We wtorek, 1 grudnia w przedziwnym meczu 15. kolejki Fortuna I Ligi ŁKS przegrał u siebie z Miedzią Legnica 3:4 (0:1). Łodzianie przegrywali już 0:2 po dublecie Kamila Zapolnika, żeby najpierw za sprawą Pirulo zdobyć piękną bramkę z rzutu wolnego, potem po bezsensownym faulu i czerwonej kartce stracić napastnika, Samuela Corrala, a następnie wyrównać po błędzie rywali dzięki trafieniu Michała Trąbki.
Szalony mecz I ligi w Łodzi. Ale najciekawsza była jedna ze zmian
Przy wyniku 2:2 ponownie uaktywniła się jednak Miedź i wyszła na prowadzenie po bramce Joana Romana. Już kilka minut później znów był remis po kuriozalnym trafieniu gospodarzy. Dragoljub Srnić zablokował wybicie bramkarza gości, Jędrzeja Grobelnego wysoko uniesioną stopą, a piłka odbiła się od niej, przelobowała bramkarza i wpadła do bramki. I co ciekawe, ten gol wcale nie było ostatnim w tym meczu. Obrona ŁKS-u w ostatnich minutach zaspała i dała sobie strzelić czwartego gola, którego znów zdobył Joan Roman. Hiszpan dał Miedzi zwycięstwo 4:3, ale pomimo całego zamieszania w trakcie spotkania to wcale nie o tym mówi się najgłośniej po jego zakończeniu. Większe zaciekawienie wywołała jedna ze zmian przygotowana przez zespół z Łodzi.
Miedzi nie należy się walkower. Przy dziesięciu zawodnikach na boisku nie trzeba mieć w składzie młodzieżowca
W 63. minucie czerwoną kartkę obejrzał Samuel Corral. Napastnik ŁKS-u zszedł z boiska, a sześć minut później sztab drużyny dokonał zmiany – zdjął młodzieżowca Przemysława Sajdaka i wprowadził za niego 23-letniego Tomasza Nawotkę. W czym wyjątkowość tej zmiany? W tym, że ŁKS w tym momencie nie ma na boisku żadnego młodzieżowca. Wśród kibiców i dziennikarzy rozpoczęły się długie dyskusje: dlaczego łodzianie kończą mecz bez młodzieżowca? Wielu było przekonanych, że Miedzi Legnica będzie się należał walkower. Zatem rozwiejmy wątpliwości: Nie. Walkowera nie będzie, a zmiana ŁKS-u była zgodna z przepisami.
Punkt drugi artykułu trzeciego “Uchwały nr XI/199 z dnia 7 grudnia 2018 roku Zarządu PZPN w sprawie określenia liczby zawodników młodzieżowych uczestniczących w meczach piłki nożnej Ekstraklasy, I, II oraz III ligi w sezonie 2019/2020 i następnych” wskazuje, że “w przypadku rozpoczęcia lub kontynuowania gry w składzie pomniejszonym o wymaganą dla danej klasy rozgrywkowej liczbę zawodników młodzieżowych, drużyna może występować w tak zmniejszonym składzie bez konieczności uzupełnienia wymaganego limitu zawodników młodzieżowych”.
Przepisy dotyczące konieczności używania jednego młodzieżowca w składzie drużyny w I lidze Screen 1liga.org
W przypadku I ligi chodzi o jednego zawodnika. Pomniejszenie o liczbę zawodników młodzieżowych, ale niekoniecznie zawodnika młodzieżowego. Czyli w sytuacji, gdy na boisku po czerwonej kartce dla danej drużyny jest w niej tylko dziesięciu zawodników, nie musi tam być ani jednego młodzieżowca. Ten przykład wykorzystywano często do ciekawostki: jeśli nie chcesz rozpoczynać meczu z młodzieżowcem, wystaw dziesięciu, a nie jedenastu zawodników.
Wachowski tłumaczy przepisy i zmianę ŁKS-u po czerwonej kartce. “To byłoby podwójne karanie”
– Gdyby przy czerwonej kartce nie pozwolić zdjąć z boiska młodzieżowca i wprowadzić innego zawodnika, byłoby to podwójne karanie – mówił dla Sport.pl dyrektor Departamentu Krajowych Rozgrywek PZPN, Łukasz Wachowski. – Po pierwsze zespół, którego zawodnik dostaje czerwoną kartkę gra w osłabieniu, a po drugie nie mógłby zrobić żadnej zmiany taktycznej w miejsce na boisku, gdzie grał zawodnik, który musiał je opuścić. Wśród rezerwowych nie zawsze musi siedzieć dwóch, pięciu czy siedmiu młodzieżowców gotowych wejść na boisko i przystosować się do gry na tej samej pozycji. Brak takiego przymusu daje mu dowolność i pozwala swobodnie dostosować skład do gry w osłabieniu. Mogłoby się okazać, że na ławce jest tylko jeden rezerwowy, grający zupełnie gdzie indziej. Nie o to chodzi, żeby do tego zmuszać – wytłumaczył.
ŁKS wykorzystał “lukę”. W ekstraklasie nie skorzystano z niej w 34 przypadkach
– W przepisach od zawsze tak było i nie mieliśmy nigdy zapytania o taką sytuację. To ciekawe, że przydarzyła się akurat teraz – stwierdził Wachowski. To może sugerować, że ŁKS znalazł pewną “lukę” w przepisie o młodzieżowcu i być może jako pierwszy dokonał właśnie takiej zmiany – nie-młodzieżowiec za młodzieżowca przy czerwonej kartce nie-młodzieżowca. Patrząc na poprzednie sezony ekstraklasy i I ligi, wygląda na to, że zespoły były przekonane o tym, że w takiej sytuacji nadal muszą mieć na boisku młodzieżowca.
Od wprowadzenia przepisu o jednym obowiązkowym młodzieżowcu w sezonie 2019/2020 możliwość przeprowadzenia takiej zmiany po czerwonej kartce pojawiła się 34 razy (liczone tylko przypadki czerwonych kartek przed wykorzystaniem limitu zmian – przyp.red.). Żaden z zespołów jej nie dokonał, a w sześciu przypadkach wprowadzano nowego młodzieżowca w miejsce tego grającego od pierwszej minuty. Choćby w tym sezonie w meczu Śląska Wrocław z Cracovią (w 80. minucie czerwona kartka dla Dino Stigleca, w czwartej minucie doliczonego czasu gry wchodzi Piotr Samiec-Talar w miejsce Marcela Zylii) czy spotkaniu grupy spadkowej zeszłego sezonu Rakowa Częstochowa z Wisłą Kraków (druga żółta i czerwona kartka dla Nikoli Kuveljicia, w 62. minucie za Mateusza Hołownię wchodzi Aleksander Buksa).
W innym scenariuszu niektóre kluby zmieniły młodzieżowca na starszego zawodnika, ale miały na boisku jeszcze innego młodszego gracza, jak Lechia Gdańsk w meczu z Rakowem Częstochowa w tym sezonie (druga żółta i czerwona kartka dla Michała Nalepy, zmiana Mateusza Sopoćko z Omarem Haydarym, na boisku pozostają Karol Fila i później zmieniony na Kacpra Urbańskiego Tomasz Makowski). W I lidze żaden z klubów nie dokonał takiej zmiany od co najmniej trzech sezonów, choć tam przepis obowiązuje dłużej.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS