Co roku myślę sobie: ach, ten cudowny czas obdarowywania! Dawania, dzielenia się, spełnienia marzeń. Takie to piękne, aż mam łezkę w oku. Jak sobie pomyślę o córkach własnych i osobistych bratankach, oraz o ich wielkich jak spodki oczach i rozdziawionych buziach. O ich wypiekach, westchnieniach, o językach błądzących w okolicy policzka podczas rwania papierów. Niezmiennie rozczula mnie, kiedy piszą listy do Mikołaja, starannie ozdabiają, ilustrują, a potem o trzy dni za długo czekają, aż elfy zabiorą je z parapetu. W ogóle wszystkie te przedświąteczne tajemnice i konspiracje wspaniałe są, bezdyskusyjnie. To kitranie paczek po szafach, szufladach i garderobach, to potajemne płacenie drugą kartą, gotówka wypłacana pod koniec roku jakby częściej, żeby współwłaściciel konta się nie domyślił. Ach, te szepty i konsultacje, domysły i plany, poszukiwania i zakupy, wnoszone do mieszkania dopiero po tym, jak dzieci zasną. To są w każdej rodzinie kultowe sytuacje. Absolutnie anegdotyczne. I to bezwzględnie jest cudowny czas obdarowywania.
O ile nie zamienimy go w koszmar, co może wydarzyć się niezwykle łatwo. Cudowne obdarowywanie od koszmaru przedświątecznych zakupów dzieli bowiem granica krucha i delikatna – wie o tym, każdy, kto ją kiedykolwiek przekroczył. Każdy, kto przez godzinę próbował wydostać się z centrum handlowego i dostał ataku klaustrofobii wraz dziką histerią, uwięziony w połowie ciasnego wyjazdu z parkingu. Tę granicę zna każdy, kto stał w kolejce do kasy w zimowym płaszczu, grubym szalu oraz z trzema torbami w dłoniach tak długo, aż zaczęły mu się uginać kolana, aż mu kropelka potu spłynęła złowieszczo wzdłuż kręgosłupa, a przed oczami wystąpiły mroczki. Spełnianie czyichś marzeń może bardzo łatwo skończyć się przeklinaniem jego imienia, jeśli czas na zakupy znajdziemy dopiero niebezpiecznie blisko godziny “zero”. Albo kiedy o tych marzeniach nie mamy zielonego pojęcia, bo i skąd mamy mieć, skoro jest ciotecznym kuzynem szwagra, daleką kuzynką teściowej czy inną siódmą wodą po kisielu, ale obdarować trzeba, bo taki zwyczaj.
Zasadniczo – wiele jest okoliczności, w których granica między cudownością a koszmarem świątecznego obdarowywania może zostać przekroczona w sposób dotkliwy – dla duszy, ciała i portfela, a nierzadko wręcz: wszystkiego na raz. Osobiście poza obszar radości z dawania wyszłam niejednokrotnie, a i to nie za sprawą żadnych wód po kisielu, bo Wigilię spędzamy w gronie najbliższej rodziny. Piętnastoosobowym jednakowoż. A to już wystarczy, by magia dzielenia się ustąpiła miejsca kropelkom potu, ściekającym po plecach w rozlicznych kolejkach do rozlicznych kas, w których latami wystawałam, by trwonić ciężko zarobione pieniądze na rzeczy kompletnie im niepotrzebne, podczas gdy oni, w tym samym czasie tracili zdrowie i kasę w innych kolejkach, do innych kas, kupując mi równie niepotrzebne rzeczy, za równie ciężko zarobione pieniądze. I to mnie już mocno uwierało, od lat.
Bolały mnie stracone godziny i złotówki, grudzień zmarnowany na kupowanie, zamiast celebrowania. Męczył mnie stres, odhaczanie osób z listy, przykro było mi, kiedy obowiązek kupienia tak wielu przedmiotów sprawiał, że przestawały być one wyjątkowe. Że często przypadek, a nie namysł czy uważność, decydowały o tym, co pakowałam pod choinkę. Samo pakowanie także bolało – na kolanach, na podłodze, po nocach, na tony, siaty, torby i walizki, które lądowały w piwnicy. A kiedy spotykaliśmy się w Wigilię w którejś z rodzinnych piwnic z tymi torbami i walizkami, było mi wstyd. Ten nadmiar mnie bolał wręcz, ja od lat w Święta chorowałam na konsumpcyjnego kaca.
Z roku na rok ograniczamy się coraz bardziej, a w tym roku ograniczymy się najbardziej, jak to było dotychczas. Udało mi się przeforsować moją wizję obdarowywania i dlatego w tym roku do kupienia mam rzeczy kilka, nie kilkanaście. Ja sama dostanę pierwszy raz w życiu tylko jeden prezent i na samą myśl o tym, że nie będę niczyim zmartwieniem, a potem nie będę musiała upychać niczego po szafkach – cieszę się. Moje dzieci z kolei dostaną prezenty składkowe. Wybieram je powoli, starannie, nie spieszę się, szukam i porównuję. W żadnej galerii handlowej w celu prezentowym moja noga z pewnością nie postanie – kupuję tylko i wyłącznie z domu.
Jeśli wiecie, o czym mówię, jeśli też tak czujecie – teraz jest czas, żeby zaplanować tegoroczne zakupy inaczej. Uzgodnić z rodziną ograniczenia, przywrócić obdarowywaniu magię, a kupowaniu – zdrowy rozsądek. Dawać, ale bez tak wysokich kosztów, zarówno tych dosłownych, jak i pozostałych, w postaci niedoczasu, stresu, frustracji czy niesmaku. Kupujcie mniej, rozważniej, z dala od sklepowego szaleństwa. Kupujcie mądrze, sprytnie i co najważniejsze – z miłością.
KUPUJ TANIEJ Z BONUSWAY
Jeśli miałabym wskazać taki sposób kupowania prezentów, który moim zdaniem pozwala zachować umiar i spokój, z pewnością byłyby to zakupy online. Od lat już niemal wszystkie prezenty i zakupy świąteczne robię przez internet, w herbatką w ręku, bez pośpiechu czy nadmiaru bodźców. Zresztą nie tylko świąteczne, ja kupuję tak przez cały rok, bo to dla mnie komfort, którego nie zamieniłabym na łażenie po sklepach. Teraz mam dodatkowy argument dla wszystkich nieprzekonanych – poznałam bowiem stronę, dzięki której można odzyskać część wydanej w sklepach internetowych kwoty. to w pełni darmowy serwis, dzięki któremu część pieniędzy wydanych w sieci wraca do Ciebie. Jedyne co trzeba zrobić, to zarejestrować się w i przejść przez tę witrynę do wybranych sklepów internetowych. Za każdy zakupiony produkt do Twojego profilu zostaje przypisany bonus. Każdy sklep ma określoną wartość oferowanego bonusu, którą można sprawdzić na jego profilu. Gdy tylko uzbierane bonusy osiągną łączną wartość 40 złotych, można wypłacić pieniądze bezpośrednio na swoje konto bankowe lub PayPal.
SKĄD BIERZE SIĘ BONUS?
Od Ciebie! Gdy przechodzisz do sklepu przez , jesteś rozpoznawalny jako ich użytkownik. Serwis dostaje za to od sklepów prowizję za wszystkie zakupy, jakie zrobisz, a następnie dzieli się z nami tą prowizją, dzięki czemu część wydanych pieniędzy może do nas wrócić. Bonusy, które daje Bonusway to żadne punkty czy rabaty, to czysta gotówka na koncie!
W JAKICH SKLEPACH TO DZIAŁA?
W katalogu znajdują się setki polskich i zagranicznych sklepów internetowych, Są to sklepy z przeróżnych branż i kategorii – zarówno odzieżowe, obuwnicze, zabawkowe, kosmetyczne, z wyposażeniem wnętrz, jak i księgarnie, czy serwisy do zamawiania jedzenia i rezerwacji hoteli. Bonusy można zgarniać, kupując naprawdę masę różnych rzeczy – bieliznę, biżuterię, elektronikę, akcesoria sportowe, a nawet ubezpieczenie albo bilety lotnicze! Są wśród nich takie popularne adresy jak Allegro, Sephora, Zalando Lounge, Media Expert, Booking, Decathlon, Duka, Smyk, Answear, CCC i wiele, wiele innych!
ETYKIETY NA PREZENTY DO DRUKU
Aby obdarowywanie było w tym roku jeszcze przyjemniejsze, mam dla Was w prezencie zestaw etykiet na prezenty 🙂 Możecie je wydrukować na grubym papierze (ok.250 g), wyciąć i ozdabiać swoje pakunki i paczuszki. By dawanie, dzielenie się i spełnianie marzeń miało także wyjątkową oprawę.
Z życzeniami owocnych zakupów, urokliwych konspiracji, wysokich bonusów i przyjemnego pakowania,
Polka
♥
…
Wpis powstał we współpracy z serwisem Bonusway.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS