Spekulacje na temat tego, co czeka nas w czarnych głębiach kosmosu, mogą być ekscytujące i intelektualnie inspirujące dla kogoś stojącego z okularem teleskopu, ale mają zupełnie inny wymiar dla kogoś na malutkim kawale, skały takim jak ten, stojącego pod statkiem nieludzkiej konstrukcji przypominającym bardziej jakiś twór organiczny niż znajome urządzenie do manipulacji i pokonywania znanych praw fizyki.
Tłumaczenie Piotr Cholewa
Ostatnio pisałam o filmach na podstawie książek i chyba wszyscy zgodzimy się co do tego, że to połączenie jest stworzone dla siebie. Kino odkryło książki na samym początku, a potem bardzo chętnie wracało, by czerpać z nich inspiracje i pomysły. Czasami wychodziło to lepiej, czasami gorzej, ale zazwyczaj na pomysł przeniesienia książki na ekran reagujemy entuzjastycznie. A co wtedy, kiedy sytuacja jest odwrotna – najpierw powstaje film, a dopiero potem książka. Książka na podstawie filmu? Brzmi trochę dziwnie, trochę strasznie, zwłaszcza jeśli mieliście już kiedyś z nimi do czynienia. Zazwyczaj nie jest to dobra literatura, i o ile znajomość fabuły nie przeszkadza w oglądaniu filmu, to w czytaniu książki już trochę tak. Znam mnóstwo książek na podstawie filmów, które nie udźwignęły historii, ba, nawet nie zbliżyły się do filmowego oryginału. Takich, które by to zrobiły, jest zdecydowanie mniej, a takiej, która by dorównała filmowemu pierwowzorowi albo go prześcignęła jeszcze nie spotkałam.
Obcy również nie jest taką książką. Film z 1979 roku w reżyserii Ridleya Scotta jest filmem absolutnie kultowym. Określany jako jeden z najlepszych horrorów wszechczasów, był początkiem pierwszej amerykańskiej serii, w której głównym bohaterem była kobieta, a w 2002 roku został uznany za część dziedzictwa kulturowego. Ten film ma 40 (!) lat a w dalszym ciągu ogląda się go świetnie. Pomijając sprawy techniczne, klimat stworzony przez reżysera, to poczucie zagrożenia, zamkniętej przestrzeni, przejścia od beztroski do desperackiej walki o życie jest doskonałe. Mogłabym się o filmie rozpisać, ale tym razem chodzi o książkę. Jak zawsze nie będę wnikać w szczegóły fabuły, chociaż nie wiem czy w przypadku tej historii jest możliwy jakiś spoiler? Czy jest tu ktoś, kto nie oglądał Obcego i nie ma o nim zielonego pojęcia?
Alan Dean Foster podjął się bardzo, bardzo trudnego zadania. Próbować przenosić kultowe dzieła na inne formy – zawsze wiąże się z ryzykiem. Tutaj jednak ryzyko było minimalne – książka powstała w tym samym roku, co film, a więc autor nie musiał mierzyć się z presją kultowego dzieła. Zakładam, że po prostu dostał scenariusz i przerobił go na książkę. Czy dobrze to zrobił? Moim zdaniem tak, nawet bardzo! Przed lekturą chciałam przypomnieć sobie film, ale nie zdążyłam. Może nawet lepiej, bo uważniej czytałam poszczególne sceny, próbując przypomnieć sobie, czy znam je z filmu. Nie udało mi się oderwać od filmowego pierwowzoru – Ripley była Sigourney Weaver, kot był rudy, a wszystko wyglądało w mojej głowie jak w latach 80. Bardzo chciałabym ją przeczytać, nie mając pojęcia o tym, że film istnieje. Wtedy mogłabym ją uczciwie ocenić – a tak pozostaje mi tylko porównanie do filmu.
A w tym porównaniu film wygrywa. Słowa i obraz przekazują to samo, ale robią to w zupełnie inny sposób. Budowanie napięcia, klimatu strachu i zagrożenia moim zdaniem łatwiej buduje się obrazem – łatwiej, bo można wykorzystać środki niedostępne dla słowa (ciszę, wolny najazd kamery, szeptanie, szybkie oddychanie). Owszem, można to wszystko opisać, a żywa wyobraźnia czytelnika poradzi sobie z tym, by przywołać odpowiednie obrazy w głowie – ale to nie to samo. Dlatego jestem zdania, że filmy straszą bardziej niż książki (przynajmniej mnie). Ale to wszystko wcale nie znaczy, że książka jest zła albo że czegoś jej brakuje. Myślę, że Foster zrobił wszystko, co mógł, by opowiedzieć tę historię najlepiej jak się dało, mając do dyspozycji słowa. Być może mógłby się pokusić o bardziej rozbudowaną psychologię postaci czy opisów świata (choć i tak momentami dostajemy więcej niż w filmie), czasami miałam wrażenie, jakby autor wiedział, że i tak obejrzę film, więc nie ma sensu wnikać w szczegóły w tekście. Mimo to przez cały wieczór nie mogłam się oderwać, zdarzyły się również momenty większego niepokoju (mimo że przecież i tak wiem, co będzie za chwilę!).
To książka zdecydowanie dla fanów filmów – myślę, że ucieszy ich kolejna odsłona tej historii. Zazdroszczę tym, którzy filmu nie widzieli, a historię poznają z książki! Koniecznie napiszcie mi, jakie macie wrażenia! Wydawnictwu Vesper należą się wielkie podziękowania za wydawanie i wznawianie takich książek! I to jeszcze w pięknej szacie graficznej, w twardych oprawach i z dopasowanymi zakładkami.
♦
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS