A A+ A++

W 2014 r. rosyjski gigant naftowy Rosnieft doświadczył podwójnego szoku: załamania się globalnego rynku naftowego i nałożenia sankcji przez USA w związku z rosyjską aneksją Krymu i ingerencją na wschodzie Ukrainy. Oba uderzenia zachwiały państwowym koncernem, obniżając jego dochody i utrudniając współpracę z zachodnimi firmami.

Kryzys ujawnił skalę rosyjskiej zależności od zagranicznych partnerów, którzy według londyńskiego think tanku Global Risk Insights przed nałożeniem sankcji odpowiadali za 80 proc. nowoczesnej technologii w rozwoju przemysłu naftowego Rosji, w tym odwiertów głębinowych, eksploracji arktycznych złóż i ropy łupkowej.

Te niezbadane źródła ropy nabrały większego znaczenia w miarę, jak Rosja stanęła w obliczu spadku produkcji w zachodniosyberyjskich złożach, zagospodarowanych w czasach radzieckich, które dotychczas stanowiły główne zaplecze surowcowe rosyjskiego eksportu. Bez nowych inwestycji i zachodniej technologii krajowa produkcja ropy miała spaść nawet o 40 proc. w ciągu następnych piętnastu lat.

Korea i Japonia miały stać się dla rozwoju technologicznego branży paliwowej w Rosji tym, czym Chiny jako konsument węglowodorów. Chociaż Rosja konsekwentnie kładła największy nacisk na Pekin w swoim „zwrocie ku Azji”, to także dążyła do dywersyfikacji stosunków z innymi krajami w regionie w celu uniknięcia nadmiernej zależności od Pekinu.

Dowodzony przez Igora Sieczina, długoletniego prezesa i bliskiego współpracownika prezydenta Władimira Putina, Rosnieft zdecydował się na szukanie partnerów poza zasięgiem sankcji USA. Celem było zastąpienie zachodnich dostawców inwestycji i technologii odpowiednikami azjatyckimi, aby ukończyć te kapitałochłonne i zaawansowane technicznie projekty.

Partnerstwo rosyjsko-wietnamskie

Wietnam odgrywał kluczową rolę w tym przedsięwzięciu. Rosnieft mógł zakontraktować japońskie i koreańskie firmy operujące na wietnamskim wybrzeżu i nawiązać współpracę niezbędną dla przyszłych inwestycji w Rosji. Ani Tokio, ani Seul nie nałożyły na Moskwę tak ostrych sankcji jak USA, pozwalając Rosjanom współpracować ze swoimi dostawcami usług naftowych w projektach krajowych i międzynarodowych.

Co więcej, Hanoi było tradycyjnym sojusznikiem Rosji, a dodatkowo Rosnieft nabył w 2013 roku za sumę 55 mld dol. operacje w tym kraju od angielsko-rosyjskiej firmy TNK-BP. Więzi gospodarcze między Rosją a Wietnamem zacieśniły się wraz z podpisaniem w 2016 r. przez Hanoi umowy o wolnym handlu z Eurazjatycką Unią Gospodarczą, wspólnotą zrzeszającą poradzieckie republiki pod przywództwem Moskwy. Rosja chciała również wykorzystać Wietnam jako pomost do wzmocnienia stosunków z resztą członków ASEAN-u i ich dynamicznymi gospodarkami.

Plany rosyjskiego giganta naftowego zostały ciepło przyjęte w Hanoi. Większość wietnamskich morskich złóż węglowodorów znajduje się za „linią dziewięciu kresek”, która określa terytorium wokół Morza Południowochińskiego, do którego Pekin rości sobie pretensje. W celu ochrony przed zakusami Pekinu terenów uważanych za własne wody terytorialne lub wyłączną strefę ekonomiczną, Wietnam od dawna próbował pogłębić współpracę z mocarstwami obecnymi w regionie.

Dostawy rosyjskich okrętów wojennych, łodzi podwodnych, pocisków balistycznych i systemów obrony powietrznej pozwoliły Hanoi zbudować system zdolny prawdopodobnie do zadania poważnych strat Chinom w przypadku militarnego starcia na Morzu Południowochińskim. Wietnam zachęcał również rosyjskie spółki energetyczne do podjęcia eksploatacji podmorskich złóż węglowodorów, mając nadzieję, że silne więzi między Moskwą a Pekinem powstrzymają Państwo Środka od agresywnego egzekwowania swoich roszczeń.

Przez pewien czas to podejście wydawało się działać. Według firmy analitycznej Wood Mackenzie, nadzorowane przez Rosnieft prace w obszarze zwanym „Blok 06.1” wyraźnie mieszczą się w „linii dziewięciu kresek”. Jednakże Rosjanie mogli tam spokojnie działać, a inne międzynarodowe koncerny naftowe, jak hiszpański Repsol, były stale nękane przez chińską straż przybrzeżną i ostatecznie zmuszone do zaniechania pracy na spornych terytoriach.

Kiedy Rosnieft rozpoczął wiercenia w Bloku 06.1 we współpracy z japońską spółką Japan Drilling Co. w 2018 roku, Pekin ograniczył się do dyplomatycznego ostrzeżenia bez wskazywania palcem na Rosję. W odpowiedzi rosyjski koncern wyzywająco oświadczył, że jego operacje „mają miejsce w obrębie wód terytorialnych Wietnamu”, odrzucając tym samym chińskie roszczenia.

Wkrótce miejscowa produkcja Rosnieftu, w konsorcjum z wietnamskimi i indyjskimi partnerami, stała się odpowiedzialna za zaspokojenie niemal 10 proc. potrzeb energetycznych Wietnamu. Wrażenie nietykalności Rosnieftu nakłaniało kolejne państwa regionu do nawiązywania współpracy z Rosjanami. Filipiny, również w sporze terytorialnym z Chinami, chciały pójść za przykładem Wietnamu. Podczas wizyty Rodrigo Duterte w Moskwie w 2019 roku prezydent Filipin zaprosił rosyjski koncern do wspólnej eksploracji rezerw ropy i gazu.

Dlatego też chińska presja na zakończ … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułChiny: Bakteria wydostała się z laboratorium. Długo to ukrywano
Następny artykułNarciarze pozywają rząd Austrii za koronawirusa. COVID-19 z kurortu rozprzestrzenił się na całą Europę