Liczba wyświetleń: 336
Są tacy ludzie, o których życiu przekonani jesteśmy, że trwało będzie wiecznie. Ta ułuda, której ulegamy, może mieć dwojakie podłoże. Po pierwsze są to osoby szczególnie nam bliskie emocjonalnie.
Drugą grupę stanowią ludzie, których sposób życia, zaangażowanie na rzecz dobra wspólnego, skala dobra, które staje się ich udziałem i wytworem, powoduje, że trudno nam sobie wyobrazić funkcjonowanie obszarów, którymi się zajmowali bez ich udziału w nich. Taki żywot wiódł ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Był kapłanem, który z pewnością zasługiwał na wyróżnienie go wyższymi godnościami, ale ludzie jego pokroju w każdej grupie społecznej czy zawodowej rzadko kiedy są doceniani. Wpływ ma na to oczywiście ich postawa życiowa, ich wybory i wartości, którymi się kierują. Odszedł kapłan, który był wielowymiarowym symbolem nie tylko tego jak powinno wyglądać kapłaństwo, ale również człowieczeństwo, zaangażowanie społeczne i obywatelskie.
Był trochę jak ten sienkiewiczowski Mały Rycerz stojący na wschodniej rubieży i do końca wierny swoim przekonaniom. Był sumieniem współczesnego Kościoła w Polsce i wybrzmiałym ostatnim chyba akordem wielkich kapłanów Rzeczypospolitej takich jak arcybiskup Józef Teodorowicz czy Adam kardynał Sapieha. Był symbolem prawości, pracowitości, poświęcenia, prawdy oraz służby Bogu i Ojczyźnie.
Był wielkim orędownikiem sprawy sprawiedliwości dla ofiar i sprawców ukraińskiego bestialstwa na narodzie polskim, za co w ostatnim czasie kiedy był już dotknięty chorobą, spotkały go agresywne ataki Prezydenta RP Andrzeja Dudy, jakie nie powinny mieć miejsca, godząc przy tym w autorytet głowy państwa. Był również wielkim orędownikiem przybliżania Polakom zasług diaspory ormiańskiej w Polsce na rzecz umacniania Rzeczypospolitej Polskiej na przestrzeni setek lat. Osobiście miałem raz okazję wystąpić w nim w programie poświęconym trudnemu położeniu, w jakim znajduje się aktualnie Armenia, odbierałem to wówczas jako wielkie wyróżnienie, które teraz tym bardziej zachowam w swojej pamięci.
Nie brakowało mu w ostatnim czasie trosk, walka z nowotworem przeplatała się ze zmaganiami zarówno wewnątrz samej hierarchii kościelnej, walka na odcinku ukraińskim przysparzała mu ataków zarówno ze strony najwyższych osób w państwie, jak i mediów czy środowisk ukraińskich w Polsce. Do tego wszystkiego jeszcze Azerowie wypędzili Ormian z Arcachu kilka miesięcy temu grożąc przy tym dalszą konfrontacją.
To przykre, że człowiek tego formatu, zamiast cieszyć się powszechną estymą zarówno władz Kościoła jak i władz państwowych, był dla nich bardzo niewygodnym problemem, ponieważ nie ze względu na jego społeczny autorytet nie mogli sobie pozwolić wprost na trwałe usunięcie go z przestrzeni publicznej. Niech nasza pamięć o jego zasługach dla Polaków i Ormian, dla pamięci pomordowanych Polaków jak samego Kościoła, nigdy nie wygaśnie. Oby stał się inspiracją, oby dał do zrozumienia, że można, że trzeba…
Autorstwo: Arkadiusz Miksa
Źródło: MyslPolska.info
Poznaj plan rządu!
OD ADMINISTRATORA PORTALU
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS