Z okazji setnej rocznicy odzyskania przez Polskę dostępu do morza cofnijmy się dzisiaj o lat dziewięćdziesiąt, by przyjrzeć się, jak w roku 1930 świętowano pierwszą okrągłą, czyli “dziesiątą rocznicę odzyskania morza polskiego”.
Nie było wówczas chyba miejsca na Pomorzu, gdzie nie odbywałyby się uroczystości (akademie i specjalne nabożeństwa) zarówno w większych miastach (na przykład w Tczewie), jak i niewielkich wioskach (takich jak chociażby letniskowa Jastarnia), zaś Pomorski Autoklub postanowił uczcić rocznicę “gwiaździstym raidem samochodowym z całej Polski do morza”.
Szczególnie uroczyście świętowano w Pucku, gdzie w roku 1920 generał Józef Haller dokonał aktu symbolicznych zaślubin Polski z morzem: co ciekawe, “mimo, że uroczystość objęcia Pomorza przez wojsko polskie obchodzić się miała oficjalnie w dniu 16 lutego”, miasto “przystąpiło do zorganizowania uroczystości lokalnej [już] w dniu 10 lutego, jako dniu pamiętnym zaślubin Polski z Bałtykiem”.
Jednak najbardziej widocznym znakiem “dziesięciolecie morza polskiego” była Gdynia, “polskie miasto portowe”, okrzyknięte jednym z największych cudów odrodzonej Rzeczpospolitej, cudów – dodajmy – na śląskim węglu (choć nie tylko!) wyrosłym. Pierwsza dekada Polski Morskiej stała się więc doskonałą okazją, by pochwalić się całemu światu miastem liczącym zaledwie cztery lata (prawa miejskie przyznano Gdyni w roku 1926, choć decyzję o budowie portu i miasta podjęto trzy lata wcześniej). Obszerne artykuły poświęcone Gdyni znajdujemy na łamach wielu magazynów ilustrowanych, m.in., “Tygodnika Ilustrowanego” i “Światowida”; czy w specjalnym, poświęconym tematyce morskiej, wydaniu “Wielkopolskiej Ilustracji”.
Chwalono się więc i podziwiano: przemianę “zwyczajnej wsi”, która “do roku 1920 nie miała więcej jak tysiąc mieszkańców”, w miasto, które w roku 1930 mogło wykazać – wg “ostatniego (…) zestawienia liczby mieszkańców stałych” – “przekroczenie liczby 33,000”! A przecież zaledwie “przed dziesięciu laty tuliło się [tu] na wybrzeżu kilkanaście chałup rybackich…”.
I chociaż w roku 1930 nadal, “wśród nowoczesnych, wielkomiejskich gmachów i kamienic”, można było zobaczyć “tu i ówdzie strzechą kryte chaty rybackie, ostatnie ślady czasów, kiedy Gdynia była małą wsią rybacką”, to w kolejną dekadę Polski morskiej wchodziła nie tylko jako największy polski port na Bałtyku, skutecznie konkurujący z pobliskim Gdańskiem (a już wkrótce walczący o prymat największego portu na Bałtyku), lecz również jako “miasto, którego rozwój miał tempo iście amerykańskie”.
Ten sukces był możliwy również dzięki Urzędowi Morskiemu w Gdyni, powołanemu do życia w roku 1920 (pod nazwą Urząd Marynarki Handlowej), a zajmującemu się budową polskiej infrastruktury portowej, ze szczególną troską czuwającemu nad wszelkim pracami w gdyńskim porcie. A jak uczcili dziesiątą rocznicę gdynianie? Chyba w najlepszy możliwy sposób: otwierając nowe, “wielkie wodociągi…”.
Bilans dziesięciolecia “wysiłku podjętego przez naród na rzecz morza” był więc z pewnością “wyraźnie pomyślny”, tak jak pomyślnie rysowały się przed Polska perspektywy na nadchodzące lata: i dlatego też obchody dziesięciolecia Polski nad Bałtykiem “przynosiły obok uczuć radości i narodowej dumy wielki nakaz: pogłębienia wśród społeczeństwa idei Morza i zjednoczenia jej w jedno z ideą Wolności”. I przypominały, by nie nazywać polskiego Pomorza korytarzem…
Źródła: “Gazeta Gdańska” nr 30 z 7 lutego 1930 r. “Dziennik Bydgoski” nr 31 z 7 lutego 1930 r., “Ilustrowany Kurier Codzienny” nr 33 z 7 lutego 1930 r., “Słowo Pomorskie” nr 31 z 7 lutego 1930 r., “Światowid” nr 6 z 15 lutego 1930 r., “Tygodnik Ilustrowany” nr 5 z 1 lutego 1930 r. oraz “Wielkopolska Ilustracja” nr 19 z 9 lutego 1930 r. Skany pochodzą z Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Kujawsko Pomorskiej Biblioteki Cyfrowej, Małopolskiej Biblioteki Cyfrowej, Jagiellońskiej Biblioteki Cyfrowej oraz Biblioteki Cyfrowej Uniwersytetu Łódzkiego.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS