A A+ A++

Wszystkie rewolucje jakie odnotowała historia świata polegały na fundamentalnym i wspólnym założeniu: Chcąc zmienić państwo czy – szerzej –  świat, trzeba było zmienić jego kod dziedziczenia, czyli na nowo zdefiniować wartości wypracowane przez przodków. Ale, co ciekawe, żadne represje i terror, nawet ludobójczy, nie zdołały tego uczynić przez dwa tysiąclecia, wręcz odwrotnie – umacniały ludzi w wierze w to, co przekazali im ojcowie. Klucz przemian tkwi bowiem w kulturze, w jakiej człowiek żyje – i jaką człowiek żyje. Chodzi o kanony etyczne i estetyczne. Kultura naszej cywilizacji wywodzi się w prostej linii od starożytnych Greków, twórców kulturowego kanonu etycznego i estetycznego: dobra, piękna i prawa.

Życie kulturalne starożytnych Greków wiązało się z obchodami świat religijnych, takich jak Dionizje czy inne misteria. Ponadto mieli oni w zwyczaju czcić niektóre okazje za pomocą igrzysk sportowych. Najsłynniejsze odbywały się w Olimpii, ku czci Zeusa, co cztery lata (od 776 r. p.n.e. do 394 r. n.e.) – były to igrzyska panhelleńskie. Na czas igrzysk przerywano wojny. Zmagano się w następujących konkurencjach: bieg, skok, rzut dyskiem, rzut włócznią, zapasy, wyścigi rydwanów i boks. Zwycięzcy otrzymywali wieńce z gałązek oliwnych, laurowych lub z liści selera. Czasami zwycięzców symbolicznie nagradzano amforą oliwy, trójnogiem z brązu, tarczą itp. Obok zmagań sportowych odbywały się także konkursy literackie, muzyczne i oratorskie. To starożytnym Grekom zawdzięczamy idee olimpizmu, chociaż formalnie nowożytne igrzyska zawdzięczamy Francuzowi, baronowi Pierre’owi de Coubertinowi. To on pod koniec XIX wieku wyszedł z propozycją zorganizowania igrzysk właśnie na wzór starożytnych. Wcześniej również takie próby podejmowano, ale nikomu nie udało się tego zrealizować. Baron marzył, że igrzyska będą sprzyjały zbliżaniu i wzajemnemu poznawaniu się narodów, a młodzi ludzie zamiast walczyć gdzieś na frontach, będą mogli w przyjaźni i pokoju rywalizować na stadionach i arenach sportowych. Jego pomysł wiązał się też z tym, że chciał zmienić, przeorganizować system kształcenia, chciał by sport był częścią wychowania. Pamiętajmy, że w tym czasie nasiliły się napięcia w polityce międzynarodowej – istniały już dwa bloki polityczno-militarne, czyli Trójprzymierze i Trójporozumienie. Kolokwialnie mówiąc, “możni tego świata” szybko zorientowali się, że igrzyska to okazja do autopromocji na której można zbić majątek polityczny.

Trwające właśnie Igrzyska Olimpijskie w Pekinie nieuchronnie prowadzą do bardzo wyraźnej kumulacji wątków rewolucji przemian kulturowych oraz degeneracji idei olimpizmu. Do tego –  choćby ze względu na miejsce igrzysk (Pekin) –  dochodzi wątek rewolucji kulturalnej w Chinach. To tam, 16 maja 1966 roku Mao Zedong podjął próbę wyeliminowania swych politycznych rywali i wprowadzenia w życie ideologii maoizmu. Rewolucja przyniosła komunistycznym Chinom destrukcję gospodarki, kultury i społeczeństwa. Jej (rewolucji) celem było stworzenie nowego społeczeństwa, eliminacja przeciwników politycznych i wytworzenie nowej “kultury”. Likwidowano wszelkie przejawy dawnych obyczajów i ślady wcześniejszej cywilizacji (walka z “czterema starymi rzeczami”: ideami, kulturą, zwyczajami, nawykami). W całych Chinach palono zagraniczne książki i przedmioty związane z kulturą Zachodu. Przeprowadzono masowe czystki, za które odpowiedzialni byli tzw. hunwejbini. Nie wolno było obchodzić dawnych świąt, kultywować tradycji przodków, a nawet odprawiać ceremonii pogrzebowych czy ślubów. Powszechne stało się niszczenie zabytków, rozbijanie posągów (Zakazane Miasto zostało uratowane tylko dlatego, że premier Zhou Enlai wprowadził na jego teren wojsko). Zlikwidowano operę chińską, a na jej miejsce wprowadzono “operę rewolucyjną”. Mao Zedong był otoczony kultem. Jedyne zagraniczne prace, jakie mogły się wówczas w Chinach ukazywać, były to “dzieła” Stalina i Envera Hodży.

Halo, coś to przypomina całkiem współcześnie? Pomniki, książki niepoprawne politycznie, kultura i sztuka opanowana przez przekaz wielopłciowości i antyrasizmu, święta z ponurymi łyżwiarzami zamiast dzieciątka Jezus, szydera ze starych, “zabobonnych” tradycji naszych ojców, degradowanie tradycyjnej rodziny czy wreszcie ta nieszczęsna karykatura Olimpiady, którą mamy ( bo mam nadzieję – nie oglądamy) w Pekinie? Jeżeli sednem naszej cywilizacyjnej tożsamości jest kulturowy kanon starożytnych Greków, to dla zwycięstwa Rewolucji właśnie ów kanon musi zostać usunięty z ludzkich głów i serc. I to się robi. I to się dzieje.

Jeszcze do wczoraj sport był w pewnym sensie poza zasięgiem tej nowej, globalnej rewolucji kulturowej. Wszystko zmieniła tzw. pandemia. Najpierw sportowców zmuszono do – tu paradoks – “dobrowolnych” szczepień, teraz na podstawie biurokratycznych decyzji sanitarystów odmawia im się prawa do uczestniczenia w zawodach, które są sensem i celem każdego człowieka, który profesjonalnie uprawia jakąś dyscyplinę sportową. Już tenisowy turniej Australian Open ( a właściwie Australian Closed) pokazał, ze pandemiści wzięli się za nadrobienie zaległości w temacie sport. Podobnie jak współcześni rewolucjoniści mordują kanony wartości cywilizacji łacińskiej, tak pandemiści mordują sport – jako jeden z filarów kulturowych. Logika nakazuje mieć podejrzenia, że owi “mordercy” w jednym i drugim przypadku to dokładnie ci sami ludzie. Choć igrzyska olimpijskie dopiero się zaczęły, to już dla niektórych sportowców zamieniły się w koszmar. Djokovica w Australii potraktowano jak przestępcę, w Chinach traktuje się zawodników jak trzodę chlewną. Izolowani na kwarantannie są zamknięci w fatalnych warunkach. – Płaczę każdego dnia. Jestem bardzo zmęczona – napisała rosyjska biathlonistka Waleria Wasniecowa.

– Jestem karmiona tym na śniadanie, obiad i kolację od 5 dni. Bardzo schudłam i wystają mi kości. Nie podaje się żadnego innego jedzenia, nic nie mówi się o wynikach testu. Tylko śpię cały dzień. Nie mam nawet siły wstać z łóżka, bo jem trzy takie garści makaronu dziennie, reszty posiłku nie da się zjeść. Ale dzisiaj zjadłam cały tłuszcz, który jest podawany zamiast mięsa, ponieważ jestem bardzo głodna – napisała Waśniecowa. – Boli mnie brzuch, jestem bardzo blada i mam ogromne sińce pod oczami. Chcę, żeby to wszystko się skończyło. Płaczę każdego dnia. Jestem bardzo zmęczona – dodała Rosjanka. Fatalne warunki potwierdziła też Natalia Czerwonka. Polka w serii wpisów na Instastories stwierdziła, że marzy o powrocie do domu.

Oto początek końca ludzkości jaką znamy. Ale sami sobie bata na siebie ukręciliśmy. Szczepimy się, wierzymy “ekspertom”, ulegamy nowomodzie pojęć i zwyczajów. Zamknięci w propagandowej bańce, nawet nie zauważymy,  że zabiorą nam gotówkę,  prawa obywatelskie i dadzą żreć to, co jest na tym obrazku. Współczesna, ludzka trzoda chlewna w Nowej Normalności  – obojętnie już czy  pandemiczna, gender czy liberalno – neomarksistowska. Na jedno wychodzi.

Fotografia zamieszczona w notce jest  ramach tzw. prawa cytatu.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułCiuchcia Ponidzie wyruszy na trasę po trzech latach? Do Pińczowa jednak nie dojedzie
Następny artykułRodzaj testu a zwolnienie z kwarantanny na 6 lutego 2022 r.