Karl Pfizer ma 20 lat, gdy zaczyna się uczyć angielskiego. Studiuje też system prawny i historię Stanów Zjednoczonych, co uważa za konieczne wobec swoich nowych planów na życie. A zamierza opuścić Niemcy i spróbować sił za oceanem, w kraju wszelkich swobód, wolności i możliwości ograniczonych tylko wyobraźnią. Pochodzi z Ludwigsburga, uczył się na aptekarza, ma za sobą kilka semestrów na wydziale chemii teoretycznej.
Dlatego zastanawiając się, co nowy kraj może zrobić dla niego, czuje jednocześnie, że sam ma mu to i owo do zaoferowania. Razem z kuzynem, Karlem Erhartem planują otworzyć w Ameryce fabryczkę produkującą produkty chemikalia i leki. I najlepiej – tak uważają – gdyby były to leki do tej pory w Stanach nie wytwarzane. Erhart jest cukiernikiem, połączenie ich zawodów może przynieść dobre rezultaty.
Ciekawy przypadek
Przybywają do Nowego Jorku przypuszczalnie około 1848 r. Pfizer ma wtedy 24 lata. Erhart 27. Trwa właśnie wojna amerykańsko-meksykańska, w Nowym Jorku szaleje epidemia cholery, a w Kalifornii rozpoczyna się gorączka złota. James W. Marshall, stolarz, podczas budowy młyna w Coloma dostrzega drobinki złota w przemieszanej przez koło młyńskie wodzie i wieść o tym sprawia, że na zachód zaczynają ciągnąć poszukiwacze szczęścia.
Dwaj niemieccy imigranci postanawiają zostać w Nowym Jorku, to będzie ich Eldorado. Zresztą znaleźli się w kraju, gdzie niezależnie od tego czy wschód czy zachód – wszystko jest możliwe. W Bostonie otwarta zostaje właśnie pierwsza Szkoła Medyczna dla Kobiet walczących już ostro o swoje prawa, a gazety rozpisują się o niezwykłym przypadku robotnika pracującego na kolei w Vermont, który przeżył coś, co było nie do przeżycia. Głowę Phineasa Gage’a przebiła metalowa rura o grubości około 4 cm. Phineas stracił oko, przednia część jego mózgu została poważnie uszkodzona i – jak mówili przyjaciele – „przestał być sobą”. Stał się za to „ciekawym przypadkiem medycznym”, pożywką dla dyskusji o roli poszczególnych części mózgu w kształtowaniu naszej osobowości. W połowie XIX w. medycyna i wiedza o ludzkim organizmie, za sprawą anatomii patologicznej, rozwija się w zawrotnym tempie. To ogromne wyzwanie i pole do popisu także dla producentów leków.
Czytaj więcej: Po szczepionkach ludzie głupieją, zapadają na autyzm, alzheimera – przekonują antyszczepionkowcy. Kto im wierzy i dlaczego?
Piechotą i konno
Karl Pfizer i jego kuzyn szybko zdają sobie sprawę, że prawie nie mają konkurencji. W 1850 r. w amerykańskim przemyśle farmaceutycznym zatrudnionych jest zaledwie tysiąc osób. Trudno byłoby więc lepiej wstrzelić się w ówczesne potrzeby młodego, szybko rozwijającego się kraju, gdzie populacja wciąż rośnie. Za pożyczone od ojca 2500 dol. (dziś około 70 tys. dol.), już nie Karl, a Charles Pfizer i jego kuzyn Charles Erhart, otwierają fabrykę leków i półproduktów chemicznych. Na budynku z czerwonej cegły, przy Bartlett Street w Williamsburgu na Brooklinie, zainstalowany zostaje szyld: Charles Pfizer & Co. Inc.
Brooklyn przyciąga takich jak oni – odważnych zapaleńców z ambicjami, innowatorów, młodych przedsiębiorców. To tu, w swojej fabryce Edward Squibb stworzy destylowany eter – środek znieczulający, który będzie można wykorzystywać podczas operacji; to tu także, nieco wcześniej, z taśmy produkcyjnej Pfizer & Co, jako pierwszy zejdzie santonin – lek na pasożyty jelitowe, powszechną dolegliwość w XIX wieku. Żeby gorzkie lekarstwo dało się połknąć, Erhart – cukiernik, „opakowuje” je w kremowo-słodką powłokę, której nadaje kształt cukierka.
Charles Pfizer ma zwyczaj osobiście dostarczać klientom lek, początkowo pieszo, a potem, kiedy biznes trochę się rozwinie – konno. Wstaje o świcie, wraca do domu późnym wieczorem. Nie angażuje się w politykę, nie chodzi do kościoła. Z biegiem czasu, już jako zamożny człowiek będzie należał do kilku fundacji czy towarzystw, ale raczej pro forma. Interesować go będzie wyłącznie lobbing na rzecz niskich ceł, a wierny pozostanie tylko członkostwu w Metropolitan Opera House i niedzielnym koncertom. Niemal obsesją stanie się dla niego jakość towaru, za którą dostanie wiele nagród m.in. Centennial Award, a jego firma zasłuży na opinię niezawodnej. Wykorzysta to marketingowo opatrując opakowania wszystkich swoich leków znakiem „Jakość Pfizera”.
Kiepski ojciec, dobry szef
Twórcy firmy są ze sobą bardzo blisko. W 1856 r. siostra Pfizera, Fanny, wychodzi za Charlesa Erkharta, więc obaj przedsiębiorcy, oprócz tego że spokrewnieni i że są partnerami biznesowymi – zostają szwagrami. Rok później otwierają biuro w centrum Manhattanu, przy Beekman Street, gdzie mieści się wiele fabryk chemicznych, a 11 lat później przenoszą się w okolice Wall Street, do czteropiętrowego budynku przy 81 Maiden Lane. Zainstalują tam jeden z pierwszych w Nowym Jorku telefonów.
Charles Pfizer, od 1856 r. obywatel amerykański, często podróżuje do Europy utrzymując kontakty z dostawcami surowców i gdy jedyny raz odwiedza Ludwigsburg, poznaje swoją przyszłą żonę Annę Hausch. Pobierają się w 1859 roku. Obie pary: Charles Pfizer i Anna, a także Charles Erhart i Fanny, będą mieli po pięcioro dzieci. Kilkoro z nich zatrudni się potem w rodzinnej firmie.
Anna, córka Pfizera wspomina, że był ojcem na dystans: „mądry, o szerokich horyzontach, hojny, oczytany”, ale niezdolny do zrozumienia dziewczynki, która urodziła się dwa pokolenia później niż on.
Lepiej niż ojcostwo wychodziło mu prowadzenie firmy. Był szczególnie wyczulony na ciężki los imigrantów z Niemiec, mówiło się, że każdy amerykański Niemiec, który przyjdzie do niego ze swoją łzawą historią, dostanie pracę. Miał także liberalne poglądy na temat relacji pomiędzy pracodawcą a pracownikiem. Jego firma ustanowiła fundusz rezerwowy dla pracowników i ich rodzin w potrzebie, co w XIX wieku nie było szczególnie popularne.
Zobacz też: Szczepić czy nie szczepić dziecko? [NAJWAŻNIEJSZE INFORMACJE]
Kwaśny smak sukcesu
Rozległe kontakty z przemysłem chemicznym w Europie powodują, że spółka postanawia produkować komponenty do surowców spożywczych. W 1863 r. Pfizer zaczyna importować z Francji i Włoch osad z beczek po winie, tzw. kwas winowy, który powstaje podczas procesu leżakowania i jest używany w przemyśle spożywczym m.in. jako składowa proszku do pieczenia lub w produkcji napojów słodzonych. Podczas Wojny Secesyjnej cła na import kwasu winowego powodują, że Pfizer przerzuca się na samodzielną produkcję. Tym bardziej, że kwas winowy jest bardzo potrzebny – można nim doraźnie leczyć rany, więc wyposaża się w niego apteczki dla walczących z Konfederatami żołnierzy Unii. Sprzedaż szybko rośnie i w 1871 r. przychody Pfizera wynoszą już około 1,4 miliona dolarów rocznie.
Jednak przełomem, który umieści spółkę wśród liczących się graczy na amerykańskim rynku, stanie się rok 1880 i produkcja kwasu cytrynowego (choćby jako składowa wielu leków recepturowych) oraz spożywczym produkcji napojów chłodzących. Jednak tę dobrą passę – w 1906 r. produkcja firmy sięga już 3,4 mln dolarów rocznie – przerywa I wojna światowa. Firma Pfizer ma kłopot, żeby sprowadzać z Włoch cytrynian wapnia konieczny do produkcji kwasu cytrynowego, więc rozpoczyna poszukiwania alternatywnego źródła. Chemicy spółki dowiadują się o istnieniu grzyba fermentującego cukier do kwasu cytrynowego i w 1919 r. zaczynają korzystać z tej formy produkcji. Tym samym firma zdobywa doświadczenie w technologii fermentacji. Te umiejętności już wkrótce bardzo się przydadzą.
W tamtym czasie obaj założyciele firmy już nie żyją. Charles Erhart umiera w 1891 r., Charles Pfizer w 1906. Ich miejsce zajęli synowie. Jednak Charles Pfizer Jr. woli się raczej bawić, polować na lisy i wydawać przyjęcia, niż zajmować biznesem, więc zarząd dochodzi do wniosku, że na prezesa się nie nadaje i zastępuje go młodszym bratem, Emilem. Zastępcą Emila pozostaje syn Erharta, William.
Cudowny lek
Istnieją substancje hamujące rozwój niektórych bakterii chorobotwórczych – stwierdza w 1897 r. francuski lekarz wojskowy Ernest Duchesne, w swojej rozprawie doktorskiej pt. „Antagonizm między pleśniami i mikrobami”, odkrycie nie zostaje wykorzystane. 28 września 1928 r. do podobnych wniosków dochodzi Alexander Fleming, szkocki bakteriolog i lekarz, który nie umie z kolei wyizolować substancji czynnej. Udaje się to dopiero 10 lat później, gdy w prace nad jego wynalazkiem włączają się Howard Walter Florey i Ernst Boris Chain.
W 1938 r. powstaje penicylina, cudowny lek, który uratuje wiele istnień. Docenią go już wkrótce żołnierze alianccy ranni na frontach II Wojny Światowej, a będzie to możliwe w dużej mierze dzięki firmie Pfizer, która – wykorzystując swoje doświadczenia w biotechnologii – rozpocznie produkcję penicyliny na masową skalę.
Kiedy lek zaczyna być powszechny i tani, chemicy spółki szukają nowych, skutecznych antybiotyków. W 1950 r. tworzą terramycynę i jest to kolejny punkt zwrotny w historii firmy. Pfizer przekwalifikowuje się wówczas z przedsiębiorstwa, które produkuje leki, komponenty leków i chemikalia na firmę stricte farmaceutyczną i badawczą, która będzie się zajmowała wyłącznie opracowywaniem nowych farmaceutyków. Spółka ma już wówczas biura na całym świecie – w Brazylii, Wielkiej Brytanii, Meksyku, Belgii. Pod szyldem Pfizera powstają: Lipitor do walki z cholesterolem, Norvasc na nadciśnienie, Enbrel przeciwko chorobom autoimmunologicznym, Zoloft – lek przeciwdepresyjny, oraz – bodaj najsłynniejsza w portfolio firmy – Viagra, opatentowana w 1993 r. i wypuszczona na rynek w 1998 r.
Dziś Pfizer jest czwartą największą na świecie spółką farmaceutyczną pod względem przychodów: 51,7 mld dol. rocznie. Firma nie uniknęła jednak skandali. W 2008 r. musiała zapłacić Ischemia Research and Education Foundation 38 milionów dolarów odszkodowania za kradzież jej sekretów handlowych. A gdy kilka miesięcy temu ogłosiła, że jej szczepionka przeciw koronawirusowi ma 90-procentową skuteczność, prezes firmy sprzedał swoje akcje. Po chwilowej euforii, która dała światu nadzieję na zakończenie pandemii, pojawiło się więc pytanie, czy aby na pewno nowy produkt Pfizera będzie tak skuteczny, jak zapewnia spółka. Pfizer tłumaczy, że sprzedaż akcji przez prezesa była zaplanowana już wcześniej i miała nastąpić w chwili, gdy osiągną określoną kwotę. A szczepionka jest skuteczna, bo innej firma nie wypuściłaby na rynek. Zgodnie z zasadą „Pfizer quality”.
Czytaj także: „Za podejście Polaków do szczepionek powinniśmy podziękować rządzącym”
Źródło: Alice Pfizer Bachofen von Echt: Sketches on the Sands of Time (New York: Record Press), Samuel Mines: Pfizer… An Informal History (New York: Pfizer Inc., 1978), businessinsider.com.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS