Sadownicy na ziemi limanowskiej jak do tej pory w wyniku pandemii koronawirusa nie odczuwają zbyt wielu utrudnień w prowadzeniu swojej działalności. Jednak wielkim zagrożeniem dla sadów może być… susza.
Ze względu na wyjątkowo mało śniegu minionej zimy i nikłe opady deszczu, ziemia limanowska podobnie jak wiele innych regionów Polski, zaczyna odczuwać duże problemy związane z występującą suszą. Z niepokojem na tę sytuację patrzą m.in. sadownicy.
– Ze względu na słoneczną pogodę spodziewamy się, że już w kwietniu zakwitną niemal wszystkie sady – powiedział Józef Drożdż, prezes Zrzeszenia Plantatorów Owoców i Warzyw dla Tymbark S.A. – Tutaj jednak pojawia się problem z występująca suszą. Okres kwitnienia jest bowiem najbardziej kosztowny w zapotrzebowanie w wodę dla drzew. Bardziej niż moment przyrostu danych owoców. Pierwsze przymrozki jak do tej pory spowodowały straty w uprawie moreli i brzoskwini, które na naszych terenach są uprawiane w mniejszych ilościach i raczej amatorsko. Szerząca się epidemia koronawirusa jak do tej pory nie wpływa jakoś wyjątkowo negatywnie na sadownictwo. Oczywiście przyglądamy się sytuacji i mamy nadzieję, że będzie w miarę szybko opanowana, bo jakkolwiek paraliż w handlu w późniejszym okresie na pewno źle odbiłby się na sprzedaży owoców.
Fot: archiwum e-sadownictwo.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS