A A+ A++

Młodość nie chroni przed koronawirusem. Brak poważnych chorób nie daje gwarancji, że organizm poradzi sobie z SARS-CoV-2. ARCH.

Umierają też młodzi i zdrowi

KORONAWIRUS. Uważasz, że jesteś młody, silny, niezniszczalny? Właśnie, że nie jesteś! Mój brat był młody, zdrowy, nie chorował na nic. Niestety, koronawirus spustoszył jego organizm w półtora tygodnia. Siedźcie w domach! – mówi cytowana przez TVN24 Aleksandra Grajewska. Siostra Michała – trzydziestokilkuletniego pracownika jednego z ministerstw, który zmarł w poniedziałek

Statystyki oczywiście nie kłamią. Najczęściej koronawirus zabija seniorów. Przyjęło się też podawać, że zmarli cierpieli na „choroby towarzyszące”. Często są to choroby, z którymi mogliby żyć jeszcze wiele lat. Gdyby nie koronawirus. Ale statystyki podają też, że w mniejszym procencie – ale jednak nie w zerowym – umierają też osoby młode. Wśród nich też takie, które nie cierpiały na żadne poważne choroby. A w ostateczności przynajmniej nie miały pojęcia, że na takowe cierpią – bo czuły się zdrowe, w pełni sił.
Tu pozostaje postawić pytanie młodym, silnym i – przynajmniej na oko – zdrowym: czy chcesz zaryzykować, że w tym ułamku procenta młodych i zdrowych, których zabił koronawirus, będziesz też ty?

Młody, zdrowy – ale zmarł
Nie jest proste ustalenie, gdzie Michał Grajewski zaraził się koronawirusem. Funkcjonował jak wielu innych ludzi – i to stało się gdzieś w trakcie wydawałoby się codziennych czynności. Mogło się to stać na meczu – bo był na jednym, gdy te nie zostały jeszcze odwołane, 8 marca. Mogło się też stać gdziekolwiek indziej. Pracował w Ministerstwie Sprawiedliwości jako kierowca. Ale podaje się, że był na dłuższym urlopie. W kilkanaście dni koronawirus spustoszył jego organizm i doprowadził go do śmierci. Półtora tygodnia po pierwszej, niezbyt silnej gorączce i tydzień po tym, jak objawy się nasiliły. Stało się to, choć zmarły był przedtem człowiekiem zdrowym, bez tych niesławnych dziś i hasłowo traktowanych „chorób towarzyszących”. Był kilka lat przed czterdziestką.
– Uważasz, że jesteś młody, silny, niezniszczalny… Właśnie, że nie jesteś! Siedź w tym domu i nie narzekaj. Ciesz się, że żyjesz, bo za chwilę może cię już nie być – dramatycznie zaapelowała w sieci społecznościowej cytowana przez media siostra zmarłego.

Błędy pierwszych dni
Gdy epidemia dopiero się w Polsce zaczynała, wielokrotnie bombardowano z wielu stron informacją, że choroba jest groźna głównie dla osób starszych, schorowanych. A młodzi są względnie bezpieczni. W świat poszedł jednak – zapewne w sposób niezamierzony – przekaz przesadnie uproszczony: „młodych koronawirus nie rusza”. To, że młody może go złapać i zarazić śmiertelnie babcię – cóż, widocznie nie każdego obchodzi. Bo zaroiło się od zdjęć i filmów młodzieży biwakującej w najlepsze wkrótce po tym, jak z urzędu przestała być ona „koszarowana” w szkołach, na lekcjach. Apele o odpowiedzialność za starszych członków rodziny na pewno zadziałały. Młodzież w znakomitej większości to ludzie mimo młodego wieku odpowiedzialni, wrażliwi. Wystarczy jednak kilka procent tych, którzy mają na to… no, nie będziemy wulgarnie kończyć zdania. Wystarczy, że tysiące z milionów nie zachowają środków ostrożności, by epidemia przyspieszała i ofiar śmiertelnych było niepotrzebnie więcej.
Dziś już naprawianie tych pochopnie podawanych i uspokajających informacji nie może być w pełni skuteczne. Zresztą podobnego optymizmu od początku było za wiele. Mówiło się nie tylko o tym, że młodzi są względnie bezpieczni. Ale i o tym, że wirus przenosi się drogą kropelkową, a co do jego obecności na przedmiotach – dywagowało się w najlepsze i bez sensu. Dziś kolejne badania głównie wydłużają ustalony przez fachowców okres zdolności zarażania przez wirusa pozostawionego na różnych powierzchniach. Na dobrą sprawę więc nie wiadomo, jak duże jest to zagrożenie w rzeczywistości. Informacje są raczej coraz mniej optymistyczne. Zamiast uspokajać, należało więc przestrzegać – podkreślać, że ten śmiertelnie groźny wróg nie jest jeszcze rozpoznany i lepiej być na wyrost ostrożnym.

To bzdura, że młodzi nie chorują
Zmarły trzydziestolatek, którego siostra dramatycznie zaapelowała o rozsądek, dla dzisiejszej młodzieży szkolnej czy studenckiej może się wydawać „staruszkiem”. Koronawirus radzi sobie jednak także z młodszymi od tej swojej ofiary. Główny Inspektorat Sanitarny podał kilka dni temu, że aż jedna czwarta osób zarażonych w Polsce koronawirusem to osoby przed 30. rokiem życia. Tak więc co czwarty chory to osoba młoda lub bardzo młoda. Apele o przestrzeganie ograniczeń wprowadzonych na czas walki z epidemią są więc tak samo ważne dla wszystkich.
W tym tygodniu podano, że w Belgii zmarła zakażona koronawirusem 12-latka. 16-latka zmarła z tego powodu w Wielkiej Brytanii. Kilka dni wcześniej na Wyspach odeszła też 21-latka. Jak podały tamtejsze media – nie miała żadnych chorób towarzyszących.
Koronawirus może zabić każdego. Nie tylko schorowanego seniora. Jest gorzej, niż się to początkowo wydawało. Po prostu trzeba to przyjąć do wiadomości i reagować adekwatnie do sytuacji. Nic innego nam nie pozostaje. Niepotrzebne wyjście na spacer, niepotrzebne zakupy czy spotkanie – żadna z tych rzeczy nie jest warta życia.

Media też mają moralne obowiązki
Media – gdy podają, jak w tym artykule, że w rzeczywistości z czymś jest gorzej, niż się zdawało – spotykają się z zarzutem, że „straszą”. Nie o to nam chodzi. Dorośli ludzie powinni mieć wiedzę o zagrożeniach, by na nie reagować. Media mają moralny obowiązek takiej wiedzy dostarczyć. To media informują o epidemii w kraju. To nie minister dzwoni do każdego na komórkę.
Czy trzeba, by informacje podawały wszystkie media naraz? Tak, bo jeden odbiorca woli telewizję, inny słucha radia, inny czyta gazety czy przegląda portale. Każdy ma ulubione tytuły. A kluczowe informacje powinny dotrzeć do każdego.
A po co kłujące w oczy tytuły? Bo ten sam tekst pod nudnym tytułem przeczyta wielokrotnie mniej ludzi. I ważna informacja nie dotrze do tych, którzy powinni ją otrzymać. Statystyki nie kłamią. Nie trzeba więc mediów lać pałą krytyki za to, że próbują skutecznie przyciągnąć uwagę. Informacja np. o tym, że od koronawirusa zmarł młody człowiek bez „chorób towarzyszących”, naszym zdaniem powinna dotrzeć do każdego. I pozostaje zrobić to skutecznie. W najlepszym interesie wszystkich.

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykuł“Chcemy założyć partię”. Wkurzeni Przedsiębiorcy odkrywają karty
Następny artykułPijana 27-latka z kolegami pojechała po alkohol. Zlekceważyli wprowadzone zakazy