A A+ A++

Profile zawodowych podróżników na portalach społecznościowych cieszą się ogromną popularnością – a my oglądając piękne obrazki z dalekich miejsc, pragniemy, tak jak inni, podróżować coraz częściej i w coraz dalsze rejony. Nie zawsze jednak łatwo jest znaleźć kompana do wspólnych wycieczek. Dlatego od pewnego czasu można zaobserwować nowy trend – podróżowanie w pojedynkę. Wyjazdy solo stają się coraz popularniejsze także wśród kobiet.

Jak zdecydować się na podróż solo?

Tak zwane podróżowanie solo nie należy do najłatwiejszych. Do podjęcia decyzji o samotnej podróży trzeba sporo odwagi. Powstrzymywać nas może wiele blokad, które mamy głęboko zakorzenione. Lęk przed nieznanym, dyskomfort przed przebywaniem w samotności 24 godziny na dobę, czy obawa przed zachowaniami innych ludzi, często z krajów o odmiennej kulturze.

Dochodzą również względy praktyczne – nie można podzielić się obowiązkami, całość planowania spoczywa na jednej osobie. Nikt też nie zapyta przed wyjściem z domu, czy na pewno masz ze sobą wszystkie dokumenty.

Mimo tego wiele osób, a coraz częściej także kobiet, decyduje się przełamać strach i ruszyć na samotną wyprawę. Pomóc w podjęciu decyzji mogą historie innych solo podróżniczek. Jak je znaleźć? Wystarczy wejść na Instagram. Znajdziemy tam konta inspirujących osób, takich jak Dodo Knitter, która zwiedziła kilka krajów afrykańskich na motocyklu, czy Sabiny Lawrów, znanej jako samaprzezswiat, która odważyła się spędzić tydzień w birmańskim klasztorze, gdzie obowiązuje milczenie, minimum jedzenia i spanie na deskach bez materaca. Influencerka Natalia Kusiak wyjechała na miesięczny kurs jogi sama do Indii. Ale wystarczy prześledzić hashtag #podróżesolo czy międzynarodowy #solotravel, żeby przekonać się, że to właśnie twarze kobiet są wizytówką podróży w pojedynkę. Kobiet, które na co dzień prowadzą zwyczajne życie, pracując na etacie lub studiując i marzą o kolejnej wyprawie. To właśnie historie takich osób są najbardziej inspirujące.

Najlepszy czas na podróżowanie solo

Częstym bodźcem do podjęcia decyzji o zwiedzaniu świata bez znajomych jest wyjazd na wymianę studencką. Tak było w przypadku Kasi, która dzięki programowi Erasmus studiowała na jednej z belgijskich uczelni. Z miejscowości, w której mieszkała przez pół roku, odjeżdżał pociąg do Paryża, jej wymarzonego miasta. Ciężko jej określić, jak wiele razy próbowała zorganizować wspólny wyjazd ze znajomymi do stolicy Francji. Za każdym razem znalazł się ktoś, komu nie odpowiadał termin. Była tak blisko wymarzonego miejsca, a jednak tak daleko. W końcu pomyślała, że jeśli nie wsiądzie do tego pociągu sama, już zawsze będzie oglądała Paryż tylko na zdjęciach w książkach i internecie. Podjęła decyzję – kupiła bilety i wyruszyła w trzydniową podróż sam na sam z europejską stolicą mody i kultury. Ten czas mógł być jedną z najlepszych życiowych przygód Kasi.

– Najwspanialsze było to, że mogłam zwiedzać Paryż we własnym tempie. Spacerowałam po muzeach, gubiłam się w urokliwych uliczkach i piłam kawę w wybranych tylko przez przez siebie kawiarniach. To było jak bardzo długa randka z moim ukochanym miastem – wspomina. Po tej wycieczce w Paryżu bywała jeszcze wiele razy – za każdym razem podobało jej się coraz bardziej. Chciała pokazać to miasto swoimi oczami najważniejszym osobom w jej życiu – swojemu narzeczonemu oraz mamie.

Podróż w nieznane

Dzięki wymianie studenckiej podróżowania w pojedynkę mogła doświadczyć także Magda. Długo szukała odpowiedniego kierunku. Podróże od zawsze były jej ogromną pasją, wiele miast europejskich udało jej się odwiedzić jeszcze przed rozpoczęciem studiów. Tym razem chciała czegoś więcej. Od lat marzyła o zwiedzeniu Azji Wschodniej, padło więc na Seul. Ale musiała się bardzo postarać, bo tylko dwie osoby z jej uczelni mogły dostać szansę studiowania w Korei Południowej. Z tego względu wiedziała, że jeśli się uda, będzie musiała wyjechać sama. Inna kultura, niezrozumiały język, daleki samotny wyjazd… jedni wzdrygnęliby się na samą myśl, a Magda była przekonana, że to właśnie to, czego jej trzeba. I nie myliła się – to była jej najlepsza życiowa przygoda. Ale jak sama przyznaje, pierwsze chwile są najtrudniejsze.

– Trzeba się przygotować na duży szok kulturowy. Kiedy wysiadłam z samolotu, nie do końca wiedziałam, jak się odnaleźć. To ogromne przeżycie szczególnie dla kogoś, kto podróżuje samotnie. Jeszcze na lotnisku usiadłam w najbardziej przyjaznym dla osoby z zachodniej części świata miejscu – popularnej sieci z burgerami. Kiedy tak siedziałam sama i nie do końca wiedziałam, co ze sobą zrobić, po twarzy popłynęło kilka łez. Ale to był tylko moment, chwila na oczyszczenie po długim locie. Ocknęłam się, połączyłam z internetem i zorganizowałam sobie transport do akademika, gdzie przebywały osoby, takie jak ja – studenci z Europy i ze świata – opowiada Magda.

Kolejnym krokiem Magdy w podróżowaniu solo był wyjazd do Japonii. – Byłam tak blisko kraju, który marzył mi się od wielu lat – nie mogłam zaprzepaścić tej szansy wyłącznie przez myśli, co może się nie udać. Ważniejsze było dla mnie to, co czeka tam na mnie dobrego – mówi.

Oczywiście słyszała wiele opinii o Japonii, m.in. tę, że nie jest to kraj, w którym kobiety czują się w pełni bezpiecznie. W japońskiej komunikacji miejskiej stworzono nawet wagony wyłącznie dla kobiet i dzieci, aby można było zapobiegać chikan – czyli molestowaniu kobiet w zatłoczonym metrze czy pociągu. Świadomość tego, że władze Japonii przeciwdziałają takim zjawiskom, dało jej wewnętrzne poczucie spokoju.

Magda podkreśla również, że przed każdym wyjazdem do obcego kraju, trzeba się przygotować i poszukać informacji na jego temat. Dobrze mieć świadomość, z jaką kulturą będziemy mieć do czynienia. – Już w Korei czułam się trochę inna – widziałam na sobie ciekawski wzrok przechodniów, szczególnie mężczyzn. To dość zamknięty kraj o silnym poczuciu przynależności narodowej – wspomina.

Dzięki świadomości i otwartości na inną kulturę, Magda czuła się bezpiecznie. Z tamtego czasu najlepiej wspomina właśnie samotną wyprawę do Japonii. Po długich tygodniach spędzonych w akademiku z innymi studentami i braku prywatności marzyła o spokoju i byciu sama ze sobą. I tego właśnie doświadczyła.

Nie tylko dalekie kierunki

Podróże w pojedynkę nie muszą kojarzyć się z dalekimi wyprawami i obcymi kulturami. Na pierwszą podróż solo można wybrać przecież Polskę, która ma do zaoferowania ogrom urokliwych kierunków. Właśnie na taką wycieczkę zdecydowała się Gosia, która podczas wyjazdu wakacyjnego z przyjaciółmi, wiedziała, że wróci w Tatry, ale tym razem – sama.

– Byłam wtedy tak urzeczona ogromem i pięknem polskich gór, że chciałam tam zostać już na zawsze. Ale niestety musiałam wracać do swojej pracy w Warszawie – opowiada. Zachwycając się majestatycznymi widokami, dotarło do niej, że chce spróbować doświadczyć górskich wędrówek sama ze sobą. Nie mogła uwierzyć, że od tylu lat zawsze szukała kompanów podróży, a gdy nie udało się ich zebrać – rezygnowała z wyjazdu.

Z jednej strony samotna wyprawa w góry przyniosła jej ulgę, a z drugiej była dużą lekcją. Gosia przyznaje, że góry zawsze rzucają wyzwanie – ile tym razem dasz radę przejść, nie tylko pod kątem fizycznym. Głowa często nie daje spokoju, choć paradoksalnie Gosia właśnie po ten spokój wspina się metr za metrem. Na końcu, po zdobyciu kolejnego szczytu, czeka największa euforia i wewnętrzna satysfakcja. Kolejne ograniczenie okazało się być złudne – a ciało i umysł mogą więcej niż sądzimy.

Dlaczego kobiety chętnie podróżują same?

Każda z kobiet, decydując się na swoją podróż w pojedynkę, ma swój osobisty powód. Wiele z nich przyznaje, że jest to chęć przeżycia przygody, pobycia sam na sam ze sobą i swoimi myślami. Nierzadko impulsem byw … czytaj dalej

Oryginalne źródło: ZOBACZ
0
Udostępnij na fb
Udostępnij na twitter
Udostępnij na WhatsApp

Oryginalne źródło ZOBACZ

Subskrybuj
Powiadom o

Dodaj kanał RSS

Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS

Dodaj kanał RSS
0 komentarzy
Informacje zwrotne w treści
Wyświetl wszystkie komentarze
Poprzedni artykułZrewanżować się za bolesną porażkę. Radomiak Radom zagra w niedzielę w Zabrzu
Następny artykuł3 tys. zł za pomalowanie płotu ambasady Białorusi. “Nie zapłacę reżimowi ani złotówki”