A A+ A++

Miękka siła

Doradca prezydenta Nixona uważał, że Chiny stanowią potężny straszak na Moskwę, i już w 1969 roku zaczął starać się o normalizację. Dwukrotnie odwiedził Pekin i ostatecznie w roku 1972 doprowadził do historycznego spotkania swojego szefa z Mao Tse-tungiem, kończącego ćwierćwiecze dyplomatycznej ciszy i mniej lub bardziej otwartej wrogości.

W tzw. komunikacie szanghajskim, władze ChRL uznały się za jedynie legalne i orzekły, że status Tajwanu jest wewnętrzną sprawą kraju. USA „przyjęły do wiadomości”, że istnieją jedne Chiny, a wyspa to ich część. Zobowiązały się do niepodważanie powyższej zasady oraz wysiłków na rzecz pokojowego rozwiązania kwestii tajwańskiej przez Pekin. 1 stycznia 1979 roku oba państwa nawiązywały stosunki dyplomatyczne.

Ugodowa strategia Waszyngtonu opierała się na założeniu, że pod wpływem integracji ze społecznością międzynarodową i wzrostu zamożności obywateli, państwo totalitarne samoistnie przekształci się w liberalne. Rachuby zawiodły. W dużej mierze za amerykańskie pieniądze, a także dzięki manipulacjom walutowym, dumpingowi tanich towarów i bezczelnej, masowej kradzieży nowoczesnych technologii, Chiny mają drugą gospodarkę świata, są na prostej drodze do wyprzedzenia USA, a demokratyzacja nie następuje.

Komuniści wykorzystują swój potencjał ekonomiczny do podbijania obcych rynków. Dzięki zgromadzeniu ogromnych rezerw walutowych, inwestują w infrastrukturę państw afrykańskich, kupują prawa eksploatacji surowców naturalnych tamże oraz w Ameryce Łacińskiej. „Miękka siła” to pojęcie ukute przez zachodnich strategów i oznaczające również pociąganie obcych rządów do odpowiedzialności, kontrolę przestrzegania praw człowieka i zapewnianie obywatelom swobód.

Chiny po prostu ładują pieniądze do kieszeni lokalnych autokratów. Są odpowiedzialne za pandemię koronawirusa i krwawe prześladowania mniejszości wyznaniowych. Nagminnie łamią prawo międzynarodowe, produkują narkotyki, rozbudowują arsenały nuklearne.

Czytaj także: TikTok wyklęty. Apka dla młodzieży jest narzędziem wpływu w wojnie o rząd dusz

Lekcja pokory

Xi Jinping mimo protestów Waszyngtonu nie zrezygnował z ekspansji na Morzu Południowochińskim. Wysuwa roszczenia terytorialne wobec japońskich wysepek Senkaku, gdzie mogą znajdować się złoża ropy naftowej. Chce poszerzyć strefę morską kosztem Filipin i Wietnamu. Buduje sztuczne wyspy, by umieszczać na nich instalacje wojskowe.

Prezydent, sekretarz generalny partii oraz wodz naczelny w jednej osobie nie zamierza osłabiać władcy Korei Północnej Kim Dzong Una. Podwyższenie przez Donalda Trumpa ceł na stal i aluminium skontrował dotkliwymi retorsjami. Oficjalnie promuje ideę z czasów cesarstwa, że głowa chińskiego państwa ma przyrodzone prawo i obowiązek rządzenia „wszystkimi, którzy mieszkają pod sklepieniem niebios”.

Nic dziwnego, że dyrektor wywiadu narodowego John Ratclife uznaje Kraj Środka za „największe zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych”. W tej sytuacji Ameryka powinna zacieśnić więzi z wypróbowanymi przyjaciółmi. Położony strategicznie Tajwan stanowiłby twierdzę zabezpieczającą linię wpływów Zachodu między Koreą Południową i Japonią a Filipinami oraz Indonezją. Zaś co ważniejsze – przyczółek demokracji.

Waszyngton przez dekady unikał jasnego deklarowania, co by zrobił po wybuchu konfliktu zbrojnego między dwoma chińskim państwami. Taka polityka miała sens w okresie względnego spokoju: trzymała w szachu zarówno komunistów niepewnych reakcji Ameryki jak i tajwańskie jastrzębie żądające zmiany status quo. Pierwsi przywódcy Chin Mao Zedong i Deng Xiaoping potrzebowali dobrych stosunków z USA jako polisy ubezpieczeniowej przeciw ZSRR. Dwaj kolejni Jiang Zemin i Hu Jintao nie poradziliby sobie bez amerykańskich pieniędzy.

Niestety sytuacja się zmieniła. Xi uczynił z całkowitego zawładnięcia Hongkongiem i odzyskania Tajwanu podstawę doktryny strategicznej. Wyspa po raz pierwszy od lat 50. XX wieku musi się poważnie liczyć z militarną agresją kontynentalnych Chin. Zwłaszcza, że Hongkong praktycznie padł i cesarz ostrzy sobie zęby na nową zdobycz. Jedyny sposób, by go powstrzymać, to lekcja pokory: zakończenie ambiwalentnych gierek, uznanie Republiki Chin za pełnoprawne państwo i otwarcie w Tajpej ambasady USA.

Tłumaczenie Piotr Milewski.

Czytaj też: Nawet za czasów Mao Chińczycy mieli więcej wolności niż teraz. Nigdy nie byli tak śledzeni

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCzytanie (nie) zaraża
Następny artykułBrońmy Tajwanu