dla upamiętnienia „Nocy Rozstrzelanych Poetów” – nocy z 29 na 30 października 1937 roku, gdy NKWD rozstrzelało ponad 130 wybitnych postaci białoruskiej kultury i nauki. Tak powstał cover piosenki „Legenda ludowa” polskiego zespołu Kazik na Żywo – pierwotnie poświęconej wprowadzeniu stanu wojennego w Polsce w 1981 roku oraz „Pożegnanie Ojczyzny” – polonez Michała Ogińskiego w rockowej aranżacji z tekstem o represjonowanych i rozstrzelanych.

Z problemem emigracji Pamidorau ma do czynienia od ponad 20 lat – często pytano go, dlaczego jeszcze nie wyjechał. A kiedy nagrywał te piosenki, nie pakował jeszcze walizek.

– „Legenda ludowa”, jak mówi, „powinien być nagrany już dawno temu, ale dopiero teraz się za nią zabrałem”. A jeśli mowa o „Pożegnaniu z ojczyzną”, to w czasach, gdy ludzie zaczęli wyjeżdżać, ukrywać się przed tą władzą, przed sprawami karnymi, ratować swoje życie, kiedy niemal każdy wyjeżdżał… To jest moja, nasza odpowiedź na to, co się dzieje – wyjaśnił piosenkarz.

Nie chodzi o strach

Zapytany, czy nie bał się pisać takich utworów biorąc pod uwagę obecną sytuację na Białorusi odpowiada:

– Piosenka pojawia się wtedy, kiedy się pojawia. To nie działa jak taśma produkcyjna. Kiedy to „wykiełkowało” we mnie, to po prostu usiadłem i napisałem.

Pod koniec 2020 roku, zespół Pomidor/OFF wydał piosenkę „Ja wychażu” (biał. Wychodzę). Były to ostatnie słowa, jakie Raman Bandarenka napisał na czacie skupiającym mieszkańców budynków przy „Placu Zmian” w Mińsku. Potem wyszedł na podwórko, gdzie został pobity na śmierć przez funkcjonariuszy w cywilu. W noc po śmierci Bandarenki piosenkarz dosłownie napisał słowa piosenki na kolanie i zaśpiewał je przed kamerą z gitarą akustyczną. W dniu pogrzebu, 20 listopada, ukazał się klip do utworu.

Jak mówi Pamidorau, sam rozumie, że jego piosenek czasem po prostu „nie da się słuchać” i że jego również wpędzają one w depresję.

– Nie chodzi o strach, nie boję się grać. To po prostu mocno uderza w psychikę. Czasami w moją własną psychikę jako autora – przyznaje.

Alaksandr nie obawia się aresztowania za swoje piosenki, bo po pierwsze „ma to gdzieś”, po drugie wie, kim jest i co robi, a po trzecie:

– Co z tego, że zamkną. Areszt w 2020 roku nie moim pierwszym.

Muzyk nie chce jednak wracać za kratki z powodu ludzi, którzy go otaczają. Mama, córka, rodzina, bliscy – oni wszyscy będą z tego powodu cierpieć.

– Nie można tak po prostu dawać szansy tym, którzy chcą zrujnować życie ludziom, których kocham – podsumowuje.

Śpiewać czy milczeć, emigrować czy zostać? Jak rewolucja wpłynęła na życie białoruskich muzyków

aa,ksz/belsat.eu

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułDo wydziału frankowego SO w Warszawie wpłynęło 17,9 tys. spraw
Następny artykułZgłoszenia do Turnieju Piłki Siatkowej w gminie Ostrów