Rzadko w piłce dochodzi do sytuacji, w ktorej klub oddaje za darmo najlepszego strzelca ostatnich lat, kapitana drużyny, a niewielu kibiców z tego powodu narzeka. Mało tego – inny klub ściąga gwiazdę ligi angielskiej, a jednak równie często jak brawa słychać powątpiewanie i obawy. To wiele mówi o sytuacji, w jakiej znalazł się Pierre-Emerick Aubameyang. Nieszczęścia chodzą parami? U niego mogą już zatańczyć poloneza. Spóźnienia, imprezy, łamanie zaleceń sanitarnych, kłótnie o pieniądze, malaria, koronawirus, a do tego choroba mamy. Gabończyk ma pecha, ale znacznie częściej sam prosi się o kłopoty.
Termin transferu – ostatni dzień okna i skomplikowana sytuacja finansowa Barcelony sprawiły, że odejściu Aubameyanga z Arsenalu towarzyszyło spore zamieszanie. W skrócie: piłkarz przyleciał do Katalonii, choć nie spodziewała się tego ani Barcelona, ani Arsenal. Jeszcze o godz. 17 wydawało się, że do transferu nie dojdzie. Nie odbyły się też zaplanowane na 19 testy medyczne. Im bliżej jednak było północy, tym więcej pojawiało się informacji, że porozumienie między klubami jest blisko. Ostatecznie hiszpańskie media są zgodne, że Barcelonie i Arsenalowi udało się załatwić na czas wszystkie formalności. Brakuje tylko oficjalnego komunikatu. Hiszpanie twierdzą, że ma być opublikowany jeszcze we wtorek.
Co ciekawe, na sprowadzenie Aubameyanga do Barcelony narzekał Xavi Hernandez. Wtedy trenował jeszcze katarski Al Sadd i często wypowiadał się w mediach na temat różnych kwestii dotyczących Barcelony. Zapytany o profil piłkarzy, którzy pasują do klubu, stwierdził, że muszą to być piłkarze dobrze czujący się w grze na małej przestrzeni. Wymienił Sadio Mane i właśnie Aubameyanga, jako przykłady znakomitych zawodników, którzy jednak do gry w Barcelonie się nie nadają. – Oni są zabójczy, jeśli mają otwartą przestrzeń. Barcelona potrzebuje jednak zawodników, którzy nie potrzebują wiele miejsca. Trudno zaadaptować się do stylu gry Barcy. Wielu dobrym piłkarzom się to nie udało, a moim zadaniem kluczowa jest właśnie kwestia przestrzeni. Znakomicie sprawdzał się Samuel Eto’o, a później Luis Suarez – stwierdził.
Być może Xavi zmienił perspektywę, może postanowił wykorzystać okazję i ściągnąć Gabończyka za darmo, a może będąc już trenerem Barcelony ma pomysł, jak go wykorzystać. Ale watpliwości nie kończą się na boisku. Aubameyang musiał odejść z Arsenalu nie przez słabszą formę, a powtarzające się problemy z dyscypliną. W klubie został Ousmane Dembele, który ma jeszcze dłuższą listę występków niż Gabończyk. Obaj się znają i lubią. Przez rok grali razem w Borussii Dortmund. Co wyniknie ze spotkania starych, nieodpowiedzialnych kumpli? Obaj mają nieprzeciętny talent i przed laty dobrze rozumieli się na boisku. Gorzej, jeśli teraz równie dobrze będą rozumieć się poza nim. Nie brakuje komentarzy, że Barcelona sama wrzuca do szatni bombę. I to kolejną.
Ostatnie problemy Aubameyanga obszernie opisaliśmy w artykule “Upadek ostatniego piłkarza, który zabrał Lewandowskiemu armatę. “Koledzy mieli dość”. W związku z transferem do Barcelony i jego możliwymi konsekwencjami, przypominamy go poniżej.
Nawet koledzy z drużyny mieli dość wybryków Aubameyanga. “Wrócił do hotelu w towarzystwie kobiet”
Puchar Narodów Afryki miał być dla Aubameyanga jak wyjście na świeże powietrze z zatęchłego pomieszczenia. W Arsenalu został odsunięty od drużyny i pozbawiony opaski kapitana, bo brakowało mu profesjonalizmu. Od 6 grudnia ani razu nie znalazł się w kadrze londyńskiego klubu. Spóźnienia na treningi i wykonywanie tatuażu, mimo obostrzeń związanych z pandemią, trener mu wybaczył, ale gdy Gabończyk wrócił z Francji od chorej mamy dzień później, niż obiecał, a w dodatku nie zadbał o test PCR i wylądował w kwarantannie, Mikel Artera stracił cierpliwość. A to był dopiero początek.
Wbrew oczekiwaniom wyjazd do Afryki tylko przysporzył problemów. Zaczęły się jeszcze na zgrupowaniu, gdy Aubameyang wraz z Mario Leminą, pomocnikiem Nicei, wybrali się do klubu Billionaire Dubai. Na nagraniu, które trafiło do Internetu, widać, że w sporym tłumie nikt nie zachowuje dystansu społecznego ani nie nosi maseczki. To przykład proszenia się o kłopoty. Ale nawet pomijając kwestie bezpieczeństwa – impreza cztery dni przed pierwszym meczem Pucharu Narodów Afryki nie jest najlepszym pomysłem.
Dwa dni później, tuż przed wylotem do Kamerunu, gdzie odbywa się turniej, reprezentanci Gabonu ogłosili strajk i oświadczyli federacji, że nie wsiądą do samolotu, jeśli z góry nie dostaną premii za udział w PNA. Chodziło o 26 tys. dolarów do podziału. Piłkarzy reprezentował kapitan – Pierre-Emerick Aubameyang. Nie pomogło im to odczepić łatki egoistów, których interesują tylko pieniądze, a nie reprezentowanie kraju.
Gdyby o kadrze Gabonu powstał serial dokumentalny, pożyczony od PZPN tytuł “Niekochani” sprawdziłby się idealnie. I chociaż przy tak napiętych stosunkach z kibicami każda iskra może doprowadzić do wybuchu, piłkarze wydawali się tym nie przejmować. Działacze najpierw pogrozili palcem i zaszantażowali, że wezwą na turniej lokalnie grających zawodników, ale ostatecznie zgodzili się wypłacić pieniądze.
Na lotnisku w Kamerunie reprezentanci Gabonu przeszli testy PCR. Dwie największe gwiazdy – Aubameyang i Lemina – dostały pozytywny wynik. Impreza odbiła się czkawką. Kibice nie zostawili na nich suchej nitki. Fatalna atmosfera wokół reprezentacji – po publikacjach “The Guardian” o wykorzystywaniu seksualnym młodych piłkarzy w gabońskiej federacji – zrobiła się jeszcze gorsza. Selekcjoner Patrice Neveu, zmęczony krytyką, nie mógł doczekać się pierwszego meczu z Komorami, by “kibice i eksperci zaczęli wreszcie mówić o piłce”. Jego reprezentacja wygrała pierwsze spotkanie, a następnie zremisowała z Ghaną i Marokiem i awansowała do fazy pucharowej, ale niezmiennie najwięcej mówiło się o Aubameyangu i skandalach.
To dlatego, że zaraz po zakończeniu izolacji miał znów pójść do dyskoteki i wrócić po południu do hotelu w towarzystwie kilku kobiet. On, jego brat oraz Lemina mieli być pijani i agresywni. Zdaniem dziennikarzy “L’Union”, największej gazety w Gabonie, wdali się w bójkę z ochroniarzami i niektórymi zawodnikami, którzy mieli dość ich wybryków.
Następnego dnia federacja wydała komunikat, że Aubameyang i Lemina wracają do swoich klubów i nie wezmą udziału w meczu 1/8, ponieważ mają problemy z sercem po przechorowaniu koronawirusa. Tę wersję natychmiast podważyli dziennikarze, sugerując, że w rzeczywistości atmosfera w drużynie stała się nie do zniesienia i jedynym wyjściem było wyrzucenie obu gwiazd z reprezentacji. Aubameyang stanowczo temu zaprzeczał. “Mamy problemy, które już wiele rzeczy komplikują, a jeszcze dochodzą do tego plotki. Krótko mówiąc, muszę przede wszystkim zadbać o zdrowie. Nie mam zamiaru wracać do fałszywych plotek. Mam nadzieję, że nasz zespół zajdzie jak najdalej” – napisał na Twitterze, ale już po paru godzinach usunął post.
Dokładne badania kardiologiczne, które przeszedł po powrocie do Londynu, nie wykazały żadnych zaburzeń. Gabon zdążył już wtedy przegrać z Burkina Faso po rzutach karnych i odpaść z PNA, a zawiedzeni kibice nie zapomnieli o Aubameyangu i również jego obciążyli winą za niepowodzenie. Brak faktycznych problemów z sercem pozwolił im uwierzyć, że to dziennikarze mieli rację i kapitan Gabonu został wyrzucony ze zgrupowania za złe zachowanie.
Początek końca. “To niewybaczalne w każdych okolicznościach. Ale tym bardziej, gdy mowa o kapitanie drużyny”
W Arsenalu przyglądali się temu wszystkiemu z troską. Trzymali za Aubameyanga kciuki – że wyjedzie z Londynu, znakomicie zagra dla Gabonu i któryś z bogatych klubów zdecyduje się dźwigać jego pensję. Według różnych źródeł 32-letni napastnik tygodniowo zarabia od 250 do 350 tys. funtów. To najwyższa pensja w klubie i jedna z najwyższych w Premier League. Od dwóch sezonów – w których Aubameyang strzelił zaledwie 14 goli w 43 meczach – to pieniądze całkowicie nieadekwatne do jego formy. Gdy we wrześniu 2020 r. Arsenal zaproponował mu taką tygodniówkę, Gabończyk był piłkarzem absolutnie fundamentalnym. W dwóch sezonach z rzędu strzelał po 22 gole w samej lidze, został kapitanem, miał przewodzić młodym piłkarzom i przyciągać na stadion kibiców. Wówczas pożegnanie z Mesutem Oezilem było już przesądzone i Arsenal nie mógł pozwolić odejść również Aubameyangowi.
Ile znaczyło przedłużenie tego kontraktu, najlepiej pokazała pompa, z jaką zostało zaprezentowane. W klubowej telewizji nagle został przerwany program i na telebimach wokół stadionu wyświetlił się kadr z szatni. Na stoliku leżała teczka z dokumentami, pióro i opaska kapitańska. Sugestia była jasna, ale odliczanie trwało. Z czasem doszła jeszcze jedna podpowiedź – maska superbohatera, którą Aubameyang założył półtora roku wcześniej, po strzeleniu gola w meczu Ligi Europy ze Stade Rennais. Gdy Gabończyk w końcu złożył podpis na umowie, radość mieszała się z ulgą. Mało kto narzekał.
A to właśnie w tamtej chwili należy szukać początku końca. Zaczęło się od rodzinnego nieszczęścia. Pod koniec 2020 r. mama Aubameyanga poważnie zachorowała, dlatego Pierre-Emerick poprosił klub o kilka dni wolnego, by polecieć do rodzinnego Laval w odwiedziny. Arteta nie robił problemów, napastnik wsiadł w prywatny odrzutowiec i po kilku dniach był z powrotem. Z czasem loty do Francji były coraz częstsze, a Aubameyang coraz mniej punktualny. Zdarzało mu się wracać dzień później niż zakładał plan.
Żadna to nowość. Już w Borussii Dortmund, poprzednim klubie Gabończyka, zmagali się z tym problemem. Koledzy w ramach świątecznych prezentów kupowali Aubameyangowi zegarek, a gdy Thomas Tuchel ustalał zbiórkę na godz. 11, Aubameyangowi podawał 10.45. – Dzięki temu przychodził na czas – śmiał się po latach niemiecki trener. Ale on też czasem tracił cierpliwość i odsyłał napastnika na trybuny, np. gdy ten zignorował jego brak zgody na wylot do Mediolanu na urodziny przyjaciela.
Już w poprzednim sezonie Premier League brak spokoju w życiu prywatnym odbijał się na boisku. Aubameyang wydawał się mniej zaangażowany, a w niektórych meczach wręcz nieobecny. Słabo szło całemu Arsenalowi, a on wpisywał się w marazm. Kolejne drobne urazy nie pozwalały mu odzyskać formy. – Najgorsza była jednak malaria. Zachorowałem w kwietniu 2021 r. po powrocie z Gabonu. Czułem się bardzo źle. Mogę powiedzieć, że to był najgorszy moment w moim życiu. Przez trzy dni miałem wysoką gorączkę, której nie dało się zbić. Paracetamol i inne leki nie działały. Wylądowałem w szpitalu. Byłem przygnębiony i schudłem cztery kilogramy. Moja rodzina, widząc w jakim jestem stanie, bała się. Potem przeszedłem kilka dobrych zabiegów i miałem naprawdę dużo szczęścia, że lekarze zajęli się mną w odpowiednim momencie. Z malarią jest tak, że jeśli szybko jej nie wyleczysz, możesz mieć poważne problemy – opowiadał “The Guardian” piłkarz.
Aubameyang spóźnił się nawet na zgrupowanie przed najbardziej prestiżowym spotkaniem dla Arsenalu – z Tottenhamem. Wtedy Arteta pierwszy raz nie uwzględnił go w kadrze na mecz. “To niewybaczalne w każdych okolicznościach. Ale tym bardziej, gdy mowa o kapitanie drużyny. To on sam powinien dbać o pozytywne wartości i dyscyplinę” – oceniał w felietonie dla “The Telegraph” Jamie Carragher, były kapitan Liverpoolu. “Wysłał straszną wiadomość o swojej mentalności. I jeszcze ta reakcja… Zamiast w kolejnych meczach harować za dwóch, by zadośćuczynić, on wolał pokazać na boisku, jaki jest skrzywdzony i jak mu przykro. Dąsał się na trenera, że publicznie go upomniał. Na Emirates znów mają podobny problem jak z Oezilem” – zauważył.
Niemiec również bardzo dużo zarabiał, a bardzo mało dawał zespołowi i Arsenal przez kilkanaście miesięcy był niewolnikiem jego wysokiego kontraktu, bo chociaż Oezil nie grał w meczach, to nie miał zamiaru odchodzić. Żaden inny klub nie chciał zaoferować mu nawet zbliżonych zarobków. Mało tego, pomocnik zaangażował się politycznie i regularnie przysparzał Arsenalowi problemów: pokłócił klub z chińskimi sponsorami, gdy wziął w obronę uciemiężonych Ujgurów i wywołał wizerunkowy skandal, zobowiązując się do wypłacania z własnej kieszeni pensji klubowej maskotce, gdy dyrektorzy Arsenalu tymczasowo zawiesili ją w czasie pandemii. Oezil poszedł z klubem na otwartą wojnę, która ostatecznie skończyła się w styczniu 2021 r. darmowym odejściem do Fenerbahce. Z Aubameyangiem udało się rozstać szybciej.
Gigantyczny kontrakt jedynym wspomnieniem wielkości Aubameyanga. Arsenal miał problem
Aubaymeyang nie zawsze był złym kapitanem i miał problem z Artetą. W klubie pamiętają, jak po zwycięstwie w Pucharze Anglii zamówił dla wszystkich pracowników – od sprzątaczki, po dyrektora generalnego – repliki tego trofeum. Docenił każdego, kto dołożył cegiełkę do sukcesu. Arteta przyklasnął, a po zdobyciu Tarczy Wspólnoty na początku kolejnego sezonu, Aubameyang dodał zdjęcie z trenerem. “Mój szef” – napisał i dodał kilka serduszek.
Miłość nie trwała długo. Szef nie mógł wybaczyć najważniejszemu piłkarzowi kolejnych wpadek. Gabończyk nie przestrzegał obostrzeń. W środku sezonu – przy kolejnej fali koronawirusa – wybrał się na tatuaż. Innym razem był widziany w nocnym klubie. Gdy Aubameyang na początku sezonu otrzymał pozytywny wynik testu, w Arsenalu uznali, że sam się o to prosił. Ale dopiero w grudniu doszło do kumulacji: nie dość, że Gabończyk wrócił od rodziny dzień później niż ustalił z Artetą, to jeszcze nie sprawdził dokładnie przepisów i sądził, że na podstawie negatywnego testu wykonanego we Francji uniknie obowiązku kwarantanny po wlocie do Wielkiej Brytanii. W tamtym momencie przepisy wymagały jednak, by Aubameyang wykonał jeszcze jeden test po wylądowaniu w Londynie i dopiero po otrzymaniu negatywnego wyniku wyszedł z kwarantanny. A że tego testu nie zrobił od razu, stracił kilkanaście godzin. To w połączeniu z późniejszym przylotem poskutkowało solidnym spóźnieniem.
– Są zasady niepodlegające negocjacjom – powiedział Arteta. – Aubameyangowi nie udało się zaangażować na poziomie, którego wszyscy oczekujemy. To bardzo proste. Słucham ludzi, rozumiem ich problemy, ale muszę u nich widzieć zaangażowanie i szacunek. Już kilka razy przypominaliśmy Aubameyangowi o jego obowiązkach, dlatego teraz decyzja jest prosta – wyjaśnił.
Od tamtej pory Gabończyk nie był powołany na żaden mecz i trenuje indywidualnie. Trener nie zabrał go również na krótkie zgrupowanie do Dubaju. Oficjalnie ma pracować nad kondycją w Londynie. Nieoficjalnie – miał być pod ręką, gdyby dyrektorom udało się go sprzedać. Jego gigantyczny kontrakt wygasał dopiero za półtora roku, ale w Arsenalu od początku liczyli, że Aubameyang – w przeciwieństwie do Oezila – ma jeszcze sportowe ambicje i zdecyduje się zarabiać mniej, byle zmienić klub i mieć szanse na grę. Tak rzeczywiście się stało. Hiszpańskie media są zgodne, że Gabończyk zgodził się zarabiać mniej, byle dołączyć do Barcelony.
Aubameyang wciąż jest ostatnim napastnikiem, który w Bundeslidze potrafił zabrać Robertowi Lewandowskiemu armatę dla najlepszego strzelca. To był sezon 2016/2017. Strzelił 31 goli – jednego więcej niż Polak. Półtora roku później przeniósł się do Arsenalu i utrzymywał znakomitą skuteczność. Dwa pierwsze pełne sezony kończył z 22 golami w lidze. Ale od półtora roku szło mu coraz gorzej. W poprzednim sezonie miewał jeszcze przebłyski – z czasem coraz rzadsze. W tym sezonie Arsenal lepiej grał bez niego. I tak Aubameyang z jednego z najlepszych napastników świata stał się problemem, którego trzeba było się pozbyć. Arsenal oddał go za darmo, a jednak ma poczucie, że oszczędza. Dokładnie – 29 milionów funtów, bo tyle musiałby wypłacić Aubameyangowi do końca kontraktu.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS