Łącznie polskie PKB może wzrosnąć o prawie 190 mld zł, czyli 3,8 proc. z tytułu wsparcia w odbudowie Ukrainy – wynika z raportu ekonomistów Pekao SA.
Odbudowa Ukrainy po wojnie – co może zyskać Polska
Po odbiciu Łymanu Ukraińcy kontynuują ofensywę na wschodzie i południu. W obwodzie chersońskim poruszają się wzdłuż linii Dniepru, na prawym brzegu, w kierunku Nowej Kachowki – miasta strategicznego, jeśli chodzi o zaopatrzenie w wodę Krymu. Na wschodzie gubernator obwodu ługańskiego zapowiada marsz na Swatowe, kolejne ważne centrum logistyczne.
Wraz z postępującym wyzwalaniem terytoriów Ukrainy powstał raport na temat wyzwań w odbudowie tego kraju i udziału w niej Polski. Z opracowania ekonomistów banku Pekao SA wynika, że angażując się w ten proces, możemy sporo zyskać. PKB może być wyższe nawet o 3,8 proc. Same bezpośrednie korzyści są szacowane na 32,5 mld zł. – Raport jest też swego rodzaju ofertą polskiego biznesu, zawierającą możliwości spółek Skarbu Państwa oraz ich know-how, które może być przydatne przy odbudowie – mówi DGP wicepremier Jacek Sasin.
Dokument został wczoraj przekazany wicepremier Ukrainy i minister gospodarki tego kraju Julii Swyrydenko.
Korzyści dla Polski w odbudowie Ukrainy
W dokumencie wskazano, że Polska, pomagając Ukrainie w odbudowie, tylko z tytułu bezpośrednich korzyści może zyskać 32,5 mld zł, czyli 0,9 proc. PKB. W dłuższym okresie powinniśmy zyskać też na powrocie naszego sąsiada na normalną trajektorię gospodarczą. Tu korzyści mają wynieść 140-156 mld zł, czyli 2,7-2,9 proc. PKB.
– To de facto największa odbudowa współczesnej Europy, która pochłonie wiele lat przygotowań i późniejszej realizacji. Polska z wielu powodów powinna wziąć w tym projekcie aktywny udział, a możliwe korzyści z tego tytułu ekonomiści banku Pekao szacują na 3,6-3,8 proc. PKB – podkreśla Ernest Pytlarczyk, główny ekonomista Pekao SA. Autorzy raportu wskazują też, w których obszarach odbudowy przemysłu polskie firmy mogą mieć najwięcej do zaoferowania. Z powodu zniszczeń – co oczywiste – szczególne korzyści może odnieść branża budowlana. Ale są tu też bariery. Już teraz zapotrzebowanie w Polsce na taką produkcję jest duże, więc nie wiadomo, czy firmy będą w stanie uwolnić dodatkowe moce produkcyjne. Z drugiej strony mają one ograniczone doświadczenie w eksporcie usług.
W raporcie jest też analiza innych branż. Pod uwagę wzięto m.in. to, w których branżach nasz kraj posiada szczególne kompetencje, a także jaki bilans handlowy w ich obszarze wykazywała Ukraina. Na tej podstawie analitycy ocenili, że największy potencjał dla ekspansji ma przemysł rafineryjny, energetyka i gazownictwo (zwłaszcza w obszarze infrastruktury przesyłowej i dystrybucyjnej) oraz sektory wytwarzające materiały wykorzystywane w budownictwie i przemyśle (produkcja wyrobów z tworzyw sztucznych i gumy, wyrobów mineralnych oraz wyrobów z metali). Jak czytamy, „przestrzeń dla zwiększonego zaangażowania polskich firm może istnieć także w obszarze niektórych środków transportu publicznego (taboru kolejowego, tramwajów, autobusów), których flota wymagać będzie kompleksowego odnowienia”.
Pomoc Ukrainie jako inwestycja
Autorzy przytaczają dane Kijowskiej Szkoły Ekonomii, według której tylko straty w infrastrukturze Ukrainy wynoszą 104 mld dol. – Potrzeby związane z odbudową szacowane są nawet na 350 mld dol., a pełna modernizacja gospodarki, zbliżająca ją do zachodnich standardów, może pochłonąć nawet 750 mld dol. – podkreśla Pytlarczyk. To oznacza, że Zachód musi się liczyć z koniecznością zainwestowania w Ukrainę 300-500 mld dol. Niestety dzieje się to w momencie, gdy z powodu inflacji cena pieniądza i emitowanego długu rośnie, więc państwa mogą być mniej szczodre niż w poprzednich latach.
Pomoc Ukrainie należy jednak potraktować także jako inwestycję. To kraj kluczowy z punktu widzenia żywnościowego bezpieczeństwa świata, nie mówiąc już o dostępie do cennych surowców. Raport został wczoraj przekazany stronie ukraińskiej podczas spotkania wicepremiera Jacka Sasina z jego ukraińską odpowiedniczką Juliją Swyrydenko. – Strona ukraińska jest otwarta na naszą propozycję. W odbudowie swojego kraju chętnie widziałaby udział polskich firm, za którymi stoi polski rząd. Jest to dla nich dodatkowa gwarancja, że proces ten będzie przebiegał sprawnie, a nam też zależy, by ukraińska gospodarka jak najszybciej powróciła po wojnie do pełnej sprawności – mówi DGP Jacek Sasin.
W ostatnim czasie widać wzmożoną aktywność wicepremiera w kontekście rywalizacji wewnątrz PiS. To Sasin z minister klimatu Anną Moskwą pisemnie alarmował premiera Mateusza Morawieckiego o możliwych brakach węgla. Od tamtej pory zaostrzył się konflikt między obu politykami. W ostatnim czasie wicepremier wyszedł z propozycją wprowadzenia daniny od nadzwyczajnych zysków spółek. Ten pomysł, chwilowo zastopowany przez kancelarię premiera, ostatecznie może nie dojść do skutku, bo zdaniem resortu aktywów szykowane zawieszenie obliga giełdowego przy sprzedaży energii może wystarczyć do obniżenia cen. W ostatnim czasie Sasin miał też otwarcie krytykować Morawieckiego na zjazdach kierownictwa partii i wspierać pomysł jego wymiany, np. na marszałek Sejmu Elżbietę Witek.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS