Woda zalała Nysę w niedzielę. W poniedziałek rano woda zaczęła opadać, ale wieczorem ludzie znów czekają na “wielką wodę”. Burmistrz wzywa do pilnej ewakuacji. Co będzie dalej?
Poniedziałek do południa. Wiadukt na ulicy Piłsudskiego to jedno z najwyżej położonych miejsc w Nysie, ale też jedyna obecnie otwarta brama do miasta. Na wiadukcie, dotychczas czteropasmowym, teraz wydzielono tylko skrawek jezdni dla samochodów. Pozostała część zamieniła się w wielki parking.Mieszkańcy zostawiają tu swoje samochody, bo w niedzielę woda wdzierała się szybko do miasta i odcinała drogi ucieczki.
Ludzie obserwowali z balkonów i okien, jak rzeka rozlewa się na kolejne ulice, wpływa do sklepów, salonów, warsztatów. W poniedziałek w Nysie raczej nikt nie poszedł do pracy. Zamknięte zostały szkoły, przedszkola i większość firm. Galeria handlowa Dekada, położona najbliżej rzeki została zalana. Pozostały mniejsze sklepy, do każdego kolejki. Ludzie robili zapasy, wykupywali wodę. Pan Felicjusz, dziarski emeryt zdążył zrobić zakupy i zapewnia, że nigdzie się nie wybiera. – Domu się nie opuszcza, zostaję – mówi. Mieszka na trzecim piętrze. Liczy na to, że woda nie dotrze tak wysoko.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS