Red Bull podjął decyzję o samodzielnym przygotowaniu jednostki napędowej po tym, jak swoje wycofanie z F1 już w 2021 roku zapowiedziała Honda.
Co prawda japoński producent do pewnego stopnia zmienił później zdanie i będzie zaopatrywać ekipy Red Bulla w silniki aż do końca sezonu 2025, a następnie wróci z Astonem Martinem, ale w Milton Keynes pozostali wierni swojej idei, by w dużej mierze w pojedynkę stworzyć zupełnie od podstaw silnik zgodny z zapowiedzianymi na 2026 rok przepisami. W sprawie współpracy nie dogadano się z Porsche. Porozumiano się z kolei z Fordem, ale udział amerykańskiego giganta nie będzie szczególnie duży.
W Red Bullu zdają sobie sprawę ze skali wyzwania, zwłaszcza w obliczu potężnej przewagi doświadczenia po stronie konkurencji z Mercedesa i Ferrari. Wierzą jednak, że dzięki włożonej pracy mogą również w kwestii jednostek napędowych być główną siłą, jak obecnie w przypadku całego pakietu.
Pytany o stan prac na niespełna dwa lata przed rewolucją techniczną, Horner odparł: – Nasza krzywa nauki jest bardzo stroma. Mamy 70 lat mniej doświadczenia niż Ferrari. Posiadamy jednak świetną grupę ludzi.
– Pracując nad silnikiem, wdrażamy tę samą filozofię, co przy podwoziu. Wyzwanie jest jednak inne, więc gwarancji żadnych nie ma.
Horner przyznał, że trudno obecnie przewidzieć, jak Red Bull wypadnie na tle rywali. Zaznaczył, że są okoliczności działające zarówno na korzyść, jak i niekorzyść silnikowego „żółtodzioba”.
– Nie wiemy, w jakim miejscu są inni, jeśli chodzi o te przepisy. To czystka kartka papieru i nie mamy obecnie żadnego silnika, na którym można się uczyć. Z punktu widzenia limitu budżetowego jest to wada.
– Z drugiej strony nie rozpraszamy się jakimś aktualnym silnikiem. Nie musimy poprawić niezawodności i różne takie. Wydaje mi się, że o wszystkim przekonamy się dopiero w 2026 roku. Obecnie osiągamy nasze kolejne cele. I biorąc pod uwagę, że przed nami jeszcze prawie dwa lata i patrząc na progres poczyniony przez minione dwa i start od zera, wygląda to imponująco.
Zapowiedziana na 2026 rok, rewolucja techniczna dotyczyć będzie nie tylko silnika, ale i całej koncepcji samochodu. Horner nie ma jednak obaw, że Red Bull będzie w niekorzystnym położeniu, musząc się koncentrować na obu tych rzeczach.
– Jeśli miałbym stawiać na zespół, który poradzi sobie z podwoziem, wydaje mi się, że mamy rozsądne liczby. Podjęliśmy się nowego wyzwania z silnikiem, ale mamy wyjątkowych ludzi i niesamowite obiekty.
– Na pewno to, na co się zdecydowaliśmy, jest odważne i pełne determinacji. Jednak bez odważnych decyzji Red Bull nie wygrałby 117 wyścigów i nie zrobiłby tego, co zrobił. Wierzymy, że to się opłaci.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS