Urząd Regulacji Energetyki jest przeciwko zniesieniu obliga giełdowego i nie spodziewa się, by zmiana skutkowała znacznym spadkiem cen energii – poinformował PAP Biznes prezes URE Rafał Gawin. Jego zdaniem rynkowi potrzebna jest transparentność i ceny w transakcjach zawieranych wewnątrz grup powinny być upubliczniane.
„Stanowisko URE się nie zmieniło, jesteśmy przeciwko zniesieniu obliga giełdowego. Nie uważamy, by zniesienie obliga miało spowodować znaczne obniżenie cen energii. Może chwilowo, z jakichś powodów się to stanie, ale w dłuższej perspektywie wycofanie energii z obrotu publicznego, transparentnego niestety zadziała przeciw rozwojowi rynku” – powiedział prezes URE w kuluarach Kongresu Energetycznego DISE we Wrocławiu.
„Jeśli ktoś myśli o zniesieniu obliga, wierząc, że dla odbiorców będzie taniej, to powinien też zapewnić mechanizm transparentności rynku, upubliczniania cen w transakcjach zawieranych wewnątrz grup. To byłby indeks cenowy, który dla wszystkich innych odbiorców w ramach negocjacji ze sprzedawcą dałby punkt odniesienia” – dodał Gawin.
Jak wskazał prezes URE, obligo giełdowe daje bowiem transparentność rynku i cenę odniesienia zbudowaną na bardzo dużym wolumenie.
W parlamencie trwają prace nad projektem ustawy obejmującej zniesienie tzw. obliga giełdowego, czyli obowiązku sprzedaży energii elektrycznej przez Towarową Giełdę Energii oraz zaostrzającej odpowiedzialność w zakresie manipulacji na rynku energii elektrycznej. Jak podawał rząd, celem nowelizacji jest zapewnienie przedsiębiorstwom wytwarzającym energię elektryczną swobody w zakresie wyboru sposobu sprzedaży wyprodukowanej przez siebie energii. Handel na giełdzie w dalszym ciągu będzie się odbywał, przy czym o skorzystaniu z tej formy obrotu będzie decydować każdy uczestnik rynku samodzielnie, stosownie do własnej strategii rynkowej.
W opinii rządu, nowelizacja ma być jednym ze sposobów na umożliwienie odbiorcom końcowym uzyskania dostępu do tańszych ofert sprzedaży energii elektrycznej, którą wytwórcy mogą oferować w kontraktach dwustronnych.
„Zgadzam się, że zniesienie obliga nie jest równoznaczne z zakazem obrotu na giełdzie, ale dziś w interesie przedsiębiorstw energetycznych jest handel przez giełdę, bo mamy mechanizm cen krańcowych” – powiedział prezes URE.
Jak zauważył, obligo giełdowe to ok. 60 TWh energii, które przechodzi przez rynek. Całkowity obrót na giełdzie to ok. 240 TWh.
„Zniesienie obliga nie spowoduje więc całkowitego zniknięcia obrotu giełdowego” – powiedział Rafał Gawin.
„Warto pamiętać, że 100 proc. obliga, to nie jest 100 proc. produkcji krajowej, bo jest dużo wyłączeń, dotyczą one np. energetyki odnawialnej, czy elektrociepłowni” – dodał.
Prezes URE powtórzył, że odbiorcy energii powinni być chronieni przed szokiem cenowym.
„Trzeba szukać narzędzi, które chronią odbiorców, zarówno gospodarstwa domowe, jak i przemysł, czy biznes przed szokiem cenowym, czyli gwałtownym wzrostem cen w krótkim czasie. Moim zdaniem zniesienie obliga nie do końca jednak chroni” – powiedział prezes.
„Dlaczego jakiś wytwórca ma taniej sprzedać energię w ramach grupy, jeśli równie dobrze może równie tanio sprzedać przez giełdę?” – dodał Gawin.
Prezes URE ocenił, że wprowadzone zmiany na rynku bilansującym energii mogą też wpłynąć na rynek terminowy.
„W rozporządzeniu wdrożono mechanizm, w ramach którego wytwórcy są zobowiązani, by w swoich ofertach przedstawiać koszty. Rynek bilansujący jest ostatnim rynkiem, na którym można sprzedać energię i to ten rynek powinien tworzyć punkt odniesienia dla innych: RDN i rynków terminowych, więc powinien wpłynąć też na rynki terminowe. Trzeba jednak pamiętać, że jeśli na krajowym rynku będziemy mieli taniej, to moglibyśmy się stać eksporterem energii i w krajowym bilansie trzeba by było pokryć ten eksport” – powiedział Gawin.
Zdaniem prezesa planowany przez rząd program osłonowy dla indywidualnych odbiorców energii, zakładający mrożenie cen w 2023 roku do określonego poziomu zużycia, jest potrzebny, choć co do zasady jest on przeciwny interwencjom na rynku.
Zgodnie z projektem ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących ochronie odbiorców energii elektrycznej w 2023 r., w przyszłym roku ceny prądu będą zamrożone na poziomie z tego roku do limitu zużycia: 2 MWh rocznie dla gospodarstwa domowego, 2,6 MWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami i 3 MWh w przypadku rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz rolników. Po przekroczeniu wskazanych limitów zużycia, odbiorcy będą rozliczani za każdą kolejną zużytą ilość energii według stawek taryf lub cenników obowiązujących w 2023 r. Z zamrożenia cen wyłączeni będą odbiorcy, którzy wcześniej zawarli rynkowe umowy, gwarantujące im stałą cenę za energię elektryczną w 2023 r.
Zamrożeniu cen energii towarzyszyć ma zamrożenie stawek opłat dystrybucyjnych do wskazanych limitów zużycia. Projekt przewiduje, że operator systemu dystrybucyjnego dla energii do limitu 2, 2,6 lub 3 MWh stosuje stawki z 2022 r., o ile są niższe od stawek, zatwierdzonych przez regulatora na 2023 r.
Spółki energetyczne mają otrzymać rekompensaty. Według projektu obowiązkiem przedłożenia taryfy dla grupy G objęte miałyby być przedsiębiorstwa energetyczne wykonujące zadania sprzedawcy z urzędu, wykonujące działalność w zakresie obrotu.
„Interwencja w rynek nigdy nie jest dobra, jesteśmy przeciwnikiem takich działań, ale ze względu na szok cenowy uważamy, że takie kroki są uzasadnione” – powiedział prezes URE.
„Mechanizm zakłada gwarancję ceny dla odbiorców do pewnego poziomu zużycia, a dla sprzedawców rekompensaty. Dlatego potrzebna jest weryfikacja kosztów. Musimy wiedzieć, jakie są realne koszty. Bez weryfikacji koszt mechanizmu mógłby być dużo droższy, a uczestnik mógłby mieć nieuzasadnione korzyści” – dodał Gawin.
Jak wskazał, limit w wysokości 2 tys. czy 3 tys. kWh, w zależności od grupy, motywuje do racjonalnego używania energii.
„Zawsze mówiliśmy, że racjonalizacja użytkowania energii jest potrzebna. Czasy kryzysu tylko wzmacniają tę potrzebę” – powiedział Rafał Gawin.
Jak zauważył, trzeba znaleźć sposób finansowania mechanizmów ochrony odbiorców w obszarze energii, ciepłownictwa, ale i gazu.
„Windfall tax może spowodować, że przedsiębiorstwa będą partycypować w jakimś stopniu w finansowaniu, ale firmy muszą też mieć środki na inwestycje” – powiedział prezes URE.
Anna Pełka (PAP Biznes)
pel/ gor/
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS