77 lat temu Polska Kronika Filmowa podała, że na terenie Legionowa milicjanci zlikwidowali nielegalną wytwórnię bimbru. Co wówczas przeżywali mieszkańcy i jaka była narracja władzy w sprawie legionowskich bimbrowników?
Historię z grudnia 1946 roku opisano w materiale pod tytułem “Przygotowania świąteczne”. Wówczas o Legionowie usłyszała cała Polska. Jak dowiadujemy się z 44 odcinka Polskiej Kroniki Filmowej, nielegalna wytwórnia była dość duża. Najprawdopodobniej produkowano w niej alkohol, który później trafiał do sprzedaży. Tamta partia nielegalnego bimbru na stoły okolicznych biesiadników jednak nie trafiła. Wszystko za sprawą Milicji Obywatelskiej.
Nalot na bimbrowników z Legionowa
Specyficznym, “barwnym” powojennym językiem lektor opisuje powody nalotu milicjantów na bimbrowników: “W Legionowie pod Warszawą Milicja Obywatelska złożyła przedświąteczną wizytę pokątnym gorzelnikom. Obława spadła jak grom z jasnego nieba. Naiwne tłumaczenia nic nie pomogły. Bimber jest trucizną i za wyrób jego wędruje się do więzienia. Bimbrarzy nic to nie obchodzi, że tysiące ludzi potraciło już wzrok i życie. Do źle oczyszczonego alkoholu dodają jeszcze kwasu solnego i chlorku, podobno “dla smaku”. Nieoczyszczony alkohol ma składniki trujące zwane fuzlami. W brudnych beczkach fermentuje tak zwany zakwas. Lecz tym razem bimbru na święta nie będzie”.
Wstąp do księgarni
Na Boże Narodzenie bimbru nie było
Zajęcie się tą sprawą przez Polską Kronikę Filmową miało w dużej mierze charakter propagandowy. Nie chodziło bowiem o zdrowie, a o to, aby wystraszyć produkujących bimber i zniechęcić kupujących ten trunek. Rodzące się komunistyczne państwo dążyło do odzyskania monopolu na produkcję alkoholu, by móc czerpać z niego spore zyski. Przestępczym procederem w Legionowie miała kierować starsza kobieta, a jednym z jej pracowników ponoć był… chłopiec.
Jak podaje lektor: “14-letni malec złapany na gorącym uczynku był tylko najemnym wyrobnikiem. Płacono mu 300 złotych od 150 litrów. Pani właścicielka rektyfikacji udaje teraz naiwną (na filmie widać, jak ociera łzy z polików po milicyjnym nalocie). Prawdziwy czarny dzień trucicieli. W piwnicach, szopach, bunkrach leśnych i zamaskowanych lochach zniszczono tysiące litrów trującego samogonu. Bimber płynął strumieniami. Tak to “niedobra” milicja zepsuła amatorom łatwych zarobków przygotowania świąteczne. Za to niedoszli klienci będą zdrowi”.
Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że w 1946 roku w Legionowie bimbru na świątecznych stołach nie było.
DB
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS