Być może dla wielu z was będzie to swego rodzaju science-fiction, ale są rekordy – poza tym Gerda Müllera rzecz jasna – których jeszcze nie pobił Robert Lewandowski. To znaczy… jest ich coraz mniej. Dziś złamał kolejną barierę. Został pierwszym piłkarzem w historii Bundesligi, który strzelił gola w ośmiu meczach wyjazdowych z rzędu. Arminia Bielefeld. Borussia Dortmund. VfB Stuttgart. Union Berlin. Bayer Leverkusen. Borussia Mönchengladbach. FC Augsburg. I Schalke 04. To ich na rozkładzie ma w delegacjach potężny Polak.
Gol pierwsza klasa
Przy swoim trafieniu Lewandowski zaprezentował szeroką gamę swoich umiejętności. Bramka ta nie była może szczególnej urody, ale to gol z gatunku tych o wysokim poziomie trudności, więc nie da się za niego nie docenić Polaka rodaka. Zaczęło się od długiej piłki od Kimmicha. Lewy idealnie ją sobie zgasił. Gdy z odsieczą biegł Ozan Kabak, napastnik Bayernu umiejętnie zastawił piłkę, nie dając Turkowi dojść do głosu. A potem – mimo asysty obrońcy i rzucającego się bramkarza – znalazł lukę do bramki. Piłka przeszła pod ręką rzucającego się Fährmanna. Ogromna klasa Lewego. O-GROM-NA.
Po tym golu – było to trafienie na 2:0 – w zasadzie skończyła się zabawa. Bayern ostatecznie wygrał 4:0, więc na papierze wygląda to jak lekka i przyjemna robota. Ale Schalke – jakkolwiek to w ogóle brzmi – zagrało jeden z najlepszych meczów w sezonie.
Kolejny rekord pobity! 🔥🔥🔥
Ósmy wyjazdowy mecz z rzędu z golem w Bundeslidze! ⚽️ Imponująca seria 🇵🇱 @lewy_official! 💪 #BundesTAK pic.twitter.com/zlSkY7Wja3
— ELEVEN SPORTS PL (@ELEVENSPORTSPL) January 24, 2021
Schalke nie jak typowe Schalke
Przede wszystkim – kilkukrotnie doszło do groźnych sytuacji. To nie był mecz na zasadzie „nie wychodźmy z własnej połowy, bo strach”, sam Bayern także jakoś przesadnie nie szturmował. Jeszcze przy 0:0 rewelacyjną okazję miał Uth – piłka spadła mu na głowę, lecz uderzył akurat tam, gdzie rozpaczliwą interwencję – zakrywanie jak największej części bramki w ciemno – wykonywał Neuer. Akurat trafił w niemieckiego bramkarza.
Był jeszcze strzał Ramana po błyskawicznym przejściu z obrony do ataku typową lagą, po której Belg z niczego znalazł się w sytuacji 2 na 1 – był jednak zasłonięty, to i ten strzał mógł być znacznie lepszy. Była próba głową Serdara, było kilka uderzeń sprzed pola karnego. Coś wpaść mogło. To nie było więc tak, że piłkarze z Gelsenkirchen nadstawiali tyłki przed liderem Bundesligi.
Kibice Schalke mogli pytać po meczu z FC Koeln „no jak już z nimi nie wygrywamy, to z kim?”. Pół żartem można było wtedy stwierdzić, że skoro Bayern jest w lekkim kryzysie, może właśnie z nim? I jak się okazuje, nie byłby to żart kompletnie oderwany od rzeczywistości, bo przy większej skuteczności Schalke napsułoby Bayernowi trochę więcej krwi. Choć wiadomo – nawet, gdyby wykorzystało jedną-dwie okazje, komplet punktów w starciu z Bawarczykami byłby iluzją.
Bezwzględny Bayern
Ale skoro nie wykorzystujesz swoich okazji w meczu z monachijczykami, musisz być gotowy na to, że ci podkręcą tempo. Strzelanie rozpoczął Müller. Cała akcja wzięła się od nieco pokracznego rajdu Süle – kompletnie nam ten gość swoją charakterystyką nie pasuje do boku obrony, ale dawał sobie radę, zdając sobie sprawę z własnych ograniczeń. Nawet przy opisywanej przez nas akcji po prostu oddał piłkę do Kimmicha, by ten wrzucił. Zrobił to na centymetry – tak jak chwilę wcześniej, gdy dorzucał do Lewandowskiego, lecz ten nieznacznie się pomylił – a akcję bezbłędnie wykończył Müller. Trzeci gol to koncert tego samego duetu. Tym razem ze stałego fragmentu – Kimmich dał wrzutkę w punkt, kompletując swoją trzecią asystę dzisiejszego dnia, a Müller kompletnie zgubił obronę. Nie było przy nim nikogo, toteż uderzył w długi róg w taki sposób, że Fährmann nie miał nawet po co się rzucać.
Ale rzucić znacznie wcześniej powinien się przy czwartej bramce. Alaba miał trochę miejsca, więc „wziął i walnął”, a piłka przeleciała pod rękami niemieckiego bramkarza. Błąd sporego kalibru bramkarza, który do tego momentu spisywał się całkiem nieźle. Bayern oddał czternaście (!) celnych strzałów, dziesięć z nich zakończyło się na rękawicach golkipera. Wyjął między innymi strzał Lewandowskiego z rzutu wolnego. Bayern rozegrał go kombinacyjnie – Lewy podał do stojącego obok Müllera, ten oddał piłkę podeszwą, po czym nastąpił strzał. Bramkarz dał radę też przy dobitce Gnabry’ego, który dziś miał rozregulowany celownik. Często próbował, ale zwykle – mówiąc delikatnie – były to próby leżące daleko od ideału. Swoją kolejną okazję miał też Lewy – w mistrzowski sposób obrócił się z piłką i będąc na skraju pola karnego uderzył z lewej nogi. Dużo nie zabrakło, piłka przeszła obok bramki.
*
Bayern umacnia się więc na pozycji lidera odskakując na siedem punktów. Bawarczycy mogą wysłać kilka krat piwa do swojej konkurencji – Lipsk przegrał z Mainz, a Bayer został ograbiony z punktów przez Wolfsburg.
Bayern Monachium – Schalke 04 0:4 (0:1)
Müller 33′, 88′, Lewandowski 54′, Alaba 90′
Fot. newspix.pl
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS