Przy każdych powołaniach na wielki turniej pojawia się pytanie: “Ale że nie wziął (tu nazwisko)?”. W 2002 chodziło o Tomasza Iwana, w 2006 o Jerzego Dudka, w 2016 o Sebastiana Milę, a teraz będziemy rozmawiać o braku powołania dla Kamila Grosickiego. Tylko czy jest nad czym dyskutować?
Nie ulega wątpliwości, że gdyby 32-latek znalazł się w kadrze na Euro, stałoby się to wyłącznie za zasługi. I tak naprawdę jedynym argumentem obrońców powołania Kamila jest robienie z niego człowieka odpowiadającego za dobrą atmosferę. To policzek dla piłkarza, który przez lata był kluczową postacią reprezentacji, ale ostatnio po prostu nie grał. W tym sezonie Premier League rozegrał 149 minut, poprzedni raz na murawie w angielskiej ekstraklasie przebywał w styczniu. Zimą szukał możliwości opuszczenia West Bromwich, ale nie udało mu się zmienić klubu i poprawić swojej sytuacji, choć interesowały się nim np. kluby z Ekstraklasy. Kamil ostatnio pracował z asystentami Paulo Sousy nad odbudowaniem formy fizycznej, ale nie zdołał go do siebie przekonać.
Jeśli mamy mówić: “Ale że nie wziął…”, to nie o Grosickim, a o Szymańskim
Decyzja o odstawieniu Grosickiego może wydawać się odważną, ale w tym kontekście zastanawiać może powołanie Przemysława Płachety. Ma on za sobą bardzo udaną rundę jesienną, ale wiosną przepadł – od 5 lutego rozegrał w Norwich niespełna 100 minut w Championship. – Poszukujemy piłkarzy, którzy mogą wnieść coś do reprezentacji, którzy są ambitni i odważni – tłumaczył Sousa, który na zgrupowanie zaprosił też Kamila Jóźwiaka (otarł się z Derby o spadek do trzeciej ligi) i Przemysława Frankowskiego z Chicago Fire.
Jeśli paść ma pytanie: “Ale że nie wziął…”, to powinno padać w kontekście Sebastiana Szymańskiego. Pomocnik Dynama rozegrał najlepszy sezon od czasu wyjazdu do Rosji, będąc np. trzecim najlepiej odbierającym zawodnikiem ligi, ale nie zyskał uznania selekcjonera. Sousa mówił, że “czuje się bardziej komfortowo wystawiając innych zawodników” i że “Szymański przegrał rywalizację w środku pola”. Selekcjoner ma prawo budować swoją autorską kadrę, tego od niego oczekujemy i będziemy go oceniać za efekty. Ale dziś, w dniu powołań, trudno zrozumieć, dlaczego odstrzelił wszechstronnego Szymańskiego, który w Rosji przeszedł ewolucję z ofensywnego pomocnika do zawodnika grającego od pola karnego do pola karnego, a zdecydował się powołać rozgrywającego najgorszy sezon od lat Karola Linettego. Pomocnik Torino od początku lutego rozegrał ledwie 156 minut!
Paulo Sousa nie ma czasu na testy. Musi mieszać topowych graczy z zagadkami
Brak Szymańskiego to największa sensacja na liście powołanych. Szokować mogło wezwanie Radosława Majeckiego, ale Sousa chce mu się tylko przyjrzeć i golkiper AS Monaco na Euro nie pojedzie. Do kadry wraca opromieniony dubletem na Ukrainie Tomasz Kędziora. Powołany został też Tymoteusz Puchacz, który ma za sobą słabszych kilka miesięcy. – Nie miałem innych opcji – wypalił selekcjoner, zaznaczając, że już w przeszłości były problemy z obsadą tej pozycji.
Ogólnie rzecz ujmując, gigantycznych sensacji nie ma. Można na siłę czepiać się braku Szymańskiego czy Rafała Augustyniaka, ale to autorska reprezentacja Sousy. Fundament składu przejął on po Jerzym Brzęczku czy jeszcze Adamie Nawałce i wciąż szuka swoich piłkarzy. Tylko nie ma kiedy tego robić. To będzie dopiero jego drugie zgrupowanie. Czasu na testy nie ma. Selekcjoner poznaje zawodników i ich testuje, co widzimy np. po marcowych powołaniach dla Bartosza Slisza (nie zagrał nawet minuty, trenował z reprezentacją) czy obecnym powołaniu dla Majeckiego.
Sousa musi znaleźć sposób, by stworzyć zespół z mieszanki graczy z absolutnie topowych klubów z takimi, po których nie do końca wiadomo, czego się spodziewać. Selekcjoner na bieżąco będzie uczył się graczy takich jak Majecki, Puchacz, Linetty, Jakub Świerczok czy Dawid Kownacki. Na niespełna miesiąc przed Euro przy reprezentacji Polski wydaje się, że mamy więcej znaków zapytania niż odpowiedzi, ale to samo powiedzieć mogą np. Hiszpanie, nasi najgroźniejsi rywale w fazie grupowej mistrzostw Europy.
Mistrzostwa Europy niepewności. Trenerzy muszą redukować liczbę znaków zapytania
Luis Enrique, który listę powołanych ogłosi w czwartek, ma mnóstwo znaków zapytania. Nie wiadomo, kto będzie podstawowym bramkarzem, bo dotychczasowy pewniak, Unai Simon, gra słabo, a kandydata na trzeciego golkipera nie ma. W defensywie nie ma alternatywnego prawego obrońcy, znakiem zapytania jest dostępność Sergio Ramosa, a konieczne może być wkomponowanie do składu naturalizowanego Aymerica Laporte. Z przodu też zamieszanie. W kadrze mają znaleźć się będący w przeciętnej formie Marco Asensio czy Adama Traore, a zabraknąć ma Iago Aspasa. Lucho ma znacznie szersze pole manewru niż Sousa, ale jego zespół też gra w kratkę. W listopadzie był w stanie zlać Niemców (6:1), ale w marcu męczył się z Grecją (1:1) czy Gruzją (2:1).
Hiszpanie pozostają drużyną w budowie. Są bardzo nierówni. Nie mają wyraźnego boiskowego lidera, z czego Luis Enrique próbuje robić atut, twierdząc, że każdy może być gwiazdą. – Nie wiem, dokąd zajdziemy, ale pozostajemy silnym zespołem i będziemy trudnym rywalem dla każdego. Nawet ja jestem zaskoczony tym, jak mocni jesteśmy. Wielu młodych zawodników rozwinęło się w niespodziewany sposób. Jako zespół mamy duże pole do rozwoju. Jesteśmy na fali wznoszącej, nasza pewność siebie rośnie. Mamy młody, głodny sukcesu i chętny do rozwoju zespół gotowy do tego, by walczyć o najwyższe cele – zadeklarował selekcjoner Hiszpanów.
Przed mistrzostwami Europy powody do niepewności ma wiele reprezentacji. Po najtrudniejszym, najintensywniejszym sezonie od lat mnóstwo piłkarzy jest leczy kontuzje (tylko z kadry Polski wypadło czterech podstawowych piłkarzy, a np. Szwedzi stracili Zlatana Ibrahimovicia), a wielu innych jest zajechanych. Zawodników czekać będzie nie tylko intensywne granie na Euro, ale jeszcze podróżowanie po całym kontynencie. Zmęczenie odgrywać będzie kluczową rolę, co tylko potęguje liczbę znaków zapytania. Rolą selekcjonera jest zredukowanie ich liczby przed startem mistrzostw Europy. Dziś Sousa kilkoma wyborami zaskoczył, jednak trzeba dać mu kredyt zaufania, bo akurat przy okazji najbliższego turnieju „nos” i wizja trenera będzie odgrywała kluczową rolę.
Powołania Paulo Sousy na Euro 2020:
- Bramkarze: Fabiański, Majecki, Skorupski, Szczęsny
- Obrońcy: Bednarek, Bereszyński, Dawidowicz, Glik, Helik, Kędziora, Piątkowski, Puchacz, Rybus
- Pomocnicy: Frankowski, Jóźwiak, Klich, Kozłowski, Krychowiak, Linetty, Moder, Płacheta, Zieliński
- Napastnicy: Kownacki, Lewandowski, Milik, Świderski, Świerczok,
- REZERWA: Augustyniak, Grosicki, Gumny, Szymański
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS