– Kościół katolicki w Sudanie Południowym ma ogromny autorytet. Jest tak głównie dlatego, że Kościół nigdy nie uciekł podczas wszystkich lat konfliktu i cierpienia, ale pozostał. Kościół ma prawdopodobnie pod pewnymi względami nawet większy autorytet niż państwo i rząd. Jest obecny także tam, gdzie nie sięga ramię władz państwowych” – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim nuncjusz apostolski w Dżubie, abp Hubertus Matheus Maria van Megen. Pochodzący z Holandii watykański dyplomata zwraca uwagę, że Sudan Południowy „ma wiele problemów i ma je od dawna”.
„Można już powiedzieć, że sięgają one czasu niepodległości ówczesnego Sudanu od Wielkiej Brytanii w 1958 roku. Kilka lat później faktycznie rozpoczął się konflikt na południu, który trwał – czasem z większym, czasem z mniejszym natężeniem – mniej więcej do uzyskania niepodległości przez Sudan Południowy w 2011 r. Potem na jakiś czas znów było spokojnie, ale w 2013 r. doszło do kolejnego sporu” – mówi nuncjusz.
Przypomniał, że podczas nowej wojny domowej doszło do „niewiarygodnych masakr”. Jego zdaniem od 2019 roku sytuacja „jakoś się uspokoiła”. „Nadal są konflikty, ale nie tak duże jak wtedy. Mają mniejsze natężenie” – stwierdza.
Zwraca uwagę, że Kościół katolicki w Sudanie Południowym ma „ogromny autorytet”. „Jest tak głównie dlatego, że Kościół katolicki nigdy nie uciekł podczas tych wszystkich lat konfliktu i cierpienia, ale pozostał. Myślę tu przede wszystkim o misjonarzach kombonianach, którzy byli i nadal są aktywni w tym kraju – nigdy nie zostawili ludzi samych i ludzie bardzo to doceniają. Nigdy o tym nie zapomnieli i nie zapomną” – podkreśla abp van Megen.
W Sudanie Południowym Kościół ma prawdopodobnie pod pewnymi względami „nawet większy autorytet niż państwo i rząd” – ocenia przedstawiciel papieża Franciszka w Dżubie. – Kiedy pojawia się pytanie: „dokąd idziemy?”, wszyscy spoglądają w stronę Kościoła – także dlatego, że wiele zainwestował w szkoły i przychodnie i w ten sposób przyczynił się do tego, że kraj jest jakoś uporządkowany. Kościół jest obecny także tam, gdzie nie sięga ramię władz państwowych” – zwraca uwagę watykański dyplomata.
Około połowa mieszkańców Sudanu Południowego należy do Kościoła katolickiego. Ale w kraju silnie reprezentowani są także anglikanie. Nuncjusz ma wrażenie, że różnice między wyznaniami nie są tak istotne dla mieszkańców Sudanu Południowego.
„Jeśli rozmawiasz z samymi Sudańczykami z południa, także z liderami różnych Kościołów, to od razu staje się dla ciebie jasne, że te różnice i ten rozdział między Kościołami nie jest tak odczuwany w Sudanie Południowym. Ludzie tak bardzo cierpią i szukają pewnej stabilności i pokoju; to przekracza, że tak powiem, tożsamość różnych Kościołów. W tym sensie Kościoły w Sudanie Południowym są jednością i pracują razem dla ludzi” – zaznacza abp van Megen.
Dlatego logiczne jest, że papież nie przyjechał sam do Sudanu Południowego, ale ma u swego boku anglikańskiego prymasa Canterbury i przywódcę szkockich kalwinistów. Ta „Ekumeniczna Pielgrzymka dla Pokoju” jest pierwszą – i dla abp. van Megena „kolejnym znakiem ekumenicznej współpracy między różnymi Kościołami”.
– To powinno być także świadectwem dla rządu i różnych frakcji politycznych, aby powiedzieć: „My jako Kościoły chcemy pracować razem dla mieszkańców Sudanu Południowego! Dlaczego nie spróbujecie zrobić tego samego co my, abyśmy wszyscy byli jednością i abyśmy wszyscy razem pracowali na rzecz pokoju i sprawiedliwości dla Sudanu Południowego!” – powiedział nuncjusz. Przypomniał, że prezydent Sudanu Południowego Kiir jest katolikiem, a wiceprezydent Machar prezbiterianinem.
Pytany, czego tak naprawdę Sudan Południowy potrzebuje teraz najpilniej watykański dyplomata waha się. Chodzi oczywiście o pokój, ale także o tak wiele innych rzeczy. „Sudan Południowy potrzebuje stabilnego rozwoju, a nie ciągłych nawrotów konfliktów. Chodzi na przykład o kształcenie ludzi, ponieważ w kraju wciąż panuje duży analfabetyzm, a Sudan Południowy jest prawdopodobnie jednym z trzech najmniej piśmiennych krajów w Afryce. Następnie ogromnym problemem jest nadal opieka zdrowotna; w wielu wioskach i miasteczkach prawie nie ma przychodni, szpitali, nie ma klinik. A w ostatnich trzech latach w kraju były ogromne powodzie, zwłaszcza wzdłuż Nilu. Wielu ludzi musiało opuścić swoje wioski i zamieszkać w obozach dla uchodźców wewnętrznych; często stłoczonych jest tam 100 lub 50 tysięcy osób” – mówi abp van Megen.
– W Sudanie Południowym po prostu brakuje wszystkiego – wzdycha arcybiskup. Dużym obciążeniem jest też brak infrastruktury. Nie ma dużych dróg, nie ma kolei, prawie nie ma w kraju elektryczności. Nawet Nil nie jest tak naprawdę żeglowny. To oczywiście bardzo utrudnia dotarcie do poszczególnych regionów kraju, chyba że samolotem. Przede wszystkim z tego powodu wiele dramatycznych sytuacji nie jest nawet znanych” – mówi nuncjusz.
Z żalem zwraca uwagę, że dziennikarze nawet tu nie przyjeżdżają. A jeśli dziennikarz tego nie widzi, to nie trafia do gazet, nie trafia do mediów, więc dla świata nie istnieje. Cierpienie jest, ale nikt o nim nie wie…” – mówi nuncjusz apostolski w Sudanie Południowym.
Konflikty między członkami różnych grup etnicznych są w najmłodszym państwie Afryki i świata częste i nie oszczędzają także Kościoła. Dwie największe grupy etniczne w kraju to Dinka i Nuer, które łącznie stanowią około połowy prawie 14. milionowej populacji. Jeśli chodzi o przynależność religijną, to około połowa mieszkańców wyznaje wiarę katolicką, ale licznie reprezentowani są również anglikanie, prezbiterianie i inne wyznania protestanckie. Około jednej trzeciej mieszkańców Sudanu Południowego wyznaje tradycyjne religie afrykańskie, według niektórych źródeł stanowią one nawet większość.
Konstytucja Sudanu Południowego wyraźnie uznaje równość wyznań i wolność religijną. Przy wielu okazjach po uzyskaniu niepodległości w 2011 r. przywódcy polityczni uznali wsparcie Kościołów dla pokoju i budowania narodu oraz pochwalili ich wkład we wzrost ludzki, społeczny i obywatelski społeczeństwa Sudanu Południowego. Władze kraju starały się jednak w pewnych przypadkach ograniczać głos Kościoła, gdy był on niewygodny. W 2014 roku na przykład niektóre katolickie stacje radiowe zostały zmuszone do czasowego zamknięcia za rzekome ingerowanie w sprawy polityczne kraju. Starały się one obiektywnie informować o wojnie domowej, która wybuchła w 2013 roku.
Kwestia pokoju odgrywa dużą rolę w Kościołach chrześcijańskich w Sudanie Południowym, które współpracują zrzeszone w Radzie Kościołów Sudanu Południowego (SSCC). Uważa się, że jest to jedna z niewielu instytucji, która konsekwentnie działa na rzecz pojednania i cieszy się solidarnym poparciem innych Kościołów w Afryce i na całym świecie, a także Stolicy Apostolskiej.
W ostatnich latach biskupi, misjonarze i inni przywódcy chrześcijańscy wielokrotnie potępiali dramatyczną sytuację humanitarną będącą konsekwencją wojny i głodu. Niezliczone apele o pokój i pojednanie kierowane były do stron konfliktu i społeczności międzynarodowej. Na przykład w lipcu 2017 r., w szóstą rocznicę uzyskania niepodległości, przewodniczący Konferencji Episkopatu Sudanu (SCBC) bp Edward Hiiboro Kussala wezwał do całkowitego zawieszenia broni, wsparcia dialogu narodowego zaproponowanego przez prezydenta Salvę Kiira oraz nieustającej modlitwy o pokój.
Zaangażowanie wspólnoty chrześcijańskiej w pojednanie odbywa się na różnych płaszczyznach. Jednym z nich jest mediacja, w którą Kościoły lokalne angażują się od pierwszych lat istnienia nowego państwa. W 2013 r. prezydent Salva Kiir mianował biskupa emeryta Torit, Paride Tabana, oraz anglikańskiego arcybiskupa Daniela Deng Bula na przewodniczącego nowego komitetu, który ma promować proces pojednania narodowego. W tych procesach mediacyjnych Kościoły doświadczają wsparcia z zewnątrz, np. w postaci „Inicjatywy Rzymskiej”. Ten równoległy proces pokojowy, który rzymska Wspólnota Sant’Egidio prowadzi od 2020 roku, stara się również przyciągnąć do stołu negocjacyjnego ruchy opozycyjne, które nie podpisały zrewitalizowanego porozumienia pokojowego z 2018 roku.
Z prawie 14 milionów mieszkańców Sudanu Południowego dwa miliony to osoby przesiedlone wewnętrznie. Kościoły sudańskie są też mocno zaangażowane w niesienie im pomocy humanitarnej. W opiece nad wysiedlonymi pomagają także zagraniczni księża i zakonnicy, którzy do swojej pomocy podchodzą w sposób holistyczny. Za największe przeszkody na drodze do pokoju w Sudanie Południowym uznaje się bowiem ubóstwo, brak możliwości kształcenia i zatrudnienia młodych ludzi oraz plagę dzieci-żołnierzy.
Papież Franciszek spotka się dzisiaj w Dżubie z niektórymi z wewnętrznych przesiedleńców.
cieszymy się, że odwiedzasz nasz portal. Jesteśmy tu dla Ciebie!
Każdego dnia publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła w Polsce i na świecie. Jednak bez Twojej pomocy sprostanie temu zadaniu będzie coraz trudniejsze.
Dlatego prosimy Cię o wsparcie portalu eKAI.pl za pośrednictwem serwisu Patronite.
Dzięki Tobie będziemy mogli realizować naszą misję. Więcej informacji znajdziesz tutaj.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS