W 2017 roku Karolina Pliskova po raz pierwszy w karierze znalazła się na pozycji liderki rankingu WTA, mimo że w poprzedzającym Wimbledonie odpadła już w drugiej rundzie. Wówczas w kobiecym tenisie panowało “bezkrólewie” po odchodzącej w cień Serenie Williams. Dopiero później pojawiła się Naomi Osaka, a następnie Ash Barty, aż ostatecznie Iga Świątek. Czeszka nazywana była nawet “najgorszą liderką w historii kobiecego tenisa”, zwłaszcza z powodu zwykle przeciętnych wyników wielkoszlemowych.
Odrodzenie byłej numeru jeden na świecie. Pierwszy tytuł od czterech lat
Karolina Pliskova dotarła co prawda do dwóch finałów wielkoszlemowych – US Open 2016 oraz Wimbledon 2021 – ale musiała uznać wyższość Angelique Kerber oraz Ash Barty. Bardzo solidnie prezentowała się natomiast w turniejach niższej rangi. Od 2014 roku przez sześć lat z rzędu triumfowała w co najmniej jednej imprezie WTA Tour. W sumie w karierze zanotowała aż 16 tytułów. Dotychczas ostatni zdobyła 12 stycznia 2020 w Brisbane, pokonując w finale Madison Keys.
Cztery następne finały Czeszka przegrała, ale w końcu udało jej się przerwać tę negatywną passę. W ostatnich kilku latach 31-letnia już tenisistka borykała się z problemami zdrowotnymi oraz brakiem stabilizacji wyników. Często odpadła już w pierwszych rundach najbardziej prestiżowych turniejów, co skutkowało spadkiem w rankingu. Aktualnie jest 78. zawodniczką na świecie, ale ta lokata ulegnie poprawie po zwycięstwie w turnieju WTA 250 Transylvania Open w rumuńskim Cluj-Napoca. Czekała na to dokładnie 1497 dni.
Czeska tenisistka w finale pokonała 6:4, 6:3 reprezentantkę gospodarzy Anę Bogdan (65. WTA). To dość niespodziewany triumf Pliskovej, albowiem przed tym turniejem wygrała w tym sezonie raptem jedno spotkanie. Miało to miejsce w Brisbane, gdzie wygrała z Naomi Osaką. Następnie zanotowała trzy porażki z rzędu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS