17 kwietnia w Bibliotece Publicznej w Żninie odbyła się prelekcja poświęcona życiu w sąsiedztwie wilków, a gośćmi spotkania były panie Eliza Gerke i Anna Mikulska ze Stowarzyszenia Z Szarym Za Płotem.
Dyrektor biblioteki Beata Czaczyk witając uczestników spotkania powiedziała, że z przyrodą trzeba żyć i wszystko to, co w tej przyrodzie jest, trzeba zaakceptować. – Jedni lubią tylko o tym czytać, inni przestrzegają zasad, które w tej przyrodzie obowiązują. My w naszej książnicy poruszamy wszystkie tematy związane z florą i fauną. A dzisiaj mamy niezmiernie fascynujący temat – wilki. Na temat wilków narosło mnóstwo mitów i ja myślę, że dzisiejsze panie, które są naszymi gośćmi te mity państwu rozwieją – usłyszano.
Spotkanie było inicjatywą Stefana Czarneckiego, prezesa Żnińskiego Towarzystwa Kultury, który jest zafascynowany wilkami. – Jeżeli chodzi o genezę dzisiejszego spotkania to musimy się wrócić do mojej młodości. Gdy miałem parę latek zawsze mój ojciec opowiadał mi o wilkach. Nie było telewizji, Internetu i ja, taki chłopiec, dziecko 5-7-letnie tak patrzyłem na ojca do góry, miałem bardzo szeroko otwarte usta i oczy, słuchałem tej niesamowitej historii. A ojciec mi niesamowite rzeczy o tych wilkach opowiadał. No i tyle. Wilków nie widziałem i nie słyszałem. Gdy miałem lat około dziesięciu z Leszkiem Jakubowskim, przyszłym burmistrzem, zjeżdżaliśmy z górki na ulicy Moniuszki. I jeszcze był z nami Jacek Szyszkowicz. I zjeżdżamy, zjeżdżamy, było już wpół do jedenastej i zaczęliśmy się już trochę bać. Postanowiliśmy, że nie będziemy już zjeżdżać do końca górki, tylko tak do połowy. Mogliśmy tak długo być, bo u rodziców byli goście. I tak sobie zjeżdżamy, zjeżdżamy, wracam do domu, jestem cały oczywiście od śniegu i stoję przed domem. A za domem słyszę takie wycie – auuuuuu. Nie widziałem wilka, nie słyszałem wilka, wiedziałem, że to są wilki. I wpadam do ojca, tam goście, a ja wołam: „Tatusiu, wilki!”. Wszyscy wybuchli śmiechem, a ojciec pogłaskał mnie po głowie i mówi: „Idź synku spać”. Ja całą noc nie spałem, serce mi tak waliło. A ojciec rano poszedł, wrócił po chwili, dotknął mojej ręki i powiedział: „Synu, przepraszam cię, na naszym ogrodzie było siedem wilków. I od tego czasu ja o tych wilkach mówię – zakończył swoją historię Stefan Czarnecki.
Wilki fascynowały poetów, pisarzy i malarzy od wieków, stad też spotkaniu w bibliotece towarzyszyła nie tylko wystawa tematyczna książek, ale również obrazów autorstwa Alfreda Wierusza-Kowalskiego i Marka Kozińskiego.
Eliza Gerke z wykształcenia jest biolożką, ukończyła Uniwersytet Mikołaja Kopernika w Toruniu, w zawodzie jednak nie pracuje, zaś wilki są jej pasją od zawsze. Stowarzyszenie Z Szarym Za Płotem, którego jest członkinią, zajmuje się szeroko rozumianą przyrodą, ale szczególny nacisk kładzie się w nim na edukację dotyczącą wilków. – Jest to temat niełatwy, bo wilki to są kontrowersyjne zwierzęta. I choć wilki to jest moja pasja, to na pewno nie przyjechałam, by państwu opowiadać, że wilk to jest najpiękniejsze stworzenie, najładniejsze, najbardziej szlachetne i tak dalej, bo to jest zwyczajnie nieprawda, to jest kwestia gustu – powiedziała prelegentka, dodając przy tym, by na wilka spojrzeć jako element takiej dużej układanki, jako taki niezbędny element, ale tylko element przyrody.
Do lat 90. XX wieku wilki były systemowo tępione. Odkąd są pod ścisłą ochroną (od 1998 r.) to zaczęły wracać, także w nasze okolice (mniej więcej od 2000 roku). – Tak więc są tutaj od około 20 lat ale nie widujecie ich, bo takie to są zwierzęta. Robią wszystko żeby po prostu z nami się nie spotkać. Nie zawsze to się im udaje, bo świat jest dzisiaj tak poszatkowany zabudową, że czasami muszą gdzieś tam przemknąć. Ale generalnie wilki unikają nas czasowo i przestrzennie dlatego nie widujemy ich po prostu na co dzień – powiedziała pani Eliza.
Sąsiedztwo z wilkami, jak zauważyła prelegentka, bywa trudne, ale nie jest niebezpieczne dla ludzi. – Może na naszych terenach, gdzie nie ma tutaj hodowli owiec czy kóz lub jest na taką małą skalę, to się tak nie rzuca w oczy, ale trzeba o tym otwarcie mówić, że bywa, iż są sąsiadami kłopotliwymi – usłyszano.
Wilki z reguły są monogamiczne i żyją w rodzinach, którą tworzą ojciec, matka, młode z ubiegłego roku i jest starsze rodzeństwo. – I taka grupa to jest po prostu rodzina. W tej grupie rozmnaża się tylko ojciec i matka, także mimo iż tam są osobniki już dojrzałe płciowo, to do tego rozrodu nie dochodzi – usłyszano. Do takiej rodziny czasem dołącza inny osobnik np. w przypadku śmierci partnera – samicy czy samca. Wilki w naturze żyją około 6-7 lat. W Polsce wilczą grupę rodzinną tworzy przeważnie 5-8 wilków. – Jest jeden miot w ciągu roku. Wilcze amory są dokładnie wtedy, kiedy my mamy Walentynki, a dwa miesiące po Walentynkach, jak to w porządnej rodzinie, rodzą się młode, zwykle cztery-sześć. Natomiast przeżywalność wilka mniej więcej jest taka, że pięćdziesiąt procent tych osobników przeżyje do kolejnej zimy – usłyszano. Młode do dziewięciu tygodni odżywiają się mlekiem matki, jednak od trzeciego tygodnia życia jedzą już mięso. Opieką i karmieniem zajmuje się cała rodzina. Wilczy ojciec na tle innych drapieżników pozytywnie się wyróżnia. – Na etapie chodzenia, szukania i odświeżania nor w marcu-kwietniu jest samiec też, potem przy porodzie też jest i potem przez całe życie właściwie tych młodych też jest – powiedziała Eliza Gerke.
Wilki są bardzo mądrymi zwierzętami, dostrzegają każdą zmianę w otoczeniu. Są silnie terytorialne, w Polsce jedna grupa rodzinna zajmuje 250-300 km kwadratowych, zaś w ciągu doby pokonują spore odległości (nawet do 50 km) w ramach swojego terytorium. – Wilki dużo robią żeby to terytorium swoje zaznaczyć. Także one reagują moczem, kałem, drapią – usłyszano.
Jak wilk chce opuścić swoją grupę rodzinną i założyć własną to musi naprawdę się postarać. – Musi znaleźć wolne terytorium, musi znaleźć niespokrewnioną partnerkę czy partnera więc wilki wędrują czasami tysiące kilometrów – powiedziała prelegentka.
Dowiedziano się też, że lęk wilka przed człowiekiem jest bardzo silny. Aby zaś chronić psy przed atakami wilków należy w lesie trzymać je na smyczy. – Wilki znacznie bardziej boją się człowieka, który idzie niż maszyn leśnych – powiedziała pani Eliza dodając, że zawsze jednak trzeba pamiętać, że wilki są drapieżnikami.
Organizatorami spotkania była Miejska i Powiatowa Biblioteka Publiczna w Żninie oraz Żnińskie Towarzystwo Kultury, którego prezes Stefan Czarnecki ufundował cztery torty będące zwieńczeniem sympatycznego spotkania z wilkami w żnińskiej bibliotece.
Barbara Filipiak
Aktualizacja: 18/04/2024 14:42
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS