Przenieśmy się w sferę insynuacji, wyzwisk i zamiłowania do wszelakiego występku. Czyli inwektyw kierowanych przez umysły miałkie wobec ludzi prezentujących liczne walory intelektualne, jak rozum. Oraz rozumiejących sztukę i tzw. artyzm. Czyli nas.
Zdegenerowany wywód wygląda tak: normiki nie mogą znieść kobiet w roli sprawczej (co by to nie miało znaczyć) bo są bezsilni wobec świata i kobiet i szukają katarsisa w eskapizmie fantastycznym, czyli oglądając i czytając Gwiezdne Wojny.
W owych Gwiezdnych Wojnach odnajdujemy od razu kobietę w roli sprawczej, czyli Leię Organę. I Mon Mothmę. Z jakiś przyczyn empiryczne doświadczenie Lei nie kłóci się z teoretycznymi dywagacjami o lękach przed kobietami. nie wiadomo na razie z jakich.
Przejdźmy jednak do Ostatniego Jedi i wprowadzonych tam postaci kobiet decyzyjnych Holdo i Rose. Holdo jest tam tak pokazywana, że trudno było mi znaleźć ujęcie, w którym wygląda w miarę korzystnie (a Bo-Katan ma takich mnóstwo). Teoria jest tu taka, że nie zostały one źle napisane, tylko wzbudzają lek swą niezależnością. We wszetecznych samcach wzbudzają obawiających się rzeczywistości. Już pomijam, że nie wiadomo, dlaczego Sara Connor z Terminatora nie wzbudzała i ta druga z Obcego.
I tu zagadka dla tych, co nie widzieli: Która z przedstawionych tu kobiet jest nieudaną liderką feministyczną a która jest udaną liderką niefeministyczną:
Różnią się te zdjęcia niestety temperaturą tonalną, na razie nie mam kiedy szukać lepszych do porównania.
Jeden gościu stwierdził, że w momencie jak Luke Skywalker miażdży mocą imperialnego robota to twórcy Mandalorianina symbolicznie pokazują, co myślą o Kasce Kennedy i miażdżą całe te sekłele. Ciekawe spojrzenie, do dalszej analizy ale wątpliwości nie ulega, że Jon Favreau mniej lub bardzie świadomie zaorał to wszystko.
Mamy tu kobiety w rolach sprawczych, jak Bo-Katan. I nikt się nie burzy praktycznie. Nie ma spazmów i rozpamiętywania. Zauważcie, że Bo-Katan planuje akcję ataku na Moffa Gideona i nią dowodzi. Druga silna kobieta: Cara Dune bije wszystkich i rozstrzeliwuje z wielkiego karabinu. Co więcej: Mando, który jest mężczyzną walczy tylko o uratowanie dziecka (Grogu) i nie interesuje się męską sferą, jak walka o władze i samczą dominację. Ta jest domeną Bo-Katan.
I tym wyszydzanym normikom się to podoba, choć według teorii feministycznej nie powinno. Nie boją się silnych kobiet. Feministyczna posługuje się językiem wykluczenia, czyli wyzwiskami dlatego nie jest w stanie wytłumaczyć tego fenomenu.
To jest krótka notka, która będzie rozwinięta o porównanie Bo-Katan i Holdo. O lewackim dyskursie wykluczenia, bo to jest sedno.
Logiczne rozumowanie prowadzi do wniosku, że Bo-Katan nie jest kobietą:
- “umieszczenie kobiet w takich rolach, nie ozdóbek, lecz sił sprawczych jest dla szukającego ostatniego ratunku w tradycyjnym konserwatyźmie widza ciosem poniżej pasa”.
- Bo-Katan jest siłą sprawczą.
- Do Bo Katan nikt nie ma wątów.
ergo Bo-Katan nie jest kobietą. Że tam ma te, jak to mówią, cycki, nie ma znaczenia wobec potęgi logicznego i wysublimowanego wnioskowania.
W rozumowaniu wyróżniamy założenia i wnioskowanie. Jeśli wnioskowanie jest poprawne a efekt błędny to znaczy, że przesłanka jest nieprawidłowa. Czyli umieszczenie kobiet w takich rolach, nie ozdóbek, lecz sił sprawczych nie jest dla szukającego ostatniego ratunku w tradycyjnym konserwatyźmie widza ciosem poniżej pasa. Mniej lotne umysły nie kumają założeń logicznego wnioskowania a my zaniedbujemy edukację, czyli tłumaczenie tego im. I mamy za swoje bo nie nadążają. Stąd się bierze tzw julkizm.
Linka do wywodów feminazistycznych nie zamieszczam z powodu zażenowania, jakie we mnie budzą.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS