Wraz z nowym rokiem w życie wchodzi podatek od sprzedaży detalicznej, tzw. podatek handlowy. Jak poinformowało Ministerstwo Finansów, podatek będzie pobierany miesięcznie, a pierwsza płatność, za styczeń, powinna nastąpić do 25 lutego 2021 roku. Mają go płacić sprzedawcy, którzy osiągnęli w danym miesiącu ponad 17 mln zł przychodu ze sprzedaży detalicznej.
Przewidziano dwie stawki podatku: pierwsza wyniesie 0,8 proc. i obejmie miesięczny przychód ponad kwotę wolną, ale nieprzekraczający 170 mln zł. Natomiast stawką 1,4 proc. będzie opodatkowana nadwyżka przychodu ponad kwotę 170 mln zł. Według ministerstwa, podatek detaliczny ma między innymi wyrównać szanse między dużymi sklepami, a mniejszymi. Czy rzeczywiście tak będzie? W praktyce zasady jego naliczania i poboru budzą wiele wątpliwości.
Jakie będą skutki podatku handlowego?
Wprowadzeniu podatku od kilku lat sprzeciwia się branża handlowa. Teraz, do podnoszonych przez nią argumentów dołączył kolejny – związany z pandemią. Większość sklepów w galeriach handlowych, poza spożywczymi, drogeriami czy aptekami musiała trzykrotnie w ciągu minionego roku zamknąć drzwi przed swoimi klientami. Liczą, że jeszcze długo będą odrabiać straty i chcą zawieszenia poboru podatku na okres wychodzenia z pandemii. Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Jakub Bińkowski zwraca uwagę, że podatek handlowy może stanowić ciężar, którego branża nie będzie w stanie udźwignąć.
– Związek Przedsiębiorców i Pracodawców bardzo konsekwentnie opowiada się przeciwko daninom o charakterze sektorowym. Uważamy, że dla zachowania równych i uczciwych warunków konkurencji, konieczne jest by podatki były powszechne i trudne do uniknięcia. Podatek handlowy jest oczywiście daniną sektorową, natomiast w jego przypadku mamy do czynienia z dwoma dosyć szczególnymi uwarunkowaniami – podkreśla. Co to za uwarunkowania?
Jak zwraca uwagę Bińkowski, „po pierwsze, pobór podatku rozpoczyna się w okresie epidemii koronawirusa, wyjątkowo trudnym dla przedsiębiorstw rozmaitych branż, w tym również sektora handlowego, którego sklepy w galeriach handlowych zostały trzykrotnie zamknięte, łącznie na cały kwartał. Po drugie, jego konstrukcja zaburza równe warunki konkurowania na rynku – zapłacą go polskie podmioty funkcjonujące jako pojedyncze spółki, podczas gdy podmioty zagraniczne, które mają podzieloną działalność między kilkadziesiąt spółek, unikną opodatkowania. Wprowadzając podatek, ustawodawca powoływał się na konieczność wyrównania warunków konkurencji między polskimi a zagranicznymi firmami, mając na uwadze przede wszystkim szeroko pojęte spożywcze sieci handlowe. Okazuje się tymczasem, że skutki poboru tego podatku mogą być w niektórych sektorach wprost odwrotne”.
Jak więc podatek, który miał poskromić zagraniczne markety spożywcze będzie oddziaływał na pozostałe segmenty handlu? – W przypadku firm z naszej branży, podatek w tej wysokości skonsumuje dużą część zysków przedsiębiorstw, ze względu na charakterystyczną dla branży niską marżę i rentowność zysku netto na poziomie pomiędzy 2 a 4 proc. Podatek zapłaci nasza i inne polskie Spółki, podczas gdy bezpośrednia niemiecka konkurencja, uniknie opodatkowania zyskując silną przewagę konkurencyjną – ocenia Agata Szostak, Dyrektor ds. Finansowych sieci RTV EURO AGD.
Jej zdaniem, stanie się tak, ponieważ konstrukcja podatku, która opiera procentową stawkę na przychodzie ze sprzedaży detalicznej dla podmiotu jednego NIP powoduje, że podmioty podzielone na wiele spółek unikną opodatkowania. – Jednym z przykładów dla naszego segmentu może być największy niemiecki podmiot w tej branży działający w Polsce – Media Saturn Holding, który dzięki podziałowi na kilkadziesiąt podmiotów, podatku w tej formule nie zapłaci – tłumaczy.
Należy również zwrócić uwagę, że przewaga konkurencyjna nie leży jedynie w uniknięciu opodatkowania, ale również w otrzymanym dodatkowym wsparciu finansowym dla największego niemieckiego konkurenta uzyskanym od jego niemieckiego właściciela w formie finansowania do kwoty 700 milionów złotych, który z kolei otrzymał wsparcie kwocie 1,36 mld Euro od państwowego niemieckiego banku KfW za zgodą Rządu Republiki Federalnej Niemiec.
Polski rynek handlowy odznacza się dużą różnorodnością, obok segmentów z miażdżącą przewagą podmiotów zagranicznych, są i takie, w których to polscy przedsiębiorcy wypracowali duże udziały w sprzedaży. Obok branży odzieżowej czy obuwniczej należy do niej również branża AGD, RTV i IT, w której 85 proc. rynku należy do polskich podmiotów. W tym segmencie podatek nie tylko nie wyrówna szans pomiędzy podmiotami zagranicznymi a polskimi, a wręcz przeciwnie, uderzy wyłącznie w rodzime podmioty.
Wynika z tego, że podatek, który miał dać szansę polskim firmom na równe konkurowanie z zagranicznymi, w tym przypadku przyniesie przeciwstawne skutki. A to przecież tylko czubek góry lodowej…
Sklepy mają dosyć restrykcji
Jak zwracają uwagę handlowcy, podatek był projektowany w innych warunkach gospodarczych. Tymczasem lockdown, ograniczenie wydatków wywołane pandemią oraz zmniejszony ruch w placówkach handlowych spowodowały duże straty dla przedsiębiorstw handlowych.
Federacja Przedsiębiorców Polskich i Konfederacja Lewiatan szacują, że straty dla branży handlowej od początku pandemii wyniosły 25 mld zł i wciąż rosną. Tylko listopadowy lockdown przyniósł gospodarce około 8 miliardów strat z handlu – podała Polska rada Centrów Handlowych. Dodatkowo na rentowność sklepów cały czas wpływa zakaz handlu w niedziele.
Jakub Bińkowski spodziewa się najgorszego. – Konieczność zapłaty podatku od sprzedaży w sklepach stacjonarnych, które w galeriach były już trzykrotnie zamknięte spowoduje istotne pogorszenie ich rentowności i może doprowadzić do ich zamykania oraz spowoduje konieczność obniżenia innych kosztów poprzez m.in. redukcję zatrudnienia – ocenia.
Nie ma też wątpliwości, że podatek wpłynie na znaczący wzrost cen. – Naturalnie podatek od sprzedaży detalicznej, jak każda danina, jest przerzucalny, więc ostatecznie jego ciężar ekonomiczny poniosą – w większym lub mniejszym stopniu – konsumenci, wskutek wzrostu cen – ostrzega.
Z niepokojem zauważa, że w obliczu kryzysu związanego z epidemią koronawirusa, Polska nie zdecydowała się na podążenie śladem innych państw i zmniejszenie obciążeń daninami i obrała w zasadzie dokładnie przeciwny kierunek. – Gospodarka potrzebuje teraz spokoju regulacyjnego i powstrzymania wszelkich nowych podatków, dlatego również pobór podatku od sprzedaży detalicznej powinien być zaniechany przynajmniej w bieżącym roku – podsumowuje Dyrektor Departamentu Prawa i Legislacji Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.
Pobudzenie gospodarki na etapie wychodzenia z pandemii wymaga ogromnych nakładów finansowych. Jednak alternatywą dla szukania ich w portfelach przedsiębiorców mogą być środki wynegocjowane przez polski rząd w ramach budżetu Unii Europejskiej oraz Funduszu Odbudowy – łącznie ok. 160 mld euro, które zaczną płynąć do naszego kraju jeszcze w tym roku. Czy w takiej sytuacji, gdy Polska ekonomia będzie wsparta od 2021 roku niespotykanymi dotąd w historii funduszami, w związku z wielkim ogólnym kryzysem ekonomicznym wynikającym z pandemii COVID-19, należy obciążać polskie przedsiębiorstwa dodatkowym olbrzymim podatkiem? Wydaje się, że nie – ocenia Agata Szostak z RTV EURO AGD.
Firmy z branży handlowej liczą na pozytywny dialog z rządem w tym zakresie, który pozwoli odroczyć pobór podatku w trudnym gospodarczo czasie, oraz da czas na wypracowanie zapisów w zakresie objęcia podatkiem grup kapitałowych a nie pojedynczych spółek co uniemożliwi unikanie opodatkowania.
Przyjęcie takiego rozwiązania dla segmentów handlu, które zostały już trzykrotnie zamknięte na ponad trzy miesiące, może stanowić niezbędne wsparcie, które pozwoli na powrót polskich przedsiębiorstw do dobrej kondycji, utrzymanie konkurencyjności, zatrudnienia i rozwój.
Zgłoś naruszenie/Błąd
Oryginalne źródło ZOBACZ
Dodaj kanał RSS
Musisz być zalogowanym aby zaproponować nowy kanal RSS