Dla Oliwii Kondrackiej pływanie na statkach jest spełnieniem wieloletnich marzeń. I nie tylko dla niej. Coraz więcej kobiet decyduje się związać swoje zawodowe życie z branżą morską – pracują na na morzu, w stoczniach, projektują statki, jachty i żaglowce. W tych zawodach, jednych z najbardziej zmaskulinizowanych, jakie można sobie wyobrazić, udowodnienie swojej wartości i zawodowych umiejętności jest szczególnie trudne. Ale jak się okazuje, nie niemożliwe. A kobiety, którym to się udało, bez wahania dzielą się swoją wiedzą z młodszymi koleżankami ze szkół morskich oraz ze światem, który na ogół o ich pracy i codziennych wyzwaniach nie ma bladego pojęcia. Właśnie temu służy projekt „Kobiety też budują statki”, uruchomiony przez Gdański Inkubator Przedsiębiorczości Starter. To prężnie działająca platforma, dzięki której młode dziewczyny, marzące o budowaniu statków czy pływaniu po morzach, mogą się spotkać i porozmawiać z kobietami, które już w tej branży pracują.
Marzenia o pływaniu
Wybór zawodu związanego z morzem rzadko jest całkiem przypadkowy. Większość kobiet pracujących w tej branży wychowała się nad morzem albo w rodzinach, które kochały pływanie. – Z rodzicami każdą wolną chwilę spędzaliśmy na żaglówkach, pływaliśmy nie tylko po jeziorach, ale też po morzu – wspomina Katarzyna Knuth, doświadczona projektantka statków z firmy Choreń Design & Consulting. Wybór akademii morskiej jako uczelni był dla niej oczywisty, choć początkowo nie zamierzała zajmować się projektowaniem statków. – Na studiach zachorowałam na nowotwór tarczycy i wtedy wiele rzeczy sobie przemyślałam, doszłam do wniosku, że przecież mam tylko jedno życie i poświęcę je na realizację marzenia, czyli będę budować piękne i wielkie statki – mówi Katarzyna Knuth.
Podobną morską żyłkę zawsze miała Katarzyna Tissler, inżynier ds. konstrukcji kadłuba w firmie Elomatic. – Jestem z Gdańska, morze, statki to dla mnie codzienne widoki, wybór studiów w dziedzinie oceanotechniki i okrętownictwa na Politechnice Gdańskiej był dla mnie zapewne dużo bardziej oczywisty niż dla osoby z Warszawy czy Krakowa. Ale dopiero na studiach dowiedziałam się, jak poważny i ciekawy to zawód i jak niewiele w nim jest wciąż kobiet. I to mnie najbardziej zaintrygowało i pociągnęło w stronę projektowania statków – wspomina.
Katarzyna Tissler, inżynier ds. konstrukcji kadłuba Elomatic
Fot.: archiwum prywatne
Dzisiaj z fińskiego biura, w którym pracuje Katarzyna Tissler, wychodzą projekty potężnych jednostek. – Po naszej stronie jest zaprojektowanie całej konstrukcji kadłuba, grodzi, usztywnień, ram, wszystkiego, co w statku jest ze stali lub aluminium, ja dodatkowo zajmuję się koordynacją prac projektowych w dziale kadłubowym w naszym biurze – mówi projektantka. Ostatnio wyzwaniem były dla niej, jak i dla całego zespołu Elomatic, projekty ogromnych, ponad 300-metrowych wycieczkowców.
Równie imponujące osiągnięcia ma na swoim koncie Katarzyna Knuth. To między innymi współtworzenie największego na świecie żaglowca Flying Clipper, przebudowy statków o nowatorskim typie kadłuba X-bow – tzw. odwróconego kadłuba, wojskowe okręty dla marynarek wojennych Wietnamu i Algierii. – Dla mnie największym wyzwaniem była jednak renowacja gigantycznego, 160-tonowego dźwigu statkowego, który został wyciągnięty z morza po zatonięciu. Nadzorowałam jego naprawę i ponowną instalację na statku – opowiada Katarzyna Knuth.
To nie dla dziewczyny!
Droga do tych sukcesów jest jednak wyboista i niełatwa. Niemal każda z dziewczyn próbujących realizować swoje marzenia o pracy przy statkach lub na nich mierzy si … czytaj dalej
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS