A A+ A++

Kuriozalna sytuacja miała miejsce podczas wtorkowych (23 listopada) obrad Komisji Finansów Publicznych kieleckiej rady miasta. Posiedzenie zakończyło się, zanim omówiono którykolwiek z punktów, bo na zdalnej platformie zabrakło miejsca dla jednej z radnych.

Po 20 minutach debaty zgłoszono poważny problem. Radna Joanna Litwin z klubu Projekt Wspólne Kielce nie miała możliwości uczestniczenia w dyskusji. Jak się okazało utrudnienia wynikały z faktu, że wykupiona przez kielecki ratusz licencja do systemu obsługującego zdalne posiedzenia przewiduje udzielenie dostępu do obrad jedynie 50 osobom jednocześnie, a chętnych tym razem było więcej.

Przewodnicząca komisji, Katarzyna Suchańska z klubu Bezpartyjni i Niezależni była zaskoczona tą sytuacją.

– Jako radni nie mieliśmy wcześniej żadnej wiedzy o tym, że taki limit obowiązuje. Wszyscy radni zostali poinformowani o przerwie w obradach do godz. 11:30 w środę. Ponadto udostępniony zostanie numer alarmowy, pod którym miejscy rajcy będą mogli informować o ewentualnych kłopotach technicznych z uzyskaniem połączenia i czynnym udziałem w komisji – zapowiadała.

– Jest to podwójnie przykre. Posiedzenie każdej komisji rady miasta powinno mieć wymiar publiczny. Zarówno mieszkańcy miasta, jak i wszystkie osoby zainteresowane, ustawowo mają prawo przysłuchiwać się pracom tychże organów  – dodała.

Marcin Stępniewski z Prawa i Sprawiedliwości również uważa, że zaistniała sytuacja jest niepoważna.

– Do obrad komisji dostęp powinni mieć nie tylko radni, ale też publiczność. Oczywiście każdy ma inne uprawnienia: mieszkańcy mogą śledzić obrady, członkowie komisji biorą czynny udział w jej pracach, a radni nie zasiadający w danej komisji mają jeszcze inne uprawnienia.

– W mojej ocenie, świadome wprowadzenie limitu uczestników telekonferencji jest naruszeniem transparentności i jawności obrad komisji. Jeśli władze miasta zdecydowały się na zakupienie licencji pozwalającej na połączenie się tylko 50 osobom, to obawiam się, czy takie sytuacje nie miały miejsca wcześniej. Nie było o nich głośno, bo nikt nie zwracał na to uwagi – powiedział radny.

Czy problem uda się rozwiązać do środy? Tego nie wiadomo. Brak również informacji na temat wysokości kosztów związanych z powstałym problemem. Zgodnie z deklaracją pracowników ratusza, limit uczestników biorących udział w zdalnej dyskusji ma być zniesiony.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułMorawiecki chciał przemówić w debacie o imigrantach. Europarlament mu odmówił
Następny artykułWiemy, jak Bayern ukarze niezaszczepionych piłkarzy. Stracą sporo