A A+ A++

Wszelkie warunkowanie zmierza do jednej rzeczy: do sprawienia,

by ludzie polubili swe nieuniknione przeznaczenie społeczne.

/ Aldous Huxley, Nowy wspaniały świat/

Wyobraź sobie Czytelniku, że z dnia na dzień tracisz swoją tożsamość. Twoje imię, nazwisko i wszystko co się za tym kryje, zostaje zastąpione numerem. Stajesz się numerem, jednym z wielu. Twoja rodzina, praca, zainteresowania, przestają mieć jakiekolwiek znaczenie. Zostajesz żywym robotem. Gdzie się znajdujesz – w dystopii czy antyutopii?

Te pojęcie są często używane wymiennie. Niesłusznie. Dystopia to rzeczywistość kreowana na podstawie tej, którą już znamy. To fragmenty naszego świata, które zostają przetworzone w taki sposób, że wydają nam się obce i nierealne – pozornie. Co innego antyutopia. W tym świecie wszystko wydaje się obce, bo ma być obce. To odwrotność idealnej krainy, spełnienia naszych marzeń. Miejsce, którego nie dopuszczamy do siebie, bo jest kumulacją naszych najgorszych lęków i wyobrażeń. Tak dalekich, tak przerażających, że aż niemożliwych. Dystopie i antyutopie są dziełami wizjonerów i choć trudno posądzać ich o planowanie tak czarnej przyszłości, nie można odmówić ich wizjom proroczego potencjału. Zwłaszcza wtedy, kiedy jako obserwator rzeczywistości widzisz, że antyutopia staje się dystopią, a od niej dzieli nas już niewielki krok do realnej rzeczywistości.

Kilka, może kilkanaście lat temu przeczytałem powieść Aldousa Huxleya “Nowy wspaniały świat”. Klasyczna antyutopia. Przedstawiająca świat w roku 2541, czyli “632 po Fordzie”. Świat został zorganizowany wedle zupełnie nowych zasad, wyznaczonych przez Forda. Ludzie nie rodzą się już w naturalny sposób – ze związku mężczyzny i kobiety – ale są produkowani w fabryce na specjalnej taśmie. Do wytwarzania ludzkich zarodków służy materiał genetyczny pobierany od ludzi. W społeczeństwie obowiązującym modelem zachowań jest notoryczna poligamia, a także uczestniczenie w zbiorowych orgiach seksualnych, nazywanych “posługą solidarnościową”. Obowiązującą zasadą relacji damsko-męskich jest hasło: “każdy należy do każdego”. Powieść rozpoczyna się sceną w Ośrodku Rozrodu i Warunkowania w Londynie Centralnym, gdzie jeden z pracowników, Henryk Foster, objaśnia studentom proces kontrolowanego rozrodu. Okazuje się, że produkowane w instytucie dzieci są już na etapie życia płodowego przydzielane do konkretnej klasy społecznej. W ten sposób powstają osobniki delta (czujący wstręt do nauki), epsilon (analfabeta), gamma (wół roboczy), beta (prymityw), alfa (najbardziej inteligentny). Dzięki temu społeczeństwo jest zróżnicowane i nikt nie buntuje się przeciwko swojej kondycji.

Na etapie świątecznych porządków, kilka dni temu książka Huxleya dosłownie wpadła mi w ręce. Jakby zapomniana, przykurzona i stara, chciała o sobie przypomnieć. Prawie krzyczała – hej, tu jestem! Zrozumiałem. Te kilkanaście lat wcale jej nie zestarzało – przeciwnie, antyutopijna wizja Huxleya zmieniła się w dystopię. Te kilkanaście lat zmieniło bowiem świat na tyle, że nietrudno zauważyć, jak bardzo prosta i szybka jest autostrada zmierzająca do Nowego Wspaniałego Świata. Niektóre narody i państwa już na tej autostradzie są, inne wchodzą, opornych kieruje się na nią siłowo – różnymi sposobami.

Bzdury. Przecież są parlamenty, prawie wszędzie jest demokracja, ludzie nigdy nie zgodzą się na coś takiego. Czyżby? A może nikt nas o zgodę nie pyta i tak się po prostu dzieje. Przypatrzmy się faktom. Mniej więcej dwadzieścia – trzydzieści lat temu, na tzw. Zachodzie rozpoczął się proces zmiany mentalnej społeczeństw, zorientowanych wtedy na wartości chrześcijańskie. Śmiało zaczęto wówczas wprowadzać lewackie i neoliberalne “wartości”, które można nazwać etapem demoralizacji konserwatywnej większości Zachodu. Ów etap musiał potrwać tyle czasu, ile potrzeba na wykształcenie nowego  pokolenia. Porównajmy dzisiejsze społeczeństwa z tymi sprzed dwudziestu lat. Gdzie nie spojrzymy i jakie społeczeństwo /naród/ porównamy, to różnice są porażające. Pominę laicyzację /sekularyzację, bo jest gorzej – marzeniem cywilizowanych ludzi Zachodu nie jest już żaden zbawiony świat, nawet nie baśniowa kraina mlekiem i miodem płynąca, ale kolejne auto, dom lub telewizor. Rak konsumpcjonizmu zeżarł już ducha zachodniej cywilizacji, nikt już nie szuka odpowiedzi na pytania sformułowane przez Immanuela Kanta: Co mogę wiedzieć? Co mam czynić? W czym mam pokładać nadzieję? Kim jest człowiek? Nie ma już etosu pracy, intelektualna i naukowa siła Zachodu już dawno ustąpiła innowacyjności i pracowitości azjatyckich tygrysów. Przez te dwadzieścia lat (przyspieszenie związane z rozwojem internetu) demoralizacja odniosła pełny sukces i odbywała się na kilku zasadniczych płaszczyznach:

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułOdpust parafialny 2020 w Bączalu Dolnym
Następny artykułPaweł Cibicki podejrzany o wzięcie łapówki w zamian za żółtą kartkę